Nie znoszę wtorków.
Środy również. Pozwolę sobie zauważyć, że emocjonowanie się angielską piłką przeplatane robotą i śniegiem ssie. Trzeba browarki policzyć, jeszcze się wyspać, a potem przeżyć weekend, w którym punktem głównym nie będzie Aguero na opasce tylko czerwone serduszka i różowe misie. No, to napisałem co myślę o takich kolejkach.
Trzy ważne fakty o 25 kolejce:
1. Transfery robimy do 20.30. Pierwsze składy poznamy o 19:45, później o 20:00 jedenastki Liverpoolu i Tottenhamu. Zakładając optymistycznie, że po 19:45 serwery dadzą radę, patrząc na ekipę Wengera będzie można odkupić Sancheza. Albo Ozila lub Walcotta. Tak. Wcześniej trzeba przygotować się na różne warianty rotacji u Wengera. Odpocząć może Cazorla, Ozil lub Giroud. Sanchez może zacząć na ławce. Ten scenariusz jest najgorszy, bo o 19:23 w poniedziałek, wciąż nie wiem co zrobić wtedy? Liczyć na dynamiczne wejście z ławki, postawić na inną opcję w pomocy Arsenalu – ze świadomością, że i tak Sancheza kupić trzeba będzie.
2. Nie zagra Austin. Do tego w GW27 pauzuje.
3. W turnieju Last Man Standing po raz pierwszy będziemy żegnać ostatnią 10 ligi.
25 kolejka to mecze marzenie. Syte, tłuste pogromy fatalnej ostatnio obrony Burnley, i równie słabej defensywy QPR oraz Leicesteru. W alternatywnym pięknym świecie, United, Arsenal i Sunderlad zrobią Beksińskiego z powyższych jedenastek, sami nie tracąc goli. Kolejne punkty to bonanza czystych kont i reaktywacja ADM. Pomarzyć można.
I słowo o kapitanie. Nie będzie lepszej kolejki na szukanie różnicy. Defoe, Hazard, Kane, ADM, Mane, Aguero.