Home FANTASY PREMIER LEAGUE Róg obfitości DGW28. Co poszło nie tak: wt-śr DGW28

Róg obfitości DGW28. Co poszło nie tak: wt-śr DGW28

2
0

W zasadzie nie interesuję się za bardzo piłką nożną. Raz, jednym tchem wymieniłbym kilka innych rzeczy, które mocniej burzą mi krew. I dwa, wg kumpla dupa ze mnie, a nie kibic. Ma prawdopodobnie rację, bo kiedy on pasjonuje się werbalnie pojedynkiem ze starą konkurencją, mnie kręcą strzałki, wykresy i cyferki. Taki chyba los menedżera FPL, czy innych lig, że strategia, neutralność rozgrywek i psychologiczny aspekt rywalizacji są ciekawsze niż klasyczny stadionowy hejt. Może nawet komuś się narażam, ale oglądając mecz nie czuję oddania konkretnej sprawie. Wolę talent jednostki i przełożenie tego na cyfry, oraz to co siedzi w głowach zawodników – nie trybun.

Psyche to rzecz pasjonująca. Człowiek i jego umysł – istota z jednej strony banalna w obsłudze, z drugiej byt, który opanuje kiedyś wszystko jak okiem sięgnąć, a potem to zniszczy. Psychika i motywacja w sporcie, to coś nawet mi bardziej bliższego niż statystyka. Mimo, że mi gorąco na widok kreślonych na boisku strzałek, zon z cyframi, liczb dryblingów Hazarda i krzywych crossów Bainesa – to jeszcze bardziej chciałbym odnaleźć odpowiedzi z zakresu motywacji zawodników. Mistrzami w tym zakresie jawili się drzewiej starożytni Aztecy. Piłki nożnej może i nie wynaleźli, ale pasjonowali się czymś równie podobnym do biegania z piłką. Nie pamiętam już co stało za wygraną – pewnie niewolnice, uznanie tłumu i władców. Pamiętam natomiast, że przegrana drużyna obdzierana była ze skóry, a kapłan prowadzący ceremonię przebierał się w takową i radośnie w niej pląsał po stopniach świątyni. Nie zachęcam do zdzierania skóry z jedenastki Crystal Palace, ale takie postawienie sprawy zmieniało dość diametralnie podejście do rozgrywki obu zaangażowanych stron. Jeszcze dalej poszedł King, który w Running Man z pasją rozwijał np temat wspinania się  zawodnika na pokryty smarem słup i zgrai wygłodzonych psów dopingujących rychły zjazd gościa. Jest też dobre, stare kino z Hauerem – Pokłon dla Zawodnika. Czy komiksy Enki Bilala. Hunger Games to już wtórne rozwijanie pomysłów, które fantastyka przerabia od kilkudziesięciu lat.

W momencie gdy liga angielska wjeżdża w 28 kolejkę planując transfery szukam, prócz cyferek, głównie tego co siedzi w głowach zawodników i trenerów. Stąd zostawiłem ADM – a zamiast Eriksena wziąłem Rose’a. Z tych samych powodów za hita ściągnąłem Austina, a na ławkę posłałem Koscielnego. Zanim jednak fanfary odpaliły Igrzyska Śmierci podwójnej kolejki, support snuł się na boisku już we wtorek. Berahino w kontekście jak najlepszego, przyszłego transferu spisał się na medal. Żyły wypruwał sobie Benteke po raz pierwszy od eonów konkretnie punktując. W sobotę, poza rotacją w Manchesterze City i Koscielnym startującym z ławki, większych niespodzianek nie było. ADM zagrał, bo każde inne rozwiązanie byłoby alogiczne i sprzeczne z sygnałami z Old Trafford.

Po 45 minutach wiało nudą. Punktował szablon: Hazard, Silva, Rose. United grał zwyczajowy szit. Everton przegrywał szukając definicji dna. W miarę jak butelka wina robiła się lżejsza znużenie brało górę nad emocjami. Zacząłem od motywacji, ale dzisiaj to jak kulą w płot. Walczył jedynie Austin, oddając więcej strzałów niż cały Arsenal. Sancheza zabił Ozil. Eriksena Gruwwa, a Gomisa piorun z jasnego nieba. Taki Aguero nie oddał w pierwszej połowie ani jednego strzału! 6% top10k , szukając różnicy dało mu C. Jednym promyczkiem nadziei po 45 minutach była zwrotka hita za Rose’a.

Niewiele mi przyszło z łamania głowy nad ADM, skoro LvG zdjął go w 59 minucie. Chwilę później z sił opadło szturmujące QPR, a bramki dla Kanonierów zdobyli Giroud i Sanchez. Wypada się cieszyć z moich pierwszych punktów Sancheza – czułem się wcześniej jak prawiczek trochę, ale w zasadzie im bliżej było końca kolejki, tym bardziej czułem, że cierniem będzie na pewno ADM. Na wylocie już u mnie. Samo DGW28 wypadło zadziwiająco dobrze. Nie pamiętam tak skutecznie punktującego szablonu. Praktycznie każdy licznie posiadany zawodnik podwójnej kolejki dał punkty i bonusy – zwrócił się każdy hit. Stąd kończę dzisiejsze mecze mając 63 punkty na koncie, i czekam na sobotnie rozjechanie Spursów przez Austina. Polem minowym dzisiejszego dnia okazała się opaska – Kane tylko 4 punkty. FPL klasycznie wynagrodziło szalonych (C dla Austina) i ukarało oryginalnych (C dla Kuna – przynajmniej sobotę macie wolną)

Zacząłem od motywacji, bo czułem, że dokądś zmierzam. Gdzieś w koło 22, byłem już jednak w lesie, wino szumiało, Anthrax melodyjnie nucił klasykę, a cyferki leciały jak szalone. Pozostał mecz w sobotę – patrząc na jakoś obu defensyw można liczyć na 2:2. I mieszek punktów. Moją wadą, jedną z licznych jest nieumiejętność radości, gdy nie zatrybi całość – ADM, tak jak kiedyś Baines, rozczarował i co nieco zepsuł. I tak kończy się midweek w FPL – przyzwoite liczby, zatem wpis nudny i szablonowy. Nie ma co szat rozdzierać, wklejać muzy czy szukać celnych dygresji. Przyzwoitość jest taka nudna.

 

 

 

2 komentarze

  1. szymken

    5 marca, 2015 at 12:44 pm

    Nie mogłem wczoraj śledzić poczynań moich graczy i jestem jakoś tak spokojny. Dziś sobie wynik sprawdziłem 57pkt. – 4 za Hita nie jest źle. Jeszcze mi Kane na C na sobotę został, ale nadziei sobie nie robię. Błędem było nie kupienie Austina to na pewno. Cou którego kupiłem za Hita się nie zwrócił, ale mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś odpłaci. Ale to wszytko nic. Pierwsze punkty Sancheza w moim składzie zdobyte, wow jestem pod wrażeniem 🙂

    Reply

  2. JimmyRMCF

    5 marca, 2015 at 12:22 am

    Świat się kończy. Uzbierałem o 13 punktów więcej w GW27 niż w 28.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *