Sobota nie dla bogaczy. Co poszło nie tak – sob, GW33

Oglądając do śniadania Daredevila pomyślałem, że menedżer FPL powinien przypominać bohatera produkcji Netflixa. Brać na klatę oraz twarz każdy cios, a używając wyostrzonych zmysłów wyczuwać nadciągające zagrożenie. Takowych w 33 kolejce nie brakowało. W zasadzie było jak na przysłowiowym wiejskim weselu, gdzie drzewiej sztachetą walono równo wszystkich. Lista tych co zawiedli dzisiaj jest imponująco długa. Sukcesów niewiele.

Trzeba było super mocy, aby przewidzieć wynik Crystal Palace vs WBA. Oczekiwano masakry, a to Pulis wywozi z Londynu 3 punkty. Wypada się pochwalić, bo gdzieś w komentarzach sugerowałem wziąć tym razem z Orłami na wstrzymanie. 0 : 2 jest serio zaskoczeniem. 26% top10k kupiło Bolasiego (1 punkt), 19% Murraya (2 punkty). Za tydzień grają vs Hull City. Ci ostatnią są na krawędzi, zatem będzie niełatwo. Następny cios to forma Świętych: Clyne 0 punktów, Fonte 0 punktów, Alderweireld 0 punktów i prawdopodobna kontuzja do końca sezonu. I to w kolejce, gdzie ledwo dało się wystawić grającą jedenastkę! Do tego Pelle zmarnował ze dwie asysyty Mane’a. Na golach Stoke City mało kto zdobył punkty. To nie koniec, kolejna luta przypadła na pojedynek Evertonu i Burnley. Baines teoretycznie robił różnicę, Lennon wywalczył karny, ale strzelał – a w zasadzie markował strzał – Barkley.

Angielskie brukowce sugerowały odstawienie od karnych Bainesa, ale ten wydawał się wciąż pewniakiem. Zwłaszcza po deklaracji Martineza i pamiętnym pudle Mirallasa. I dupa. Zamiast piętnastu punktów, Baines kończył spotkanie z solidną siódemką. Dla jego posiadaczy ważne powinny być słowa, po meczu, Martineza:

If Romelu had been on the pitch, he would have taken the penalty; having scored the last two.

Najistotniejszym przed DGW34 spotkaniem wydawał się mecz Leicesteru ze Swansea. Mimo, że gole strzelał Ulloa i King, widzę tam potencjał na podwójną kolejkę. Osiem punktów Schmeichela również dobrze wróży na następny weekend. 12% top10k zainwestowało w Vardiego – tym razem tylko 2 punkty. Lisy wyczuły szansę na utrzymanie.

Najbardziej nieudaną skarbonką sezonu okazał się Remy. Mourinho na konferencji trollował o ponad 50% szansach na występ Francuza – vs United zagrał Drogba. Ponadto Zouma jako DMC, podobnie Rooney. Falcao w ataku, Solanke i RvP na ławce.  0 : 0 wypisane było na tablicy białą kredą. Jeżeli w takich sytuacjach na kogoś można liczyć, to pierwszy w szeregu powinien być Hazard. Wygrał ten mecz dla Mourinho. Zabawnie obserwować było Drogbę – przy nim nawet Shaw wyglądał jak sprinter. Dodajmy, że równolegle z meczem Chelsea i United toczył się pucharowy pojedynek Reading (moja ulubiona ekipa z Championship Managera) i Arsenalu (z Debuchym w obronie). W chwili kiedy to piszę zaczyna się dogrywka. Go Reading!

Jutro zagra Aguero. Kapitan, i pewny wybór tym razem setek tysięcy (75% top10k). Nie zmieni to wiele, a za różnicę wyjątkowo robić mogą gracze Tottenhamu i Newcastle. Liczycie na bogatą DGW34? Nie chcę być ponownie czarnym prorokiem, ale tylko przypomnę: 20.4% top10k posiada wciąż dziką kartę. I to oni będą największymi beneficjentami przyszłej kolejki – my, menedżerowie bez WC, musimy polubić się z hitem, albo wejść w DGW z 1 FT. Skazaną na porażkę sobotę kończę z wynikiem 31 punktów z siedmiu zawodników. Czterech z kapitanem wciąż w grze. Czyli przeżyłem.