Pora na kolejną porcję covidowych pułapek…
W hicie ćwierćfinałów Bayern zmierzy się z PSG w rewanżu za zeszłoroczny finał. Przez koronawirusa z kadry PSG wylecieli włoscy kadrowicze Florenzi i Veratti, a Paredes przez żółte kartki. Bawarczyków na pewno najbardziej martwi kontuzja Lewego, która może wyeliminować go z obu meczów przeciwko paryżanom. Mimo tak dużej straty jednak wydaje się że większe szanse na awans mają Monachijczycy. Piłkarze Bayernu już nie pamiętają jak to jest przegrać na własnym stadionie podczas gdy PSG przegrało 3 ostatnie mecze na własnym obiekcie w Ligue 1.
Najłatwiejszą drogę do półfinału po losowaniu wydawała się mieć Chelsea, ale w świetle ostatniej potyczki z WBA na Stamford Bridge nie wygląda to już tak jednostronnie dla The Blues. Porto będzie musiało sobie radzić bez strzelców 3 z 4 bramek przeciwko Juventusowi czyli Sergio Oliveiry – bohatera meczu z Turynu (strzelca obydwu eliminujących „Starą Damę” goli) oraz Irańczyka Taremiego. U londyńczyków zabraknie jedynie Kante i Pulisicia. Niespodziewana porażka z West Bromwich powinna podziałać na Chelsea jak zimny prysznic i pomóc im przed meczem z Portugalczykami. Wydaje się że ich na pewno nie zlekceważą. Ta para jako jedyna nie rozegra swoich meczów na własnych obiektach. Obie konfrontacje odbędą się na tym samym neutralnym gruncie – Estadio Ramon Sanchez Pizjuan w Sewilli.
Manchester City jest zdecydowanym faworytem w rywalizacji z Borussią Dortmund. Obrona City imponuje regularnością w tym sezonie najbardziej ze wszystkich formacji ekipy Pepa. Natomiast obrona BVB w ostatnich tygodniach była wyjątkowo dziurawa – aż 10 bramek straconych w ostatnich 5 meczach. Wygląda na to, że mogą to być decydujące w tej konfrontacji statystyki. Haalandowi będzie dużo trudniej tak szaleć jak Bundeslidze w starciu z monolitem defensywnym City.
Najbardziej wyrównane wydają się szanse rywali w dwumeczu Real-Liverpool czyli rewanżu za finał z 2018 roku. Obie wielkie firmy z ogromnymi problemami w tym sezonie, grające w kratkę to raz gorzej to raz lepiej w ostatnim okresie wkroczyły na ścieżkę zwycięstw. Królewscy wygrali swoje ostatnie 4 mecze, natomiast The Reds 3, co ciekawe wszystkie bez straty bramki, a przecież 4 pierwsze wybory Kloppa na pozycje stopera nadal są kontuzjowane. Jak widać para Kabak-Phillips potrafi być skuteczna co nie wróży dobrze madrytczykom bo LFC wydaje się być mocniejszy w formacjach ofensywnych.