Welcome to FPL

0
0

Sięgnąłem dna i szoruję nim twarzą, po podłożu z kamieniami i rozbitymi butelkami.


Czy to piekło? Tak, to śmierdzące siarką duszne powietrze porażki, która wypala pęcherzyki płucne, rozglądam się i widzę wykrzywione, cierpiące początkiem zmagań twarze, jest nas kilka milionów. Gabriel okazał się upadłym aniołem, teraz wypala metalową armatką boki posiadaczom. Obok mnie w kotłach gotują się pechowi menedżerowie FPL ze Stonesem, Shawem, Jamesem, KDB i Timberem. W kącie jest specjalny basen z kwasem, w którym co jakiś czas naiwnych wyznawców „nowego taniego Kejna” razi prądem sam król faweli Richarlison, zrezygnowani już tylko mamroczą „Maddison… Maddison”. Kawałek dalej na kole rozciągani są fani innego taniego napastnika, włoski śmieszek De Zerbii, jedną ręka uruchamia mechanizm a w drugiej trzyma na smyczy Joao Pedro.
Do podłogi przymocowani łańcuchami są zwolennicy taniego bramkarza, z góry spada dużymi kroplami lawa, którą niezdarnie stara się łapać Pickford.
Jest też ścieżka nadziei, która prowadzi pod górę, na samym szczycie nogę podkłada młody troll Eze i zrzuca na sam dół, szepcze przy tym, zachęcając: „chodź, teraz już na pewno się uda”.

Po salach tortur słychać krzyk bólu i rozpaczy, część towarzyszy postanowiła już się nie męczyć i wypowiedzieć moce, donośne życzenie: „Dzika karta”. Zachęceni ucieczką kilku śmiałków, którzy teleportowali się do czyśćca używając tej magicznej sentencji, zaczynają knuć plan ucieczki.
Ja nie mam przekonania czy to najlepszy moment, poczekam na gorszy czas, który wiem że nadejdzie, a może po prostu lubię się biczować.
Są też dwie plotki, szeptane z ust do ust z przerażeniem. Podobno mają nadejść plagi egipskie o niespotykanej skali, przywiane przez wschodni wiatr śmierdzący ropą naftową. Druga jest gorsza, poza czyśćcem w FPL nie ma nieba, co jakiś czas spada się tylko w dół…

Kiedy to się wszystko stało? Od razu i bez ostrzeżenia. Pierwsza kolejka jeszcze nie zapowiadała klęski, za to druga od razu zrobiła mi spektakularny kopniak w stylu 300 Spartan.
Pierwszy sygnał ostrzegawczy to słynny już przeciek, który siał spustoszenie i poważnie naraził znajomości i przyjaźnie na starcie sezonu. Drugi miał warkoczyki Eze i w kontrze do niego nieskończenie wiele karnych Mbeumo.
Trzeciego sygnału nie było, po prostu dostałem KO i leżę nieprzytomny na samym dnie mini lig, H2H i rankingów.

Rok temu miałem podobny falstart, złe wybory na starcie to już chyba tradycja. 1.4 -> 4.2 -> 3.8 Co to za liczby? To moje OR w milionach w tym sezonie, skala jak na liczniku Geigera w Czerwonym lesie.
W zasadzie to nie wiem czemu ale falstart zupełnie nie zniszczył mojego entuzjazmu w tym sezonie. Wiadomo że człowiek się wkurwia chwilę po meczu jak mu na ławce zostaje 12 pkt, jak wszystkie opcje, które rozważał punktują a te na które się zdecydował już nie. Mimo to dalej czekam na kolejną kolejkę jak dziecko na urodziny, dalej chętnie zobaczę MOTD, kmnie transfery, eye test i strategię. Okłamałem was, dobrze wiem dlaczego, ja to gówno po prostu lubię!

Dlatego cieszmy się najbliższym weekendem bo za chwilę wjeżdża pierwsza przerwa na reprezentacje. Niby niecałe 2 tygodnie a ciągnie się jak 2 miesiące. A jak wiadomo żniwo kontuzji nie ominie prawie żadnego FPLowego zespołu, zwykle wypadnie ktoś kluczowy, ktoś z pierwszego składu, który może zapalić się niczym bożonarodzeniowa choinka.

Najgorsze ostatnie słowa przed deadlinem? Mój skład wygląda spoko, będą grube punkty 😉
Pozdrawiam i życzę zielonych strzałek, byle do piątku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *