Home DESER Puzzle

Puzzle

0
0

Piątki przypominają puzzle.

Złota polska jesień za oknem przywodzi na myśl widziany eony temu horror Mgła. Albo Silent Hill. Nie wychodzę. Zamiast tego odpalam FPL i po raz setny szukam w składzie sekretnych wzorów i formuł. Takie piątkowe nocki przypominają puzzle. Niby widzę większy obraz ale brakuje klocka. Albo dwóch. W zasadzie puzzli nie klocków. Od razu czuję złość. Narasta bez krępacji przez cały dzień. Facet w grubej czapie jadący Tico lewym pasem. Nagłówki newsów. Zgwałcona nastolatka. Zabite dziecko. Polityka. Nie chcę aby FPL robiło za kroplę goryczy. Wydeptuję utartą ścieżkę do lodówki po browar i mijam kalendarz, w którym małżonka stawiała czerwoną kreskę za każde wychylone piwo. Dużo kuźwa tych kresek. Za dużo to i nalewam Muszyniankę. Wracam do puzzle.

W piątek każdy menedżer jest prorokiem. Widzi w składzie Kilimandżaro punktów, oczywiste transfery i pewne czyste konta. Wszys­cy be­zorężni pro­rocy po­nosi­li klęski, bo tłum łat­wo da­je so­bie coś wmówić i prze­konać się do ja­kiegoś przed­sięwzięcia, lecz nie pot­ra­fi przy nim wytrwać. Nie potrafię. Zatem nie odpalam transferu i planuję weekend. W sobotę galeria, trzeba młodemu kurtkę kupić. Nienawidzę tłumów. Na Newcastle powinienem zdążyć. Gorzej z Bondem. Może odpuszczę Chelsea. Zostaje teściówka i gładka gadka coby dzieci sprzedać. Manchester City powinienem obejrzeć, trudniej będzie z Sanchezem bo basen, dziecko i pozostałe niedzielne pląsy. Wkurza mnie ta niekompletność. Takowy przez Bellerina jest jutrzejszy skład. Weekend przez Bonda. Ten wpis przez składnię. Całość to domek z kart. Przyjdzie lis i dmuchnie. Zresztą Lisy dmuchają mnie z każdej strony od GW1. Przeszliśmy z blogiem długą drogę. Drugi rok odkąd wylądowałem na pokładzie. Trzeci jak gram. A widuję tutaj wpisy weteranów z piątką na karku. Czasami więcej ugranych sezonów. Ciekawe czy po tylu latach czują nareszcie kompletność czy też FPL jest grą niespełnionych namiętności. Obietnicą niemal na wyciągnięcie ręki. Szybkim policzkiem wymierzonym tym bardziej najaranym i spełnieniem dla nielicznych cierpliwych.

Przesuwam klocki w składzie i każde równanie nie ma sensu. I będę tak durnie klikać przez jakiś czas. Przegapię potencjalne oświecenie a jutro odtańczę zwyczajowy w tym sezonie chocholi taniec. Powinni nas leczyć. Zamknąć w odosobnieniu. Ufundować na koszt Państwa wiwisekcję albo przynajmniej wysłać na przymusowe leczenie. 3 miliony graczy. Pierdylion energii, którą można budować nowe światy. A wszystko sprowadza się miejsca w składzie Martiala i Richardsa.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *