Vardy vs Mahrez = 1 : 0
Vardy. Napastnik Lisów odbija się czkawką upartym nie posiadaczom. Konsekwentnie od dziewięciu kolejek daje punkty i bonusy pozostałej rzeszy zdroworozsądkowych menedżerów. Nawet jak nie idzie to kolega z drużyny bez pytania położy piłkę na wapnie aby Lord śrubował dalej rekord strzelonych pod rząd bramek. Gorzej, że tym życzliwym był Mahrez – popularna opaska w tej kolejce. I daje słowo, cieszy mnie każda bramka Anglika – tracę na nich, przeklinam ale naprawdę lubię takie historie.
Na początku było słowo Howe’a, który bijąc się w pierś obiecywał ofensywną grę Wisienek i niechybne pokonanie Srok. Przegrali 0 : 1. Oddali na bramkę Elliota 20 strzałów, stworzyli 12 szans, wykonali 44 crossy i wielkie nic. Elliot – mecz życia, Ayoze z Wijnaldumem fuksiarska akcja i bum. Bramka. Po ptokach. Ile razy Newcastle strzelało na bramkę Federiciego? Aż 2. Miałem w tym meczu z konieczności Francisa w obronie i z wyboru Wijnalduma na ławce.
O 16 wiało nudą. Zasłużenie przegrywa Swansea. Trzy punkty z boiska Czarnych Kotów wywożą Święci. Pelle strzelał tylko raz na bramkę, VDV dwa, Mane 4, ale jedyna bramka padła po karnym pewnie wykonanym przez Tadica. Tylko wylot z bonusów Bertiego będzie dla jego nielicznych dumnych posiadaczy niemiłą niespodzianką. Niewielki progres notują zawodnicy LvG. 2 : 0, 13 strzałów na bramkę Myhilla i pierwsze od czasu lądowania na księżycu punkty Martiala w moim zespole. Z punktu widzenia FPL najistotniejsze były za to dwa pozostałe spotkania 0 16:00. Leicester pokonał pewnie Watford i jeżeli oddaliście opaskę Vardy’emu to do snu utuli was również zielona strzałka. Drobna, niemal krucha i nieśmiała za to wciąż grzeje i podnieca. Z drugiej strony Ighalo i Gomes, no nie dzisiaj Panowie. Nie dzisiaj. Gorzej, że zawodnicy Eve wycieli Payeta. Chamskie wejście McCarthy’ego jeszcze przeżył ale w drugiej połowie nie było już czego zbierać. Opuści repy i miejmy nadzieję, że wróci na GW13. Inaczej transfer i okazja na kasę pod Aguero.
Na koniec Stoke City i Chelsea. Jedno słowo. Butland. I wszystko jasne. Jutro drukuję historię moich sezonów Football Managera i wysyłam pospiesznie fax Abramowiczowi.
Punkty mojego Kessel Run szału nie robią, ale zanotowałem bramkę, asystę i 2 CS. Pierwsze bonusy w liczbie 7 od bodajże trzech kolejek. Kapitan wciąż w grze. Zatem, fuck it. Let’s go bowling.
