Home FANTASY PREMIER LEAGUE Hity i kity GW30

Hity i kity GW30

0
0

Wątpliwości zamiast odpowiedzi

Cierpliwość w FPL to cnota. Cierpliwość można też przedawkować, wtedy zapatrzeni w swoje wybory omijamy pociągi punktowe, które są w formie. W ten sposób właśnie kończy się z mniej niż 40 punktami w GW.

GW30 miało dać jasne odpowiedzi, tym czasem do każdej drużyny dostawiło mi znak zapytania:
Arsenal – wstyd się przyznać, że masz w planach ich sprowadzić
Aston Villa – gdzie ten Grealish?
Brighton – fajnie popatrzeć, ale to tyle przy tym kalendarzu
Burnley – dziurawi, z wątpliwą motywacją
Chelsea – a miało być tak pięknie; rotacje
Crystal Palace – koniec sezonu
Everton – Tottenham w wersji demo
Fulham – regularne frajerstwo
Leeds – cała para w gwizdek
Leicester – z taką grą w czwórce na koniec?
Liverpool – patrz Real Madryt
Manchester City – rotacjom wywaliło skalę
Manchester United – gniotło ich Brighton
Newcastle – najlepszy mecz już zagrali
Sheffield – na kursie prosto do League One, niestety
Southampton – 0:2 z Burnley
Tottenham – w piłkę gra się w 11, nie samym napastnikiem; kwas w szatni
WBA – za późno na The Great Escape
West Ham – plaga kontuzji
Wolverhampton – rozgnieciony pokiereszowanym Młotem

Jedenastka GW30:

Emiliano Martinez – nawet bez CS pożegnał się niezłymi punktami z wieloma posiadaczami. 6 obronionych strzałów i do końca sezonu tylko dwa dobrze zapowiadające się spotkania: WBA w GW33 i Crystal Palace w GW 36. Rozpisanie zaległego DGW pomogłoby w decyzji czy trzymać, czy zostawiać. Biorąc pod uwagę, że spotkanie z Evertonem nie będzie kluczowym spotkaniem, może być niestety wrzucone gdziekolwiek.
Nie mam pojęcia, kogo bym wybrał jako zastępstwo mając WC. Mendy wygląda teoretycznie najlepiej, ale obrona Chelsea się dopiero co skompromitowała. Lloris ma bonusowy mecz, ale jeszcze bardziej skompromitowaną w GW30 obronę. Leno ma fajny kalendarz, ale ostatnie punkty dał w GW21. Fabiański ma potencjał na CS-y i punkty z obron, ale ostatnie dwa mecze to 5 straconych goli i utrata Rice’a.

Trent Alexander-Arnold – odrodzenie Anglika: 4 szanse stworzone w tym dwie duże. Wszelkie zachwyty są zasłużone, ale patrząc realnie na FPL:
– wciąż kosztuje 7.3, podczas gdy ten sezon promuje obrońców w półce cenowej do 6.0, bez WC trzeba go wciskać dwoma transferami
– Arsenal zagrał tragiczne spotkanie oddając 3 strzały ze słabych pozycji. Po Aston Villi i Leeds spodziewam się znacznie więcej w ofensywie, szczególnie że w środku dalej można spotkać duet Kabak-Phillips
– TAA zaliczył w tym spotkaniu 7 dośrodkowań (3 udane), co jest nieporównywalnie mniejszą liczbą niż w „czasach świetności”, gdzie regularnie było znacznie ponad 10 takich prób
– jeżeli wciąż myślisz o zakupie TAA, obejrzyj skrót meczu z Realem i przemyśl to jeszcze

Aymeric Laporte – w meczu jakby nie patrzeć na szczycie Premier League zagrał modelowo, notując 7 odbiorów i  wykręcił lepsze liczby niż partnerujący Dias. To drugie z rzędu spotkanie w lidze bez większych błędów i sytuacja na środku obrony Obywateli między nim a Stonesem wciąż się zagęszcza. Pep w wywiadzie pomeczowym wspominał o tym, że potrzebują 3 zwycięstw i remisu do mistrzostwa. Nie zdziwię się jak po przypieczętowaniu Guardiola potraktuje ligę jako własny plac zabaw i w mniej prestiżowych meczach zobaczymy Ake, czy Garcię. City zaraz będzie skupione tylko na Lidze Mistrzów i według mnie jeżeli mówimy o jakichkolwiek pewniakach City, to rozpatrujemy tylko plan krótkoterminowy.

Arthur Masuaku – wrócił do składu po długim okresie leczenia kontuzji i jeżeli ktoś szuka uzupełnienia obrony na WC, to poważnie rozważyłbym reprezentanta DR Kongo jako uzupełnienie (4.3). Tradycyjnie zapędzał się daleko na połowę przeciwnika, a asystę zaliczył z obrębu pola karnego. Problemem są kontuzje w West Hamie, oprócz Rice’a wciąż czekamy na powrót Ogbonny (ma trenować od przyszłego tygodnia).
Mapka stworzonych szans:

Matheus Pereira – gość, który do Premier League podchodzi zero-jedynkowo: albo rozwala system kilkunastoma punktami, albo jest zupełnie nieobecny. Z Cheslea 6 strzałów, 3 sytuacje stworzone. Pereira dobił już do 111 punktów, 2 mniej niż masowo posiadany Raphinha. Nie zdziwię się, jak kilka razy zabłyśnie do końca rozgrywek, WBA mimo złych okoliczności wciąż walczy, a Brazylijczyk indywidualnie zrobi wszystko żeby wybić się na dobrą pozycję transferową po spadku do Championship.
Strzały Pereiry:

Raphinha – kolejny wybitny mecz z dwoma strzałami i czterema sytuacjami stworzonymi. Żal go wyrzucać ze składu i ja będę szukać alternatywnego rozwiązania. Spotkanie z Manchesterem City można przeczekać, a Liverpool i Manchester United nie są nie do złamania, co zresztą widzieliśmy w poprzednich starciach tych zespołów z Leeds. Problemem Brazylijczyka jest jakość partnerów do gry, która coraz bardziej odstaje na koniec sezonu i trzeba wykładać piłki do praktycznie pustej bramki.

Bruno Fernandes – nawet w trudnym meczu z Brighton Portugalczyk zrobił swoje i był nie wybuchową, ale pewną lokatą kapitału opaskowego. 4 strzały i 4 sytuacje stworzone, mimo że Mewy pokazały kawałek dobrego futbolu. Patrząc na tę kolejkę z Tottenhamem powinien mieć łatwiej i ja będę mocno rozważać go jako opcję na opaskę w kolejce bez oczywistego wyboru. Niestety w ustawieniu z Cavanim, Rashfordem i Greenwoodem Bruno grał głębiej i złapał tylko 4 kontakty w polu karnym.

Diogo Jota – mam wrażenie, że nie jest faworytem Kloppa, który nawet w tak wysokiej formie widziałby Jotę jako jokera z ławki, żeby nie zburzyć swojego kanonicznego ustawienia z przodu. Portugalczyk nie pozwala się ignorować i wyrywa siłą swoje miejsce w hierarchii zespołu. Dwie stuprocentowe okazje, ale przede wszystkim rozkręcenie gry i przywrócenie do niej zardzewiałego ostatnio Salaha i Mane. Spodziewam się, że Jota jeszcze zaliczy 2-3 występy z ławki w pozostałych w sezonie meczach, co nie kłóci się z punktami w FPL. W całej tej euforii pamiętajmy, że Liverpool dopiero zagrał pierwszy naprawdę dobry w lidze mecz od kilku tygodni.

Jesse Lingard – Pan Piłkarz Lingard nie wykręcił wielkich liczb (2 strzały, 1 sytuacja stworzona), ale meczem z Wilkami potwierdza (życiową?) formę. Wielką niewiadomą jest dyspozycja West Hamu przy pladze kontuzji. Obecnie blisko, by wyjściowa jedenastka wybierała się sama, spośród pozostałych przy zdrowiu zawodników. W poniedziałek na ławce było np. dwóch bramkarzy.

Harry Kane – najwięcej strzałów w kolejce (7), najwięcej prób z pola karnego (5), najwięcej setek (3). W końcu odwiedzał regularnie pole karne (8 kontaktów). Cód, miód i pogrom szukających różnic na C. Ostatnio było trochę przekrzykiwania się kto jest lepszy z napastników: Lewandowski, czy Kane. Moim zdaniem zasadne jest pytanie czy Lewandowski bardziej przerasta Reprezentację Polski, czy Kane przerasta Tottenham? Harry ciągnie zespół wbrew jakości składu, wbrew taktyce dobieranej przez Mourinho i wbrew kwasom, jakie są między trenerem a zawodnikami. Kolejny tydzień to kolejna krytyka swoich zawodników przez Mourinho i według mnie ten zespół jedzie na oparach woli i chemii w składzie, które skończą się po pogromie w finale FA Cup i utracie kontaktu z czołową czwórką ligi (co może rozpocząć już weekendowy mecz z Manchesterem).

Danny Ings – to było kluczowe dla Świętych spotkanie, żeby na dobre zdjąć z siebie presję walki o utrzymanie. Ings strzelał 5 razy (2 duże okazje) i stworzył kolegom 2 szanse. Już bez obciążenia, które plątało nogi Ings może być ultra różnicą na wyjazdy wba-tot. Blank powoduje, że nikt bez Free Hita, czy WC nie będzie z nim ryzykować.

Antyjedenastka GW30:

To był weekend błędów w obronie, dlatego antyjedenastka napchana obrońcami, a i tak nie pomieściła wszystkich artystów defensywy.

Edouard Mendy – pięknie się pan przedstawił nowym posiadaczom. Miał ciężką sytuację, ale 2 strzały obronione na 7 to wynik na poziomie Kepy, szczególnie, że pierwsze 4 gole padły z sytuacji strzeleckich o łącznym xG 0.38.

Tyrone Mings – Aston Villa z Martinezem przyzwyczaiła się do pozwalania przeciwnikom na kilkanaście strzałów, zakładając że będą wyłapane. Po błędzie Mingsa przełamał się zaklęty od GW2 Mitrović. The Villans zostali do 70 minuty zdominowani przez Fulham, co źle wróży na nadchodzący kalendarz liv-MCI.

Gabriel – nawet gdy David Luiz nie gra, jego duch unosi się nad obroną z The Emirates. Tak jak wyżej Mings przełamał Mitro, tak Gabriel pomógł przerwać fatalną serię Salaha. Problemy z obroną Arsenalu są dwa: mimo nie najgorszych liczb ostatni CS w GW21, a drugi to kuszący kalendarz przy którym ciężko podejść obojętnie. Arsenal do końca sezonu zagra z całą najsłabszą w ofensywie zgrają i opcja z pewnym składem, najlepiej łącząca potencjał ofensywny może być must-have w składach. Oczywiście z tej okazji Tierney zalicza kolejną kontuzję.

Davinson Sanchez – po jego błędzie akurat gol nie padł, ale cała obrona Tottenhamu skompromitowała się srogo. Mamy świeżo w pamięci mecz Brighton-Newcastle, gdzie CS Mew był więcej niż pewny. Ze Spurs Sroki wykręciły swój rekord xG 3.30, na który składały się 22 strzały (aż 17 z pola karnego!). Tak bawiło się Newcastle:

Ben Mee – kolejny na papierze świetny obrońca z błędem bramkowym. Dawno nie było widać tak zdominowanej i popełniającej błędy obrony Burnley. Czas pokaże, czy to rozprężenie związane z końcówką sezonu, czy kolejne odrodzenie Southampton. Pajęczyna 24 strzałów świętych wygląda imponująco:

Thiago Silva – jego powrót był zaczynem problemów w meczu z West Bromwich. Niedawny lider defensywy mógł złapać czerwień już w piątej minucie, jednak nie zraził się i pracował dalej na wcześniejszy zjazd do bazy. Trochę jak w Reprezentacji Polski, najwięcej zyskali nieobecni w składzie obrońcy: Chilwell i Rudiger.

Nelson Semedo – mecz z Młotami przygasił hype na obronę Wilków. Ustawienie z czwórką z tyłu nie działa, szczególnie że z Semedo biegającym gdzie chce jest to częściej trójka. Nawet jak raczy wrócić, to grzecznie przepuszcza wygonionego z piłką w róg Lingarda. Kalendarz kusi, ale w tym momencie bardziej spodziewam się dubletu Mitrovica, niż CS-a Wilków.

Aubameyang – brak przydatności w ofensywie (0 sztrzałów, 2 szanse stworzone) to jedno, zawalenie krycia TAA to drugie. Auba kolejnym bezbarwym występem wypisuje się nawet z grona różnic i to tuż przed meczem z Sheffield. Liverpool miał być nie taką złą pozycją w rozpisce spotkań, a w rzeczywistości Kanonierzy sprawili że The Reds wyglądali znów jak mistrzowie.

Dominic Calvert-Lewin – mecz z Crystal Palace miał być okazją na odbicie się od dna, tymczasem to znów Richarlison był wiodącą postacią (marnowania potencjału) ofensywy. DCL miał dwie duże sytuacje, ale w obu przypadkach na posterunku był Guaita.

Patrick Bamford – miał wszystko, żeby z Sheffield zabłysnąć i spłacić zaufanie masowych opasek. Dwa strzały, 3 sytuacje stworzone i kolejny mecz, w którym Bamford zawodzi i siebie, i Bielsę. To kolejny mecz, gdzie konieczna jest zmiana i obawiam się, że napastnik Leeds może grać wbrew kontuzji na środkach przeciwbólowych, żeby tylko dociągnąć sezon. Cierpliwości brak w FPL, gdzie ruszyła spodziewana masowa wyprzedaż, niestety słusznie.

Jamie Vardy – mecz z City miał być fajnym widowiskiem, a skończyło się na grze do jednej bramki. Duet napastników Lisów nie oddał strzału poza spaloną akcją Anglika tuż przed przerwa. To już nie te czasy, gdzie Leicester byli pogromcami gigantów, na ich szczęście po meczu z West Hamem czeka seria 4 WBA-CRY-sou-NEW. Tylko czy te 12 punktów starczy do TOP4?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *