Dziewiątą kolejkę uratował Bony, Sterling, Costa i Darth Vardy. Rzecz jasna innym. Np. tym 396 menedżerom, którzy dali triple C Bony’emu. Jest mi autentycznie głupio bo odradzałem zakup Iworyjczyka. No ale trzy bramki Sterlinga? Costa zrzucił te parę kg, miał się przełamać i zrobił to – bez polotu, 2-3 strzały ale punkty FPL są. Vardy natomiast. Vardy pruje pancerną kolumną po Złotego Buta.
Na starcie wypada napisać o hitach. Minus 4 było chlebem powszednim. Minus 8 jak nowy tatuaż. Minus 12 smakowało szampanem z Cocomo. Minus 16 świeciło złotym zębem Cygana. Jedynym gwarantem powodzenia hitobrania byłaby kolejka na bogato – ta natomiast okazała się – no właśnie jaka? W większości uratowało nas ostatnie 90 sekund spotkań o 16 kiedy to drugiego gola strzelał Vardy, pierwszego Payet a Mahrez łapał asystę oraz późniejsza wysoka wygrana Arsenalu. Ale tak ogólnie to raczej bieda. Trochę poprzewracało nam się w dupach po ósmej kolejce a zejście z poziomu 100 do 40-50 punktów uwiera. Jeszcze bardziej irytuje nieprzewidywalność, ale ta parszywa bo oparta wciąż na logice. Bony na przykład. Szybko zapomnieliśmy chwile gdy błyszczał w Łabędziach a teraz, jak pokombinować na spokojnie, to przecież powinien być naturalnym transferem za Aguero. Podobnie Costa z pojedynkiem u siebie kontra AVL. Ja natomiast, jak pachnący wciąż mlekiem matki leming, poleciałem do banku po Pelle. Znowu, decyzja miała ręce i nogi, ale tym razem wystarczyło oddał włoskiemu ogierowi opaskę aby było jak zawsze, czyli 4 punkty.
A tu następne decyzje trzeba podjąć bo trudno mi dalej ignorować formę Dartha Vardiego oraz kalendarz Leicesteru i Chelsea. To tylko jedna z wielu decyzji. Jeżeli chodzi o Mahreza to Rainieri drugi raz raczej go nie posadzi na ławce – pojedynek ze Świętymi wytłumaczmy późnym powrotem Algierczyka z repów. Gorzej z Hazardem – z jednej strony Mourinho pokazał jaja zostawiając na ławce swojego najlepszego zawodnika, z drugiej trudno tym nie być zaskoczonym. Byłem przekonany, że to jego kolejka. Mourinho natomiast uznał, że z Hazardem drużyna traci za wiele goli. Zabawne, że miał rację. Niesamowicie konsekwentnie punktuje Payet – już od czterech kolejek regularnie daje gole lub asysty. I cyborg Sanchez.
Osobny akapit wypada poświęcić obronie. Sypie się defensywa Southampton a Everton dostaje u siebie 0 : 3. Od GW11, patrząc w kalendarz, taki Coleman czy Stones to murowani kandydaci do składów. Na papierze. Klopp zapowiadał lepienie Liverpoolu od obrony i faktycznie z White Hart Lane wywieźli bezbramkowy remis.
Solidnie z tyłu wygląda Manchester United. Konkurencja zza miedzy, bez Kompanego, znowu nie potrafi zachować czystego konta. Irytuje do bólu Myhill – ale głównie dlatego, że nie kupiłem go przed pierwszą kolejką. 10-11 punktów dał dzisiaj Bellerin. Przy coraz precyzyjniejszym szablonie w pomocy to obrona staje się konkretną różnicą. Może czas kupić Terry’ego?
Taki trochę wpis bez emocji. Nie specjalnie wyczekiwałem dziewiątej kolejki. Plany wzięły w łeb przez kontuzje. Dopadło mnie jesienne przeziębienie, gorączka i apatia. Kolejka w granicach 40-50 punktów jeżeli spudłowałeś z kapitanem i nie miałeś Vardiego. U jednych więcej, u innych mniej. Nie są to różnice, które zatrząsną tabelami – gorzej z OR. FPL kiepsko toleruje hity i przy minus osiem lub wyżej będzie ciężko. Zaskakująco wysoko jest średnia a robi ją CS United, Arsenalu i Liverpoolu, gole Rooneya, Payeta, Sancheza i Vardiego. Mimo biedy, albo względnie rozumianej przeciętności warto wyciągnąć dzisiaj jakiekolwiek wnioski – takie aby chociaż poczekać z transferami do czwartku. I pamiętać, że królami 10 kolejki mogą być Martial, Pelle, Mane, Mata, Sturridge lub Kane. Każdy kto zawiódł dzisiaj.
Monster Magnet dedykuję Vardiemu. Szanuję 28 letniego napastnika od momentu słynnej już kampanii Leicesteru z końcówki ubiegłego sezonu, to było szaleństwo – teraz też trwa, gość przestanie strzelać dopiero jak go kupię. Dam znać w osobnym wpisie. Statystycznie taka seria jest niemożliwa. Pelle pozdrawia.
Pierwszy sezon poza TOP10k. Czas na rewanż!