Piękny październikowy dzień. Rebelianckie resztki lata stawiają zacięty opór żołdakom jesieni. Bronią się na całym froncie, na razie wygrywając ciepłym wiatrem i złotem spadających liści. Nagie wzgórze, niczym czaszki czerep, przyciąga ostatnie promienie słońca, młode matki seksownie wylegują się na kocach z dziećmi, ojcowie wciągają brzuszki prężąc resztki letniej opalenizny. Gdzieś tam mruczy laptop, na którym autor niniejszego wpisu, analizuje składy i martwi, że Costa wbije jutro 3 bramki. Pogadałby z kimś o tym, ale matki zapatrzone są w własne dzieci, a ojcowie korzystają z resztek lata, znaczy nie grają.
Co poszło nie tak? W sumie za wcześnie, aby narzekać na całą kolejkę, ale solidne podstawy na dobry początek są! Dzisiejszy zestaw meczy, teoretycznie tych gorszych, nie skąpanych w bezpośrednich relacjach otworzyły punkt 15 składy. Niespodzianki?
– Nieobecność w podstawowym składzie Newcastle Cabelli i Riviery, trudno się dziwić, nic nie ugrali. Tyle, że wyglądało to na desperackie ruchy Pardew, który odstawił od składu chwalone przed sezonem nowe nabytki,
– w jedenastce Leicester zabrakło Nugetna,
– Pieters ponownie przegrał rywalizację z Muniesą,
– Balotelli zaczął na ławce, mała satysfakcja.
W najważniejszym meczu otwarcia Liverpool podejmował WBA. Przez 90 minut na Anfield Road toczył się zacięty i wyrównany pojedynek. Przypomnijmy, z WBA! W pierwszej połowie, pomimo świetnej bramki Lallany, wizualnie najgroźniejszym zawodnikiem był Berahino. Brak bramek z pierwszej połowy odbił sobie w drugiej strzelając z niezasłużonego karnego. CS Moreno spadł z hukiem na dupę. Na 2:1 strzelił Henderson – och ta wiara menedżerów, którzy w tym momencie już pisali, nowy Ramsey! Ludzie widać potrzebują Bogów i proroków. Asystę zaliczył Sterling, przeciętny występ, ale 3 punkty w taką kolejkę piechotą nie chodzą. Liverpool mozolnie dociągnął te 2:1 do końcowego gwizdka. Rozpoczęcie Lambertem nie było sprytnym pomysłem Brendana – Anglik robił za żółwia, oddając tylko 3 strzały. Balotelli zmienił go w 63 min., robiąc w ciągu pozostałych minut dosłowne i wielkie NIC. Liverpool oddał łącznie 19 strzałów. WBA tylko 8. Tak, są 3 punkty, ale satysfakcji brak. Moreno – najgorszy transfer od GW3.
Hull City pewnie pokonało Crystal Palace 2:0. Zachowali CS, co ucieszyło nielicznych posiadaczy Chestera, Bramkę m.in. ponownie wbił niedoceniany Jelavic.
Leicester okładało się z Burnley. Posiadacze Moore’a liczyli na CS – w końcu do dzisiaj, Burnley jechało na rekord w minutach bez gola. Przełamało się akurat z LEI wbijając Schmeichelowi aż dwa gole. Poszło nie tak posiadaczom Ulloi, oraz tym, którzy szukając różnicy dali mu opaskę. W 62 minucie zmienił go Nugent, a skarbonka wywróciła się szybciej niż można się było tego spodziewać. Dla Leicester strzelali Schlupp i Mahrez. Vardy zaliczył asystę. Ten grający oop Schlupp to ciekawy w sumie pomysł.
Przed meczem Stoke City z Sunderlandem, po cichu, tak nieśmiało, liczyłem na czyste konto Begovica. Okay, rozumiem cię FPL, nie liczyć, nie spodziewać się. Być wdzięcznym, że nie dostał YC, wtedy bym kończył z 0 punktów. Nie poszło posiadaczom PvA, mimo 3 bramek Sunderlandu, obrońca zarobił tylko żółtą kartkę i kończył mecz z 1 punktem. Fletcher proszę państwa strzelił 2 kasty (100 % skuteczność, plus asysta). Zanim go kupicie, nieśmiało przypomnę Ulloę i Vardiego. Czy po takim meczu do składu powróci Pieters? Czy warto inwestować we Fletchera i Wickhama? (gol, asysta, 2 strzały, 1 szansa). Kto zbudował piramidy? Czy Kopernik była mężczyzną?
Sobotnią kolejkę uratował mi Siggy (2 asysty, ale i 0 strzałów). Pewnie nie tylko mi. Ten, którego niemal sprzedałem, albo zamierzałem sprzedać. Przepraszam Siggy. Never again. 2:2 to wynik niewiele zmieniający w FPL: Siggiego ma każdy, a strzelca dwóch bramek dla Newcastle – Cisse – mało kto. Chociaż już widzę kierunek Ulloa -> Cisse. Nieobecność od pierwszej minuty Cabelli i Riviere ekipie Pardew zrobiła dobrze. W Swansea wyróżniał się Bony (5 strzałów, bramka, 2 stworzone szanse) oraz strzelec drugiej bramki dla Łabędzi: Routledge. Zawiódł tym razem Dyer oddając zero strzałów. Było masowe kupno, będzie i wyprzedaż aktywów. Taylor zamiast CS zapunktował za 1.
Składy City i Villi nie zaskoczyły. Benteke na ławce. Kun i Dzeko w ataku City, do bramki powrócił Hart. I jak było? W pierwsze połowie bryndza: Aguero 2 strzały, Dzeko 0 strzałów. Cała AVL aż 1.Na początku drugiej, City przycisnęło: słupek Kuna, szansa Silvy, tragiczne błędy Milnera, nieźle radził sobie Delph. W 57 minucie kontuzjowanego Fernandinho zmienia Lampard. Potem na boisku pojawił się Benteke (nareszcie, bestia wraca!), a chwilę później zszedł z niego Dzeko. Solidne 2 punkty i radość posiadaczy. Wynik końcowy tych męczarni to jednak 0 : 2 i świetna końcówka City. Bramki: Yaya Toure. (wciąż 8,2 % posiadania) oraz Aguero w ostatnich minutach (6 strzałów). Co za fuks jego posiadaczy. Ta narastająca z kolejnymi minutami panika aż bawiła.
Sobotę kończę mizernymi 19 punktami. Emocje to jutro, ale cholera jeden CS ziemi z orbity by nie wytrącił! Ale lubię takie kolejki, idealny powód, by sięgnąć po butelkę, a zamiast euforii płynącej z punkcików, poszukać normalności, reala i nowych pomysłów.
Pierwszy sezon poza TOP10k. Czas na rewanż!
garret
5 października, 2014 at 10:12 am
Jeżeli kogos kusi od reki kupic Aguero, tak wygladaja jego kolejne dni:
October 11: Brazil vs Argentina
October 14: HK vs Argentina
October 18: GW8
superluqie
5 października, 2014 at 12:18 pm
Miejmy nadzieję, że 11 i 14 nie zagra po 90 minut, bo wtedy w gw8 odpocznie bankowo.
Tomasz Wolczynski
4 października, 2014 at 10:05 pm
jesli Balotelli nie zrobil nic to ogladalismy inny mecz 🙂 w 25 minut zrobil 2x wiecej niz Lambert w 65 i z przebiegu gry jeszcze z 10 minut i zakonczylby mecz z golem. Mozna go nie lubic, ale bez przesady.
garret
4 października, 2014 at 11:10 pm
Zgadzam się. W porównaniu z Lambertem było więcej ruchu, szukania pozycji i piłki. Niestety niewiele to dało, a pisze to fan the Reds 🙁