Fantasy Premier League, niszowy blog o #FPL

Dr. Jekyll and Mr. Hyde

Nawet nie wiem kiedy to minęło.

Mój drugi sezon FPL dobił do 22 kolejki. W 38 niczym łajba dobije do macierzystego portu – wcześniej jeszcze, los porzuca Kessel Run po wzburzonych falach. Za cholerę nie wiem, kiedy to się stało. Fakt, odmierzamy czas kolejnymi GW, ale ostatnio ta prędkość dochodzi do nadświetlnej. Szybciej chyba tylko rosną dzieci. 21 kolejek zlewa się w jedną. Jesteś tak dobry, jak Twoja aktualna pozycja overall. To nawet prawda, bo z tych minionych kolejek pamiętam niewiele. Z reguły wyłącznie te, kiedy się grubo myliłem.

To dobry moment, aby pokusić się o wyciąganie wniosków. Np. aby słuchać samego siebie. Rok temu, mniej więcej do tego momentu, uparcie nie kupowałem Toure. Pomocnik Manchesteru City zaliczał sezon życia, ja szukałem różnic. W tym sezonie, założyłem, że Sanchez u Wengera będzie tracił przez Girouda, Walcotta czy Welbecka. Do wczoraj jakoś sobie radziłem, odrabiając straty innymi. W momencie, kiedy Sanchez ukąsił za 19 punktów wszystko się porypało.

Rok temu, kiedy moja ekipa pukała do top 5k zacząłem cwaniaczyć. Zamiast słuchać samego siebie, i wierzyć przede wszystkim w szczęście oraz przypadek, zacząłem szukać różnic, albo dawać C własnym nieuzasadnionym przeczuciom. Zakończyło się to spadkiem i kurczowym trzymaniem pozycji w GW38. W tej kolejce, zamiast normalnie ufać klasie, posadziłem Bainesa i Downinga na ławce.

Takich błędów przychodzi mi do głowy więcej. Czas jednak na jakieś wnioski.

– Trzymać się założeń przedsezonowych. Każdy z Was na pewno je posiada. Moje to top10k, i jak to osiągnę to bez względu na wszystko zaliczę ów sezon do udanych. Na tu i teraz, nie dołuje się ostatnią kolejką. Jest dobrze patrząc w OR, i na to co osiągnąłem do tej pory. Ktoś mi na priva napisał wczoraj, że fajnie iż totalnie zepsułem ostatnia kolejkę. Lepiej grać z człowiekiem i jego błędami niż z cyborgiem.

– Nie patrzeć na mini ligi. Tabele się skracają, różnice kurczą. Grać swoje – nie patrzeć na przeciwników. Analizować tak, ale nie dostosowywać się.

– Koniec z uporem.

– Przestaję szukać głupich różnic. Dzika karta aż kusi by takowych poszukać. Ograniczę to jednak do minimum, na zasadzie utrzymania dotychczasowego dobytku, a nie ścigania św. Gralla. Gdybym jednak gonił, 1/3 mojego składu byłaby oparta na różnicach.

– Bawić się dobrze w Last Man Standing. I tak z Gruwwą odpadniemy jako pierwsi.

Mało tych wniosków, ale to też sposób na FPL. Nie ma co wypełniać sobie głowy statystykami, przewidywaniami, założeniami i oczekiwaniami. Ma być simple. Bo raz, zakochamy się w oczekiwaniach, tymczasem taki Sterling zamiast zameldować się na stadionie to przyśle pocztówkę z Jamajki. I dwa, gdy się nie uda to FPL wyciągnie z nas to co mroczne. Ręka w górę, kogo FPL nie zżerało, nie zatruło. Komu nie zryło psychiki chociażby na krótko. Może jakiś szczęściarz rękę podniósł, ja nic nie widziałem. Ktoś wcześniej napisał: FPL to taka gra, która wyciąga z nas to co najgorsze i najlepsze.

Ten wpis w zasadzie nie ma być o mnie. Chciałbym aby trafił do każdego, kto się dołuje tym sezonem. Oraz do wszystkich, którzy złapali właśnie wiatr w żagle. Powoli i nieuchronnie zbliżamy się do końca. To moment, w którym szczerze powinniśmy ustawić sobie poprzeczkę, oraz skupić się na tym, aby pozostałe kolejki były prostsze. Odrzucić upór oraz niepotrzebną zadziorność. Pogodzić agresję z taktyką. Prywatnie jestem pozytywnie zaskoczony Waszym odzewem, ilością graczy i komentarzami. Waszą determinacją i walką prawdopodobnie do ostatniej kolejki. Ilością osób na czacie oraz jakością porad i uwag. Co więcej, czasami łapie się na tym, że moja drużyna jest trochę na drugim planie, a na czat wchodzę wyłącznie aby chwilę pogadać.

Będę korzystał z tego uniesienia, bo im bliżej GW22 tym więcej mr. Hyde’a zacznie ze mnie wyłazić.

 

Exit mobile version