Fantasy Premier League, niszowy blog o #FPL

Stone cold fuckin Austin. Co poszło nie tak – GW17, sb

Jak rozśmieszyć Boga? Opowiedzieć mu o swoim planie.

Przyszedłem do Niego ze starannie złożoną kartką w kratkę. Grafitowym ołówkiem rozrysowałem wcześniej jedenastkę. Wypisałem wyraźnie nazwiska, strzałkami zaznaczyłem warianty ataku. Przy graczach postawiłem malutkie cyfry reprezentujące oczekiwaną liczbę punktów w 17 kolejce. Mała czcionka, niewielkie wartości – tak, aby Go przypadkowo nie wkurzyć (wiedzą powszechną jest iż wynikami FPL rządzą przeważnie starotestamentowi, pozbawieni miłosierdzia, Bogowie). Spojrzał na mnie poważniej, gdy wybierając C krążyłem ołówkiem po kartce – przy Yaya Toure i wyraźnie drgnęła Mu powieka. Nie potrzebowałem więcej znaków, spieszyłem się, nie zdążyłem dotrzeć ołówkiem do Austina. Wygodnie tak, los wybiera, przeczucie bije cyferki i statystykę. Złota moneta wiruje, a ja mogę odepchnąć od siebie ewentualne poczucie winy czy błąd.

Pozornie łatwy weekend, zaczął się pozornie łatwym meczem. I może z początku City szło jak po grudzie, to końcowe 3 : 0 daje jasny sygnał, kto będzie rządzić w naszych jedenastkach do styczniowej dzikiej karty. Co prawda Millner na false 9 nadaje się tak, jak ja na tresera uchatek, to jednak Silva i Yaya bank rozbili. Asysty zaliczyli boczni obrońcy: niesamowity Zabaleta i fuksiarski Kolarov. Występ tego drugiego, musiał zdołować 140 tysięcy nowych nabywców Clichiego, ale trudno tu o pełne zaskoczenie. Ostrzegano tu i ówdzie, oraz Gruwwa na blogu, iż City grać będzie rotacją. Mój kapitan Yaya zagrał przeciętnie. Krok do przodu, dwa do tyłu. Pozorna olewka, machanie rękoma, ale jak trzeba było to gola wbił. Klasa.Teraz można go sprzedać. Klątwa kapitana, w meczu otwierającym kolejkę, nareszcie złamana.

Składy o 15 to armagedon w drużynie Swansea. Brak Siggiego – kontuzja stopy. Bony odpoczywał na ławce. Nie tak było na mojej kartce. Warto odnotować: ADM na ławce United – Falcao w 11, Chadli w składzie Tottenhamu. Berahino wciąż poza podstawowym składem.

Kurz właśnie opadł. Piwo nabrało ciepłego smaku.

Ostrzegaliśmy na blogu przed tą kolejką. Pozorna łatwość bywa pułapką, w którą wpadli nowi nabywcy Eriksena, DDG, RvP, Clichiego, Nasriego, Boniego. Naiwność z jaką rzucamy się czasami na zawodnika jest później nie do ogarnięcia. Tak jak gonienie punktów. Ja potknąłem się na Eriksenie, chociaż przemawiało za nim niemal wszystko. Zabawne, że filarem – a dla niektórych deską ratunku – w takiej kolejce stał się Austin. Trzy bramki – god mode aż do GW18. Ponownie ratuje lord Boyd, który w wielu ekipach wejdzie z ławki za Siggiego. Przebudziła się bestia, a United szybko, i chyba niespodziewanie, wrócił tam gdzie był na początku sezonu. O kant dupy można roztrzaskać tak lubiane przez nas historyczne statsy, które przepowiadały masakrę na Villa Park. Pudłem było również sugerowanie upadku Świętych. Pelle dzisiaj w nocy zaliczy, a menedżerowie którzy do końca ufali mu i osłabionej przecież obronie Southampton, liczą teraz grube punkty.

Spursi zawiedli wygrywając zaledwie 2:1 ze słabym teoretycznie przecież Burnley. Ale to co wyprawiała ich obrona woła o pomstę do nieba. Najbardziej nie poszło posiadaczom Lukaku, których Belg trolluje niemiłosiernie. Samobój przebija nawet kolejny 1 punkt Bainesa. Prawie go właśnie sprzedałem, ale jak ochłonąłem to uznałem, że dam mu szansę vs Stoke. Ostatnio żartowałem, ale faktycznie Baines za chwile będzie ważną różnicą.

To była doskonała kolejka na hita. Symboliczne -4 za obrońcę City, mogło co prawda zarysować nieco końcowy wynik, ale szansa na CS była przeogromna, a i zysk w przyszłości wygląda na obiecujący – przy kalendarzu Obywateli – może się zwrócić. Poszło różnie: sprzedałem Clyne’a – kupiłem Zabę. Trzeba było jednak zagrać obrońcą Southampton, a wywalić z hukiem Bainesa. Eriksen za Siggiego – sami widzieliście. Wszedłby mi z ławki lord Boyd. Sobotę kończę z przeciętnymi 63 punktami (-4) z 8 zawodników, zostało mi jeszcze 3 graczy Chelsea. Do poniedziałku spokój – można piec pierniki, i dziadzieć.

Trochę nie lubię takich kolejek, pozornie nieźle, ale zawsze ktoś psuje plan. Gorzej, przestaję chyba planować. Układanie 11 na kolejne tygodnie zdaje się nie mieć sensu. Bogowie śmieją się tylko ze mnie, rozrzucając moich graczy po planszy, a potem strącając ich z niej byle pionkiem. Rozgrywki EPL weszły w fazę chaosu – chciałem patrzeć jak płonie świat? To i mam za swoje. Do styczniowej dzikiej rządzić będzie chaos i przypadek. Przynajmniej tak to widzę.

Wszystkim, którym poszło źle odpalam kawałem z jednej najmądrzejszej giery w jaką grałem. Nie dajmy sobie wcisnąć szitu od losu. Walczmy dalej!

I nie przyjmiesz tego co mają do ofiarowania
I nie pozwolisz im odebrać Ci woli do życia
Bo wzięli już dosyć a Ty dałeś im wszystko co możesz
A szczęście ich tej nocy nie ocali
Oni dali Ci powód by walczyć

 

 

 

Exit mobile version