O Captain, my Captain!
Na sukces w FPL – u składają się różne czynniki. Niewątpliwie jednym z nich jest dobór odpowiedniego kapitana. To, czy niedzielny wieczór będzie okazją do otwarcia pierwszego w tym sezonie szampana, czy też do zapijania smutków, w dużej mierze zależy od tego, komu zdecydujemy się wręczyć opaskę.
Kampania 2019/2020 zapowiadana jest jako wielki pojedynek Liverpoolu z Manchesterem City. Za jedną z bitew tejże kampanii można uznać, odbywające się na arenie Fantasy, starcie Mo Salaha z Raheemem Sterlingiem, którego pierwsza runda będzie miała miejsce już w ten weekend. Egipcjanin i Anglik, wraz Harrym Kanem wydają się być najbardziej oczywistymi opcjami kapitańskimi na gw1, można jednak wskazać jeszcze kilka nazwisk, które warte są w tym kontekście rozważenia.
Salah – w związku z grą w Pucharze Narodów Afryki, Mo stosunkowo późno dołączył do drużyny. Rozegrał 45 minut w sparingu z Lyonem i cały mecz o Tarczę Wspólnoty. Nie asystował, nie strzelił bramki. Przeciwko City oddał 10 strzałów (6 z boxa), robiąc przy tym z Zinchenką co chciał i będąc blisko zdobycia w doliczonym czasie gola na wagę zwycięstwa (interwencja Walkera u kibiców LFC mogła wywołać flashbacki z ostatniego pojedynku z City). Decydując się na Egipcjanina musimy pamiętać o jego słabej konwersji i liczyć się z tym, że o bonusy będzie ciężko. To tyle jeżeli chodzi o teorie. W praktyce najlepszy zawodnik dwóch ostatnich sezonów FPL-a, który nawet pomimo braku wykończenia pokazał, że sytuacje wciąż same go znajdują, gra u siebie z Norwich, które przed rokiem straciło 57 bramek w Championship, a teraz przyjeżdża na Anfield w nieoptymalnym składzie. Jasne, możliwy jest scenariusz, że 5 zmarnowanych przez Egipcjanina setek spowoduje, że skończy on mecz z blankiem, a my będziemy mieć dość kolejki, zanim ta na dobre się zacznie, ale równie dobrze Faraon może ukarać niewiernych i załadować Kanarkom trójkę do przerwy. Mo na ten moment ma 38.5% posiadania. Przy takim przeciwniku większość tych menadżerów pewnie nie zawaha się dać mu opaski. Jeżeli odpali, a my zdecydujemy się na kogoś innego, ciężko może być przed końcem weekendu te straty odrobić.
Sterling – w sparingach 4 trafienia i 2 asysty. W Community Shield dorzucił piątego gola, będąc blisko strzelenia kolejnych. Ster jest w gazie. Ster potrafi być bestią. City gra na wyjeździe z West Hamem, który w zeszłym sezonie Premier League stracił 55 bramek, a w tegorocznych 6 meczach przedsezonowych – 12. W połowie lipca, podczas Asia Trophy, Anglik załadował Młotom dublet. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby teraz ten wynik powtórzyć.
Kane – Spurs grają u siebie z Aston Villą. Beniaminek w Championship stracił 62 bramki, z czego, co ciekawe, jedynie 25 poza Villa Park. Może to sugerować, że pomimo swojego ofensywnego usposobienia, Lwy na wyjazdach będą starały się grać bezpieczniej (podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Norwich, które na Carrow Road straciło 34 z 57 bramek). Mimo to, tak jak ciężko oczekiwać, by obrońcy Kanarków wyłączyli z gry Salaha, tak zgrywająca się dopiero ze sobą defensywa Villi powinna mieć sporo problemów z księciem Harrym. Przed rokiem, wracający po mundialu w Rosji, Kane był ociężały jak wóz z węglem, a mimo to przerwał klątwę, zaliczając w sierpniu 2 bramki i 1 asystę. Tym razem, świeży i wypoczęty, po dobrym okresie przygotowawczym, wydaje się być gotowy do gry na najwyższym poziomie.
To były opcje najbardziej oczywiste, zastanówmy się, kto jeszcze mógłby być kandydatem do założenia pierwszej w tym sezonie opaski.
Aubameyang – w przypadku absencji Lacazette’a, Gabończyk powinien zacząć na środku. Auba na szpicy to w zeszłym sezonie 17 bramek i średnio 3.1 strzału oddanego na mecz, w tym 2 z pola karnego. Wygląda nieźle, choć Newcastle na wyjeździe nie jest dla gracza ofensywnego tym, czym Norwich, czy Aston Villa u siebie.
Lucas Moura – Brazylijczyk ma za sobą kapitalny pre-season, gra wysoko, na pewno będzie chciał wykorzystać szansę, powstałą w wyniku zawieszenia Sona. Mecze takie jak ubiegłoroczne gw3 na Old Trafford, czy legendarny już rewanż z Ajaxem pokazały, że Lucas potrafi być bohaterem Spurs. Ryzykowna inwestycja, ale może się opłacić.
De Bruyne – w spotkaniu o Tarczę Wspólnoty został wybrany MOTM, ale nie przełożyłoby się to na jego punkty w Fantasy. Od meczu na London Stadium oczekuje się, że będzie to pogrom gospodarzy – ktoś musi pociski przeznaczone do egzekucji dostarczać. Jeżeli decydujecie się postawić w ten weekend na zawodnika City, to pewnie lepszym wyborem byłby Sterling, ale dla tych, którzy postanowili zaoszczędzić i zrezygnowali z gry Anglikiem, Belg również może być opcją.
Firmino – Bobby ma za sobą świetne Copa America, strzelił bramkę w sparingu z Lyonem, dobrze wyglądał przeciwko City. Jeżeli Salah w piątek znowu będzie miał problem z wykończeniem, to właśnie Brazylijczyk może okazać się katem Kanarków.
Wilson & Fraser – Wisienki to 7 ofensywa zeszłego sezonu. Fraser i Wilson to ubiegłoroczne rewelacje, które pokazały, że potrafią znakomicie punktować. Obaj mają za sobą dobry okres przygotowawczy, Fraser wykonuje do tego SFG. Jeżeli ktoś szuka różnicy na kapitanie, to może się udać. Mimo to, trzeba pamiętać, że chociaż Sheffield jest beniaminkiem, to w Championship The Blades wielokrotnie udowadniali, że potrafią bronić i starcie w Bournemouth wcale nie musi być dla gospodarzy taką łatwą przeprawą.
Robertson & TAA – opaska na defie to nerwówka. Jeden stały fragment, jedna kontra, jeden przypływ zbytniej fantazji Allisona i piątkowy wieczór może być zepsuty. Norwich atakować potrafi, ale zdobycie bramki na Anfield do prostych nie należy. Poza tym, pamiętajmy, że mówimy o facetach, którzy w ubiegłym sezonie zaliczyli kolejno 12 i 13 asyst i są prawdziwymi magnesami na BPS-y. Trencik powinien mieć do tego SFG. Jeżeli ktoś jest w stanie dać na C obrońcę, to ciężko wskazać na tej pozycji lepszych kandydatów.
Vardy – mógłbym pisać o niezłym pre-seasonie i nastawionej na ofensywę taktyce Rodgersa, ale po co? Vardy to Vardy. Zawodnik, który gdzieś ma nasze analizy. Strzela komu i kiedy chce. Może strzelić też w niedzielę na King Power Stadium, podmęczonym eliminacjami do LE, Wilkom.
Jest w czym wybierać, dla mnie jednak opaska nie jest miejscem, gdzie już w pierwszej kolejce chciałbym szukać różnicy. Od tego, na ten moment, są inni zawodnicy. Rolą kapitana jest, póki co, zagrać tak, by nie zacząć sezonu od falstartu. Patrząc na posiadanie Mo, drużynę, z którą przyjdzie mu się zmierzyć i popularność, jaką cieszy się Egipcjanin, jestem przekonany, że w ten weekend będzie on najpopularniejszym wyborem. Jeżeli odpali, a my z niego zrezygnujemy, to możemy zostać przygnieceni przez masy. Jeżeli skończy z blankiem (w co jednak wątpię), to nawet jeżeli pójdziemy na dno, to właśnie z tymi masami. Czasem trzeba umieć wybrać bezpieczną opcję.
Do rozpoczęcia rozgrywek zostały już tylko godziny. Powodzenia! Oby każdy z nas znalazł swojego własnego profesora Keatinga.
To będzie ten sezon…