Wnioski po GW1

0
0

Pionierskie i najbardziej zwodnicze w sezonie.

Na początek podziękowania dla Gruwwy i Pazdanavarro za pomoc w odkrywaniu świata statystycznych liczb oraz cenne i celne uwagi względem wniosków. Jedziemy.

Liverpool 4:1 Norwich

LIV: Wynik zgodny z przewidywaniami, choć patrząc na statystyki, Liverpool zrobił wynik ponad stan. Po pierwszej połowie, która zakończyła się wynikiem 4:0, statystyka xG wyniosła zaledwie 0,9 (po całym meczu – 2,23). Oczywiście, The Reds zagrali dobry mecz, ale patrząc na postawę Kanarków w obronie, pozostaje mimo wszystko lekki niedosyt.

Za: Salah 12.5: bramka i asysta z rzutu rożnego, które po lewej stronie boiska najczęściej wykonuje Egipcjanin. 11 kontaktów w boxie, choć tylko 2 oddane strzały, z czego 1 celny i zakończony golem. Salah pozostawił dobre wizualne wrażenie i mimo braku fajerwerków po prostu wykonał swoją robotę.

Różnice: obrońcy Liverpoolu: Van Dijk z bramką, Trent z piękną asystą i dodatkową stworzoną setką, Robertson tym razem bez punktów, choć grał wyżej od TAA (obaj boczni obrońcy po 2 strzały, z czego 1 celny TAA, w crossach 9 do 8 dla Robertsona). Na ich wybór rzutuje kontuzja Alissona, w sporym stopniu osłabiająca obronę i obniżająca liczbę potencjalnych CS-ów. Firmino 9.5: 7 kontaktów w boxie, 4 strzały z boxa, choć tylko 1 celny, a inny zakończony na słupku; do tego stworzona setka.

Teoria: Origi dał co miał dać w pierwszej kolejce, ale pozostaje bez większych szans na grę wobec wracającego Mane. Cierpliwie czekamy na to, jak poważna okaże się kontuzja Alissona. Rezerwowego Adriana wieże wyceniły na 4.5 – w przypadku dłuższej absencji Brazylijczyka można pokusić się o wstawienie go do składu.

NOR: Kanarki miały pecha, ale przez większość meczu ambitnie walczyli i nawet z Liverpoolem starali się grać ofensywnie, co wychodziło nieźle i owocowało kilkoma dogodnymi sytuacjami.

Za: Pukki 6.5: fiński bóg futbolu zaczął strzelanie w Premier League. 3 strzały z boxa, wykorzystana setka, do tego 2 stworzone sytuacje.

Różnice: Buendia 6.0: grał najwyżej z pomocników Norwich, asysta przy golu Pukkiego, 5 kontaktów w boxie (najwięcej z Kanarków), 2 celne strzały spoza szesnastki, dobry technik i przyjaciel każdego menedżera, który będzie chciał pomieścić Salaha, Sterlinga, Kane’a, premium obronę i kto tam jeszcze przyjdzie do głowy. Cantwell 4.5: być może mamy pierwszego ofensywnego pomocnika za 4.5 – Cantwell zagrał pełne 90 minut zamiast awizowanego Hernandeza, który wszedł z ławki, zastępując jednego z CDM, Trybulla. Statystyki dość skromne: 1 kontakt w boxie i 3 sytuacje stworzone – zobaczymy, czy Cantwell can well i utrzyma miejsce w składzie.

Przeciw: obrona Kanarków; Stiepermann 5.5 – zszedł po 57 minutach z 1 celnym strzałem i bez wykreowanych szans.

Teoria: Ofensywni gracze Kanarków dają nadzieję na przyszłość i mogą być świetnym odciążeniem budżetu. Nadal muszą zmierzyć się z CHE w GW3 i MCI w GW5, ale ryzyko związane z Norwich wydaje się uzasadnione.

West Ham 0:5 Manchester City

WHU: do straty bramki grali bardzo dobrze i prowadzili z Citizens wyrównaną batalię. Przez kolejne 20 minut nieco spuchli, a na drugą połowę wyszli jak roztrzepany zbiór ludzi rozgrywający swój pierwszy sparing po powrocie z urlopów.

Za: nikt

Różnice: Lanzini 6.5: 5 kontaktów w boxie i 1 celny strzał z szesnastki. Obok rezerwowego Chicharito sprawiał najlepsze wrażenie.

Przeciw: obrona WHU; Felipe Anderson 7.0: same zera w ważnych statystykach i zmiana po 66 minutach (drobny uraz).

Teoria: Chyba nie należy zbytnio przywiązywać wagi do tego meczu, co nie zmienia faktu, że drużyna Pellegriniego pokazała w tych 90 minutach całą swoją nieprzewidywalność. Przy meczach bha – wat – NOR – avl mimo wszystko warto pomyśleć o Lanzinim albo innym graczu WHU.

MCI: walec Guardioli aktywowany, tak samo jak koło rotacji Pepa; w pierwszej kolejce okazało się niefortunne dla pechowych posiadaczy Aguero i Bernardo. Ten pierwszy dodatkowo przyprawił wszystkich o zawał w sytuacji z rzutem karnym.

Za: wszyscy, którzy grają (hehe), za wyjątkiem Rodrigo/Fernandinho.

Najbardziej za: Sterling 12.0: wielu z nas mogło zapomnieć, że WHU wcale nie musi wyglądać z tyłu lepiej niż Norwich. 3 bramki przy 4 strzałach z boxa (wszystkich celnych), do tego 7 kontaktów w polu karnym. Pozostaje niedosyt przy absurdalnie minimalnym spalonym i odebranej przez VAR asyście, ale – umówmy się – ciężko narzekać. Menedżer ze Sterlingiem to szczęśliwy menedżer.

Trochę mniej za, ale nadal za: Mahrez 8.5: wywalczony karny i 2 asysty, do których Algierczyk powinien jeszcze dołożyć bramkę. Persona non grata u wszystkich posiadaczy Bernardo, który jest zarazem głównym problemem Mahreza – pytaniem nie jest, czy Pep kiedyś posadzi go na ławkę, ale raczej – kiedy to zrobi? I dlaczego nie już w GW2? KdB 9.5: skromne 7 punktów to wynik m.in. 2 stworzonych setek: asysty przy golu Sterlinga i pudła Mahreza. Do tego 6 kontaktów w boxie i jeden strzał celny z szesnastki. Walker 6.0: CS + asysta, podczas której przypomniał się pojedynek biegowy Bale’a i Montoyi Bartry. Zinchenko 5.5: tylko CS, ale zanotował 2 celne crossy i grał wyżej niż Walker. Jesus 9.5: dobry występ zakończony bramką, a nawet prawie dwoma; co do problemów, patrz hasło: Mahrez.
Teoria: zgodnie z przewidywaniami Sterling stanowi obecnie najbardziej pewny punkt ofensywy City. Reszcie grożą albo ryzykowne rotacje (Mahrez/Bernardo, Jesus/Aguero), albo granie dalej od bramki (KdB, David Silva). Tak czy siak, nie odkrywamy Ameryki stwierdzeniem, że zawodnikami City (podkreślenie dla liczby mnogiej) należy grać. Jeśli nie od GW2 (mecz ze Spurs), to od GW3.

Bournemouth 1:1 Sheffield United

BOU: Z trójki możliwych bramkarzy do wyboru (Begović, Boruc, Travers) Eddie Howe ząśmiał się głośno w niebiosa, po czym postawił na Ramsdale’a 4.5. Nie ma chyba obecnie drugiego klubu na świecie z takim kłopotem bogactwa na bramce, ale co z tego, skoro w ataku bieda. Mimo 13 strzałów tylko 3 były celne (Billing, Mepham, Callum Wilson). Nie na taki przebieg meczu liczyli posiadacze piłkarzy Borunemouth.

Za: nikt

Różnice: Mepham 4.5: bramka po dobitce strzału Wilsona i tylko parę minut dzieliło go od zanotowania 15 punktów. Rico 4.0: solidny występ lewego wahadłowego: 4 crossy, z czego 1 celny i miły dodatek w postaci kontaktu w boxie i wykonanego rzutu rożnego.

Teoria: Wisienki zanotowały falstart. Fraser zaliczył co prawda 7 crossów, ale tylko 1 celny; King to 5/11 celnych podań w Final Third, 1 stworzona szansa i 1 niecelny strzał z boxa; Wilson z 1 celnym strzałem z boxa (FPL-owa asysta) i zaledwie 1 celnym podaniem na 6 w Final Third. Powodów do paniki nie ma, ale cieszyć się też nie bardzo jest z czego.

SHU: Wyszarpali punkt na Dean Court i zdjęli CS-a posiadaczom obrońców Bournemouth za sprawą rezerwowego Billy’ego Sharpa. Poza tym goście wcale nie odstawali od ogranych już w Premier League gospodarzy. Co więcej, xG w przypadku The Blades wynosiło 1,53, a Wisienek – tylko 1,18.

Różnice: Lundstram 4.0: wyszedł w pierwszym składzie, zagrał w linii pomocy i stworzył kolegom dwie setki (były to wszystkie setki w całym meczu z obu stron) w 78 minut gry, do tego dołożył 3 crossy, a jego kreatywny wkład w mecz wyceniono na xA = 0,56. Czy to wystarczy, by pozostać dalej w składzie? Robinson 5.5: sklasyfikowany jako pomocnik zagrał pełne 90 minut jako napastnik, oddał 2 strzały, z czego 1 celny. Wyraźnie nastawiony na wykańczanie akcji, w całym meczu zanotował tylko 12 podań.

Teoria: kalendarz CRY – LEI – che – SOU – eve – LIV nie zamyka tematu zawodników Sheffield; 3 kolejne mecze domowe dają nadzieję na więcej niż 2 punkty, a spotkanie z Crystal Palace zapowiada się wręcz obiecująco.

Burnley 3:0 Southampton

BUR: Słuchajcie się hinduskiej małpy.

Zbójcerze Dyche’a w pełnej krasie. 4 strzały celne i 3 bramki przy xG wynoszącym 0,83. Pozdrowienia dla Vestergaarda: 

Za: Barnes 6.5: 5 kontaktów w boxie, 4 strzały z szesnastki, 3 celne, 2 gole, 1 wielgachny uśmiech posiadacza. Są rzeczy bezcenne, ale Ashley Barnes jest tani. Pope 4.5: 3 sejwy, CS i powrót miłych wspomnień z sezonu 17/18.

Różnice: Gudmundsson 6.0: ładna bramka i 2 stworzone sytuacje. Pieters 4.5: CS, 2 asysty, 56 podań (ale tylko 30 celnych) i najlepiej punktujący po Sterlingu gracz kolejki. Cichy bohater GW1 zanotował za jednym zamachem jedną z najładniejszych i jedną z najbrzydszych asyst w swojej karierze. Zarazem strzelam, że wyczerpał już pół limitu asyst na ten sezon, a fani Burnley nadal optują za Charliem Taylorem, którego uważają za lepszego defensora. Zobaczymy tylko, czy Dyche podziela tę opinię.

Przeciw: Rodriguez 6.0: mimo największej wśród napadziorów liczby minut w presezonie nie wygryzł ani Barnesa, ani Wooda, wchodząc na skromne 6 minut z ławki.

Teoria: trudne wyjazdy na Emirates i Anfield w GW2 i GW4, potem w trakcie GW5 – GW14 tylko jeden mecz z drużyną TOP6. Defensorzy + Barnes to świetne opcje, zwłaszcza na ten późniejszy okres.

SOU: optymizm związany z osobą Hassenhuttla nie przełożył się na rzeczywistość w pierwszej kolejce. Na Turf Moor oddali 11 strzałów, chociaż tylko 3 celne. Przez godzinę mieli niewielką przewagę, potem przydarzył się Vestergaard, a dalej już poszło.

Za: nikt

Różnice: Adams 6.0: na początku meczu mógł napocząć drużynę Burnley, ale nie udało się wykorzystać setki. 4 kontakty w boxie, ale może martwić zmiana w 73. minucie.

Przeciw: obrona Southampton; Ings 6.0: wycofany, tylko 66 minut, 0 strzałów, 0 kontaktów w boxie.

Teoria: 3 następne mecze to LIV – bha – MUN; w przypadku wyboru graczy Southampton warto je przeczekać, aby być mądrzejszym o te 3 kolejki przy ewentualnym wstawieniu ich do składu.

Crystal Palace 0:0 Everton

CRY: W pierwszej połowie syf, kiła i mogiła, w drugiej „tylko” syf. Ostatecznie 2 celne strzały z 6. Nawet gdy czerwoną kartkę otrzymał Schneiderlin, gospodarze nadal zachowawczo grali na remis. Pozostanie Orłów w Premier League to w największej mierze kwestia gry Zahy.

Za: nikt

Różnice: Meyer 5.5: Max Meyer na lewym skrzydle był jedynym jasnym punktem Crystal Palace w tym meczu. 3 crossy, 4 kontakty w boxie, 3 strzały z szesnastki, z czego 1 celny, i ogólne szarpanie defensywy The Toffees. Zaha 7.0: według zapowiedzi przynajmniej do stycznia będzie zawodnikiem Orłów. Wszedł w 65. minucie przy aplauzie fanów i mimo ograniczonego czasu zdążył zaliczyć aż 8 kontaktów w boxie – najwięcej z zawodników na boisku. Do tego oddał 1 strzał.

Przeciw: Jordan Ayew 5.0: zawalił setkę od Benteke, właśnie za niego wszedł Zaha, co najprawdopodobniej będzie oznaczać ławkę w GW2.

Teoria: zachowany CS jest raczej miarą indolencji Evertonu aniżeli geniuszu defensorów. Kelly 4.0 zgarnął swoje, ale bardzo możliwe, że już w GW2 pożegnamy go na dłuższy czas. Mimo to do składu kupiło go już ponad 60k menedżerów. Jeżeli ktoś ma ciągnąć wózek z nazwą Crystal Palace, to na obecną chwilę jest to Zaha do spółki z Meyerem.

EVE: Padaka. 10 strzałów i 3 celne, w kluczowych momentach niby brakowało troszkę szczęścia (przy strzale Colemana), ale przede wszystkim jednak precyzji (przy strzale Siggiego z początku meczu). Kean po wejściu nie zrobił wielkiej różnicy względem gry DCL, ale zrzucamy to na karb zapoznawania się z Premier League.

Za: nikt

Różnice: Siggy 8.0: zawalona setka, 4 strzały, 2 z boxa, 1 celny. Islandczyk wyglądał na zagubionego na boisku, popełniał błędy przy prostych podaniach, ale i tak na tle bylejakości Evertonu wyglądał chyba najmniej kiepsko. Miał chociaż tę setkę na nodze. Coleman 5.5: 1 strzał – niewykorzystana setka, ale przynajmniej zachowany CS. Do tego 6 crossów, tyle samo co Digne. Mina 5.5: 3 bonusy, w meczu bez strzałów, ale z racji 195 cm wzrostu będzie stanowił zagrożenie przy stałych fragmentach.

Przeciw: DCL 6.0: Kean gorszy od niego nie będzie.

Teoria: spełniły się obawy zgodne związane z presezonem The Toffees. Zgranie Bernarda i Digne’a (który grał w zasadzie na wysokości Bernarda) szwankowało, środek pomocy przetrzebiony został w jeden mecz – Schneiderlin to sabotażysta, Andre Gomes czeka na wyniki badań, a rezerwowy Gbamin miał poważne problemy, by dostosować się do gry w Anglii, nawet jeśli mecz nie stał na najwyższym poziomie. Z kolei Richarlison wyrzucony na prawe skrzydło zaliczył dyskretny występ poza jednym strzałem, kiedy to otrzymał podanie od Milivojevicia. Spokojnie, to nie jest pomyłka. Pomyłką jest natomiast gra ofensywna Evertonu w tym meczu i pozostaje liczyć, że na Goodison Park przeciwko Watford nadrobią tę niedyspozycję z nawiązką.

Watford 0:3 Brighton

WAT: upadły żółto-czarne sztandary, upadły nadzieje związane z łatwymi golami Deeneya i Delboya, być może też Graya. No nic, trzeba wziąć się w garść i powalczyć z Evertonem. Fun fact: połowa strzałów Watfordu z drugiej połowy padła w 90. minucie.

Za: nikt

Różnice: Dawson 5.0: na zachętę za 2 strzały, z czego 1 celny. Femenia 4.5: za 3 celne crossy i 2 stworzone szanse.

Przeciw: Deulofeu 6.5: granie oop w złą stronę, zszedł w przerwie za Pereyrę, posiadaczy uraczył 1 niecelnym strzałem i 1 celnym crossem na otarcie łez.

Teoria: kalendarz eve – WHU – new – ARS – mci zwyczajnie martwi. Można ewentualnie liczyć na karne Deeneya, ale to w sumie tyle.

BHA: Graham Potter zabawił się w czarodzieja i, najwyraźniej zazdroszcząc Pepowi koła rotacji, posadził na ławce Trossarda, a do składu wstawił Grossa. A Potter ma kim rotować: Murray, Maupay, Locadia, Trossard, Andone, Gross… Zanim jednak popadniemy w huraoptymizm związany z wysokim zwycięstwem, pamiętajmy, że Brighton oddało tylko 5 strzałów, i tylko 3 były celne.

Za: Maupay 6.0: wejście z ławki i gol po eleganckiej kiwce bramkarza powinny dać mu miejsce w wyjściowej jedenastce. Ryan 4.5: solidne 3 sejvy i zebrane 2 bonusy.

Różnice: Gross 6.5: 5 crossów, z czego 1 celny, do tego fantasy asysta przy samobóju Doucoure. Zobaczymy, czy wystarczy do zbierania kolejnych występów w podstawowym składzie. Dunk 4.5: długa piła na Maupaya przyniosła miłą dla oka asystę. Do tego przyzwoicie w defensywie: 2 odbiory, 2 przejęcia, 1 blok. Montoya 4.5: bez blasku, ale czekamy na fajerwerki z pozycji wahadłowego; póki co 2 crossy i jedna wykreowana szansa.

Przeciw: Murray 6.0: przez 65 minut ani jednego strzału i całkiem realna szansa na ławkę w GW2.

Teoria: następne dwa mecze u siebie Mewy rozegrają z West Hamem i Southampton. Posiadacze zacierają ręce.

Tottenham 3:1 Aston Villa

TOT: dopiero w drugiej połowie wzięli się na poważnie do roboty i kreowali sytuację za sytuacją, co skończyło się 31 strzałami na bramkę Heatona. Tym razem udało się dogonić wynik za sprawą strzału z dystansu Ndombele (xG sytuacji: 0,02) i zimnej krwi Kane’a. Wszystko to w ostatnich 20 minutach.

Za: Kane 11.0: 12 kontaktów w szesnastce, aż 8 strzałów (najwięcej w kolejce), z czego 6 z boxa, ale tylko 2 celne – oba zakończone bramkami. Książę Harry zgłasza akces do korony króla strzelców, musi tylko pokonać sierpniową klątwę.

Różnice: Lucas Moura 7.5: zmarnowana setka podczas pierwszej połowy, ale gra głową nigdy nie była mocną stroną Brazylijczyka. Asysta przy strzale Ndombele, do tego wykreowane 2 sytuacje i 1 setka. Rose 5.5: skończyło się na 2 punktach, ale lewy obrońca posłał w meczu 2 celne crossy, stworzył 4 sytuacje, w tym 1 setkę. Przy kontuzjach Daviesa i Sessegnona ma raczej pewny plac. Sissoko 5.0: nie spodziewamy się ofensywnych fajerwerków po Francuzie, ale warto odnotować jego asystę, 4 strzały (3 celne) i 1 niewykorzystaną setkę.

Teoria: piłkarzy Pochettino czeka w niedzielę wyzwanie na Etihad. Mając ciągle w pamięci mecze w Lidze Mistrzów, tanio skóry nie sprzedadzą. Eriksen do obserwacji – mecz z Aston Villą co prawda zaczął z ławki, ale jego wejście dodatkowo rozruszało ataki kogutów. Tak się prezentują trzy następne domowe mecze Spurs: NEW – CRY – SOU. Kane in?

AVL: dzięki dzidzie od Mingsa do McGinna The Villans utrzymywali korzystny rezultat przez 85 minut.

Za: McGinn 5.5: wyżej od niego grali tylko Wesley i El Ghazi; elegancka bramka i połowa drużynowych kontaktów w boxie (4/8), a do tego zanotował aż 8 odbiorów w defensywie.

Różnice: Mings 4.5: oby w końcu uniknął poważnych kontuzji, bo obrońcą jest solidnym – 5 bloków i aż 17 wybić (drugi pod tym względem Martin Kelly – 9), do tego asysta i 6 punktów mimo 3 straconych bramek. Jego obecność może przynieść graczom z Birmingham parę dodatkowych CS. Grealish 6.0: skuteczność podań 94%, 6 na 7 celnych podań w Final Third, 2 sytuacje stworzone i liczenie na to, że w meczu z Bournemouth do tych statystyk dojdą strzały.

Teoria: Przetarcie z Premier League zaliczone. Tragedii nie ma, jest za to sprzyjający kalendarz BOU – EVE – cry – WHU – ars – BUR – nor – BHA. Mimo przyzwoitego występu Trezeguet 5.5 został ściągnięty przed 60. minutą. Najlepiej wypadł McGinn, ale nie zdziwię się, jeśli w najbliższych czterech kolejkach bohaterem w ataku Aston Villi zostanie ktoś inny.

Newcastle 0:1 Arsenal

NEW: ktoś w internecie przytomnie stwierdził, że Newcastle prezentuje obecnie poziom Piasta Gliwice. Z taką „grą” nie powinien utrzymać się w Premier League. Szkoda tym bardziej, że rywal z Londynu przyjechał bardziej nastawiony na wycieczkę krajoznawczą aniżeli grę w piłkę i spokojnie można było go ugryźć.

Za: nikt

Różnice: Joelinton 6.0: obok strzału Shelveya miał najlepszą sytuację dla Newcastle, którą skończył celnym strzałem w Leno. Saint-Maximin 5.5: w zeszłym sezonie 6 goli i 5 asyst w 34 meczach dla Nicei. Po wejściu z ławki stanowił jedyne realne zagrożenie, oddał celny strzał, trochę podryblował, ogólnie zostawił dobre wrażenie i wobec niemrawej konkurencji w zespole Srok powinien być niebawem podstawowym zawodnikiem. Shelvey 5.0: za strzał w słupek na początku meczu. Co prawda zagrał tylko 54 minuty, ale jego zmiennik Willems odpowiada za zwycięską bramkę Arsenalu.

Przeciw: sytuacja w Newcastle.

Teoria: realizator transmisji z premedytacją pokazywał puste krzesełka. Kibice przez większość meczu parała się ciekawszymi zajęciami, takimi jak sprawdzanie Facebooka, zliczanie okruszków pod krzesełkiem czy chodzenie do toalety. Niby szarpał Almiron, niby Joelinton zrobił jedną akcję, ale wszystko to przeciwko II garniturowi Kanonierów, będących jeszcze wraz z Emerym mentalnie w preseasonie. Kalendarz jest w dodatku na tyle zniechęcający, że na poważnie możemy zacząć myśleć o Newcastle dopiero od GW10. O ile w ogóle zaczniemy.

ARS: popsioczyliśmy na biedne Sroki, ale Arsenal trzeba zrugać jeszcze mocniej, bo jeśli Newcastle grało jak Piast, Kanonierzy grali jak Śląsk Wrocław. Zdecydowanie najgorszy występ zespołu TOP6, nie ma nawet porównania. Tempo meczu przypominało gorsze mecze Ekstraklasy, emocje były jak na grzybach, gospodarze czekali na najniższy wymiar kary, a Emery i tak przyjechał tu z taktyką: wyjdę młodzikami i wspólnie na ławce pomodlimy się o wygraną. Mam nadzieję, że wysłał Willemsowi bombonierkę i kwiatki.

Za: Auba 11.0: dostał jedną setkę i ją wykorzystał. Do bonusu zabrakło mu 2 BPS. Miał także 3 inne strzały z boxa i 7 kontaktów w szesnastce, stanowił główne oparcie ataków drużyny, ale grając z takimi tuzami za plecami:

nie można nie stanowić głównego oparcia ataków drużyny. Zważywszy na potencjał kreacyjny kolegów, trzeba powiedzieć, że Auba zrobił co się dało.

Różnice: Maitland-Niles 5.0: zachował CS, ukradł Willemsowi piłkę sprzed nosa i ładnie dośrodkował do mającego hektar wolnego miejsca Auby. Mkhitaryan 7.0: aż 10 kontaktów w boxie i zmarnowana setka, ale w tym przypadku statystyki trochę przykrywają przeciętny występ Ormianina. Ładnie rozgrywał, ale niekoniecznie z potencjałem na asysty (tylko 1 stworzona sytuacja); optycznie nie wyróżniał się zbytnio na tle Willocka i Nelsona.

Teoria: z przodu gorzej nie będzie, ale gorszych rywali też raczej Arsenal nie spotka. Należy pamiętać, że na mecz nie mogli przyjechać Ozil i Kolasinac ze względów pozaboiskowych: sprawa z napadem okazała się być nieprzypadkowa i poważniejsza niż początkowo sądzono – mogło to wpłynąć na postawę i morale zespołu. Czekamy niecierpliwie na Pepe, Lacę i być może Ceballosa w pierwszej jedenastce i wtedy przekonamy się, jaki jest potencjał i mentalność drużyny Emery’ego. Auba może i ma świetne indywidualne statystyki:

ale gdy drużyna zadowala się 0:1 na St James’ Park i nie zależy jej na podwyższeniu wyniku, to co za zabawa dla graczy fantasy?

Leicester 0:0 Wolves

WOL: po wojażach związanych z Ligą Europy Wilki wywiozły cenny remis i sprowadziły na ziemię wszystkich śniących o hattrickach Vardy’ego, Pereza czy Maddisona, pozwalając gospodarzom na zaledwie 1 celny strzał w meczu.

Za: Boly 5.0: 4/4 wygrane pojedynki w powietrzu, 3 odbiory, po 1 bloku i przejęciu, 8 wybić. Wystarczyło na 3 bonusy. Dendoncker 4.5: zgodnie z przewidywaniami gra – to dobrze. Oddał nawet 1 strzał z boxa i miał w nim 3 kontakty z piłką – jeszcze lepiej. Przy wejściu Saissa z boiska zszedł Neves, a nie Belg – wybornie. Skazany na wieczną ławkę być może przyniesie kiedyś szczęśliwcom więcej niż 2 punkty.

Różnice: Jimenez 7.5: jedyne 2 celne strzały Wilków to jego zasługa. Obawą są oczywiście jego występy w Lidze Europy i sposób w jaki NES będzie wprowadzał rotację do swojego zespołu. Moutinho 5.5: za 2 celne crossy i 2 stworzone sytuacje.

Teoria: na razie zachęcająco wyglądają defensorzy Wilków + Dendoncker. Kalendarz jednak zniechęca: MUN – BUR – eve – CHE. Przyglądać się warto, inwestować – niekoniecznie. Z drugiej strony wiadomo, jak to było w meczach Wilki – TOP6 w zeszłym sezonie…

LEI: dziwnie tak jakoś spojrzeć w statystyki i dowiedzieć się, że Leicester miało 70% posiadania piłki i wymieniło 565 celnych podań. Jest Barcelona, była Swansealona, pora na Leicesteronę? Nawet jeśli, wspomniany wyżej 1 celny strzał Lisów należał do rezerwowego Barnesa. Na efekty bramkowe trzeba jeszcze poczekać.

Za: Pereira 6.0: CS + 3 bonusy na równi z Bolym. Złożyły się na nie aż 4 udane dryblingi, 67 celnych podań, 5 odbiorów i 1 stworzona szansa.

Różnice: Tielemans 6.5: aż 6 kontaktów w boxie, operowanie tuż za trójką Maddison-Perez-Vardy, jeden strzał z pola karnego. Maddison 7.0: 2 stworzone sytuacje, 4 strzały (wszystkie niecelne), 5 celnych crossów i abonament na rzuty rożne, których w spotkaniu z Wilkami było 12.

Przeciw: Vardy 9.0: 2 kontakty w polu karnym. Jako jedyny miał w meczu setkę i zarazem nie oddał strzału na bramkę w przeciągu 90 minut.

Teoria: Rodgers chce przede wszystkim strzałów. Z 15 wykonanych prób tylko 3 miały miejsce z pola karnego. Kalendarz che – shu – BOU – mun – TOT – NEW – liv brzydko pachnie. Na osłodę życia i zapachów posiadaczom Lisów pozostają mecze u siebie z Wisienkami i Srokami. I liczenie na to, że Leicesterona zacznie funkcjonować w pełnej krasie.

Manchester United 4:0 Chelsea

MUN: Czerwonym Diabłom nie zabrakło zarówno szczęścia, jak i rozumu. Przetrwali mocny początek Chelsea, a potem konkretnie wypunktowali słabości The Blues; ich kontry miały ręce i nogi, 5 celnych strzałów przełożyło się na 4 gole, a obrona dzięki Wan-Bissace i Maguireowi, choć jeszcze niedopracowana, zaczęła wyglądać jak na zespół TOP6 przystało.

Za: Rashford 8.5: 6 kontaktów w boxie, dwie strzelone bramki, w tym jedna z karnego mimo obecności Pogby, co znacznie podbija FPL-ową wartość napastnika. Podobnie pomyślało 150 000 menedżerów, którzy już ściągnęli Rasha do składu. Martial 7.5: 8 kontaktów w boxie, jedna bramka, celny cross i stworzona sytuacja. De Gea 5.5: Hiszpan w dobrej formie, zaliczył aż 7 sejvów, co wystarczyło na dodatkowe 2 punkty z bonusu.

Różnice: Pereira 5.0: asysta i minuty (74) to niezły argument, by wstawić do składu ofensywnego gracza TOP6 za 5.0. Dołóżmy do tego 2 celne crossy i nie zapominajmy zarazem, że jego zmiennik James zdobył gola w debiucie na Old Trafford. Pogba 8.5: karnych nie ma, ale i tak jest zajebiście. Co prawda tylko 1 strzał, ale za to 4 sytuacje stworzone (w tym 1 setka), co przełożyło się na 2 asysty. Wan-Bissaka 5.5: piłka nożna to taki sport, w którym wychodzą dwie drużyny złożone z 11 piłkarzy, a na końcu bonusy i tak zgarnia Wan-Bissaka. Uzasadnienie: 6 odbiorów, 3 przejęcia i 5 wybić.

Przeciw: Lingard 6.5: popuśćmy sobie wodze fantazji i wyobraźmy sobie, o ile lepszą drużyną mógłby być Manchester United, gdyby wystawiali na mecz 11 zawodników.

Teoria: Niemal cała drużyna pokazała się z dobrej strony. Zarazem wynik zupełnie nie oddaje charakteru spotkania – może to zabrzmieć dziwnie, ale równie dobrze to Chelsea mogła wygrać ten mecz. Wobec obiecującego kalendarza wol – CRY – sou – LEI – whu szczególnie dobrze wyglądają szanse Martiala, Rashforda i bloku defensywnego na punkty.

CHE: na początku myślałem, że będę się bawił w adwokata diabła albo szalonego proroka, broniąc Chelsea i jej postawy po samych wrażeniach wizualnych z meczu. Liczby jednak nie wyglądają tak źle dla zespołu Lamparda: w strzałach 11 vs 18, w celnych 5 vs 7. Gorzej ze statystyką xG: 2,36 – 1,34. Kto jednak wie, jakby potoczył się mecz, gdyby strzały Abrahama i Emersona odbiły się od właściwej strony słupka, Kante grał od początku, a Zouma nie zawalił meczu?

Za: nikt

Różnice: Emerson 5.5: Tańsza wersja Alonso oddała 4 strzały – 3 celne i petardę odbitą od okolic spojenia bramki, wobec której De Gea nie miałby szans. Do tego 3 kontakty w polu karnym, 2 odbiory, 3 przejęcia, udany cross i stworzona szansa. Póki co wszystko to złożyło się na tłuściutkie 0 punktów, ale potem – kto wie? Mount 6.0: wyrasta na pupilka Franka. Grał najwyżej z The Blues, wykonał 2 celne crossy, stworzył 4 szanse, oddał 2 celne strzały z dystansu.

Przeciw: Pulisić 7.5: nawet wobec absencji Williana zaczął z ławki kosztem Barkleya. Zouma 5.0: głupio spowodowany karny i ogólnie elektryczny występ poniżej godności.

Teoria: Czas dla Lamparda, by wziąć drużynę za jaja przed meczem z Leicester. Piłkarze zagrali na bardzo różnym poziomie: od dobrego występu Emersona, przyzwoitego Mounta, przeciętnych Abrahama i Pedro, aż po złe lub bardzo złe Jorginho i Zoumy. Bez Kante goście zostawiali w środku pola wolną przestrzeń porównywalną z terenem lotniska. Całej drużynie brakowało też trochę zgrania i wzajemnego zrozumienia. Potencjał jest, zwłaszcza z kalendarzem LEI – nor – SHU – wol – LIV – BHA – sou – NEW, ale obecna Chelsea to jedna wielka teoria chaosu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *