Dolor hic tibi proderit olim.
Znoś i wytrwaj; ból ten przyda ci się kiedyś. Podwójna kolejka działa na nadszarpniętych wiekiem i doświadczeniem menedżerów niczym czerwona płachta na byka. Wszystko wydaje się proste jak facet z widelcem w penisie a wejściówka do pierwszego rzędu DGW wyceniana jest na jakieś minus osiem petrodolarów. Mniej więcej tyle zapłaciliśmy za minimum trzech zawodników podwójnej kolejki. I to odpuszczając dość oczywistym wynalazkom jak Mahrez lub Lingard. Hitując nawet kosztem Salaha. Wyglądało, że się uda, że po średniej pierwszego dnia równej 12 punktów, Manchester City, Tottenham i West Ham odpierdolą wieczorem szarżę lekkiej kawalerii wynagradzając menedżerom wczorajszy werterowski ból istnienia.
Bournemouth’s 2nd goal was like FIFA in real life. pic.twitter.com/0Y1NgL70ux
— Bill⚒ (@billy_grimmel) January 1, 2018
A zatem co poszło nie tak?
- 19:45 skład Tottenhamu z Kane’em na ławce; 1 326 710 menedżerów oddało mu C; 121 521 potroiło opaskę a kupiło przed kolejką 467 622 tysięcy,
-
Carroll na szpicy, Arnie zepchnięty na flankę,
-
ściana deszczu na Liberty Stadium w Walii,
-
Lanzini, żółta kartka w 7 minucie,
-
gol WBA w 30 minucie,
-
Sanchez schodzi w 58 minucie.
Dopiero okolice 90 minuty wynagrodziły szablon dając gola Alliemu i asystę Arnautovicowi. Bez tych punktów posiadacze zawodników Tottenhamu i WHU tkwili by po uszy w gównie. A tak, jest jeszcze nadzieja na dodatkowe punkty w czwartek. Mniej więcej w tym samym czasie swoje spotkanie rozgrywał Manchester City. Sprzedany przez 10% top10k KDB zdobył 2 asysty i 3 bonusy – kontuzjowany miał opuścić spotkanie z Watford – Sterling i Aguero dorzucili po bramce.
To jeszcze nie koniec podwójnej kolejki. Kierując się jej logiką, osłabionych brakiem dwóch podstawowych środkowych obrońców Kanonierów, jutro rozjadą wyprzedani Morata z Hazardem (obowiązkowe CS Christensena) a w czwartek o OR zadecydują derby na Wembley. Ja rozumiem. Jest rozczarowanie, ale przecież mogło być gorzej: Vert niemal wbił samobója; Alli dał punkty w 89 minucie a Arnie w 94. Son, Eriksen, Kane jeszcze spokojnie mogą dorzucić swoje w czwartek a obrońcy Młotów zjechać z punktami do zera. Oczywiście, że zawsze może być gorzej. FPL pisze lepsze scenariusze niż najnowszy sezon Black Mirror a nasze nadzieje, oczekiwania i rozczarowania są gotowym materiałem na odcinek specjalny.