Home DRUŻYNA_FPL BOSS GW30

BOSS GW30

0
0

Polana była zasnuta mgłą, tak jak zawsze o poranku w tej okolicy. Poza tym wszystko było inne. Nie było zwierząt, które piły z pobliskiego strumyka, śpiew ptaków nie niósł się po okolicy.  Wiatr ucichł, drzewa stały nieruchomo jak by wyczekiwały w napięciu tego, co za chwilę się wydarzy na polanie, którą szczelnie otulały i na którą patrzyły od setek lat.  Na skraju polany stała postać, którą przykrywał mrok. Jednak nawet teraz postać ta , opatulona ciemnością i mgłą, budziła podziwy a w szczególności lęk i strach.  Po drugiej stronie, powoli wyłaniali się ludzie. Wydaje się, że linia drzew jest  bramką akustyczną. Towarzystwo przedzierające się przez krzewy i drzewa, roześmiane i rozbawione.. Tak jeszcze było przed sekundą. Ten jeden krok, kiedy ich stopy przekraczają linię drzew i lądują na polanie powoduje, że przestają się uśmiechać, cichną. Zatrzymują się i patrzą przed siebie. Próbują dostrzec to, co stoi na ich drodze. Chociaż tak naprawdę próbują dostrzec swoje przeznaczenie, czy na tej potyczce zakończy się ich przygoda, która dopiero, co się rozpoczęła?

Czekał na nich, wiedział kiedy przyjdą. Zaplanował wszystko w najdrobniejszych szczegółach. Pewność siebie bijąca od tej postaci powoduje że te małe grupki nic nie znaczącego gatunku ludzkiego zamarły przed nim. Szukają czegoś co da im nadzieję że przetrwają w tej nierównej walce. Widzą to w jego uśmiechu, ich przyszłość i nadchodząca porażka odbija się w jego oczach. Na nic magiczne zaklęcia i bluzgi pod nosem. Teraz czeka ich już tylko cierpienie, ból i rozpacz. Właściwie to jeszcze do niedawna , nic nie miał nic do tych śmiesznych małych ludzików którzy stali przed nim w osłupieniu. Bo lubił spokój, spokój i ciszę która pozwalała mu myśleć tylko o tym jaki jest doskonały i nieomylny. Wszyscy którzy pozbawiają go tej jedynej przyjemności w jego życiu muszą zostać unicestwieni. Zaplanował to na spokojnie, z wyrachowaniem i z precyzyjną za którą On go cenił. Nie musiał się ograniczać, mógł wybrać każdego o którym zamarzył.

W bramce najlepszy z tych wszystkich gości którzy dotykają max 15 razy piłkę na mecz. Nigdy nie był w stanie zrozumieć co kieruje ludźmi aby zdecydować się na taką funkcję w zespole gdzie jeden błąd może zaprzepaścić cały dorobek drużyny. Umówił się więc z Butlandem że ten nie popełni błędu w spotkaniu z Southampton. Że zacznie bronić tak jak jeszcze kilka kolejek temu mu się udawało. Kiedy słowa powoli przeciskały się przez gardło Butlanda, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Nie słyszał odpowiedzi. Tacy jak on nie muszą jej usłyszeć, oni po prostu wiedzą co im odpowiesz.

Daniels to jeden z tych którzy nie drażnią go kiedy na nich patrzy. Ten obrońca wydaje się być w porządku, nie trzeba go upominać ani przypominać o tym co ma robić piłkarz na boisku. Nie jest przesiąknięty wielką metropolią. Wie że nie w tym jest sens jego istnienia aby dymać młode panie po kiblach w Soho w Londynie.  Dlatego też, nie musiał mu tłumaczyć ani informować o konsekwencjach słabej postawy w najbliższych zawodach. Wystarczyło że dotknął jego ramienia, spojrzał mu w oczy i tyle.

Trzech zawodników z Londynu zagadał na korytarzu w budynku klubowym. Zawsze potrafił spowodować aby rozmowa o przeciwniku i jego słabościach podnosiła samoocenę jego rozmówcy. Tym razem miał trochę szczęścia, wystarczył kamyczek a trójka Kane/Alli/Aldi popłynęła w ocenie swoich najbliższych przeciwników. Lubił słuchać kiedy ludzie mówią prawdę bez tej ich politycznej poprawności. Nie rozumiał dlaczego ktokolwiek ma opowiadać brednie o tym że z drużyny Aston Villi jeszcze uda się zbudować zespół w najbliższych dniach. Kiedy ich zostawiał, kopali leżącego. Wiedział że dzięki temu, w tym meczu, zrobią to co do nich należy.

Aguero poszedł z nim na układ. Jeszcze dwa sezony i może odejść z Premier League. Doskonale wie jak taka praca jest męcząca i każdy z jego najlepszych zawodników może odejść po pewnym czasie. On lubi dotrzymywać słowa , wszytko będzie tak jak ustalili , tylko na koniec wszytko musi się zgadzać. A pierwszy krok do wolności to podtrzymanie passy strzeleckiej z Norwich. Oczywistym jest że nie mógł stworzyć ze spotkań Aguero vs Norwich tego co udało się z Suarezem i Norwich ale jednak jakieś małe szachrajstwo się udało.

Wszytko jest zaplanowane, jednak nawet jemu zdarza się że przypadek zaprowadzi go w miejsce gdzie oczekuje nagroda. Już nawet nie pamięta po co znalazł się w tej mieścinie zabitej dechami. Pewne jest że znalazł się tam nie z własnej woli. Jednak opłaciło się. Jedyne co pamiętał to zmęczenie po wykonanym zadaniu i tą chęć aby wypić Glenfiddicha w spokoju. Pierwsze się udało, drugie nie. Jedyny raz kiedy był zadowolony z tego że ktoś zakłócił jego spokój. Narzekanie tego chłopca na swój los było tak irytujące że nie mógł pozwolić aby ten głos wbijał się w jego czaszkę. Kiedy miał szepnąć słowo do ucha tego gościa, ich spojrzenia przecięły się i nie zobaczył w nich tego co zawsze. Nie było w nich lęku i marności. Nie znalazł tam porażki i rezygnacji. Dostrzegł tam odwagę, ogień i pasję której nie widział nigdy wcześniej w tylu twarzach ludzkich które spotkał na swojej drodze. Nie przerwał mu, odstawił pustą szklankę  i ruszył w kierunku drzwi. To było dawno temu, teraz Vardy jest w blasku fleszy. Zrobi wszytko aby podziękować za to że jego los się odwrócił. Chociaż zrobił bardzo dużo w tym sezonie to nie może odpuścić.

[team1]

Ławka:  Hart – Siggy – VVD – Williams

Jestem. Czekam. Możecie zaczynać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *