Home GW Oczekiwania przed GW22
GW

Oczekiwania przed GW22

0
0

Peanuts-schadenfreude

W trakcie ostatnich sezonów o kolejkach podobnych do GW22 pisałem kilkakrotnie – to tzw. kolejki na setkę. No bo tak szczerze: spodziewaliście się tydzień temu blogowej średniej w okolicach 60-80 punktów? Nie. Natomiast pospieszny rzut oka na fixy GW22 przyprawia skołatane i wyniszczone serduszka o szybsze obroty.

Liverpool – Swansea

Stoke – Manchester United

Manchester CityTottenham

Arsenal – Burnley

Chelsea – Hull City

WBA – Sunderland

Optymista – garstka takich się tu wciąż uchowała –  wyżej policzy z 5 czystych kont, postawi na wysokie zwycięstwa faworytów i założy grad bramek na Etihad Stadium. Przecież w tym ostatnim spotkaniu logika sugeruje punkty obu ekip. Po jednej stronie barykady mamy upokorzonego przez Everton Guardiolę i Kuna Aguero – u wielu menedżerów z meczem ostatniej szansy – a po drugiej Tottenham, który wygrał swoje 6 ostatnich spotkań strzelając średnio po 2 bramki. Drużyna Pochettino to zgrany kolektyw wykorzystujący do maksimum własne atuty w ustawieniu 3 – 4 – 3. Za Totkami przemawia nawet historia ostatnich pojedynków z MCI: 02.10.2016 2 : 0 z MCI; 14.02.2016 1 : 2 na wyjeździe dla Totków oraz 26.09.2015 4 : 1 dla TOT. W formie jest Harry Kane: 4 ost GW to aż 6 bramek; 11 celnych strzałów z 18 oddanych; strzał co 19 minut; i lepsza konwersja strzałów na bramki niż w sezonie kiedy zdobył Złotego Buta. Jedyną rysą na diamencie Pochettino będzie co najwyżej poważna kontuzja Verta wykluczająca obrońcę na jakieś 10 tygodni. Ostatnie występy teoretycznego zastępcy Verta; Wimmera, to 2 punkty z Watford, 1 z Chelsea oraz -1 z Arsenalem.

Kapitańska opaska pośród powyższych spotkań to praktycznie Wasze jedyne duże różnice bowiem wśród aktywnych drużyn, głównie w pomocy, dominować będzie znany szablon. Wybór kapitana pomiędzy Costą (Hiszpan zdementował plotki o chińskim transferze, wrócił do treningów i pogodził się trenerem od przygotowania fizycznego – jeżeli ponownie nie zagra, będzie to taktyczne zagranie wyłącznie ze strony Conte), Sanchezem (może ponownie zagrać na szpicy jeżeli Giroud obleje ostatnie badania przed meczem ze SWA), Giroud (Wenger twierdzi, że jest bardzo duża szansa weekendowy występ francy), Hazardem, Lallaną, Coutinho, Phillipsem, Rondonem, Aguero, nawet Kane’em będzie złotym kluczem do GW22. Dodatkową różnicą będzie obrońca: szablon zdominowany przez Walkera lub Rose’a może zagrać za 2, za to coś extra dorzucić może Brunt, ktoś z Kanonierów lub środkowych CHE.

Zapowiedziana przez fantasy sajty kolejka na setkę kończy się najczęściej liczbą punktów równą ilości wiosen w moim CV. Natomiast towarzyszące jej emocje są doskonałą okazją do manifestowania klasycznego Schadenfreude. Zwrot wymyślili Niemcy, i obok czołgu klasy Tygrys, kiosków z Wurtsem, serii z Heidi oraz schłodzonego Paulanera, to jeden z ich fajniejszych wynalazków. Schadenfreude to przyjemność czerpana z nieszczęścia innych. Temat znany na każdej szerokości geograficznej ale to akurat germański oprawca podszedł bardziej analitycznie do tematu. Wzdłuż i wszerz badano różne grupy i plemiona społeczne. Zbadano kibiców Boston Red Sox i New York Yankees, prowadzono eksperymenty w Bundeslidze i Eredivisie, na uniwersytetach i przedmieściach – wszędzie otrzymano niemal jednakowe rezultaty: jakaś parszywa, płytka i zdradziecka część naszego mózgu, ukryta w okolicach poniżej płaszcza a obok torebek ostatniej i zewnętrznej oraz przedmurza lubuje się w cudzym nieszczęściu. Statystycznie, częściej u osób o niskiej samoocenie, ale ta niska przypadłość mizia wspomniane ciało prążkowane niemal u każdego.

Schadenfreude w FPL to musowo chleb powszedni. Już ja Was znam. Niby szacun na dzielni, piąteczki na czacie, współczucie i empatia w komentarzach a za każdym razem kiedy konkurencji pójdzie gorzej wokoło strzelają korki szampanów. Sam przecież polewam whiskacza kiedy Gruwwa zaliczy czerwień a każdej jego nietrafionej opasce towarzyszą zapalone kadzidełka przy takim malusieńkim, glinianym Łukaszu, oraz wbijane w jego podbrzusze igiełki voo doo. I to sympatyczne milusie pulsowanie ciała prążkowanego kiedy nie idzie konkurencji w lidze lub hth. No kurwa motyle prawie.  Bez ściemy, że nie wiecie o czym mówię. Tak naprawdę FPL to taka analogia wielkiego wyścigu plemników – każdy widział film Allena? Pozornie jest tu miejsce na sojusze, układy ale tak naprawdę do mety dociera tylko jeden. Ten najtwardszy kawał chuja, najszybszy zawodnik utytłany w posoczy pokonanych wrogów. Może być tylko jeden! Wciąż mowa o kolejce na setkę.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *