Home FANTASY PREMIER LEAGUE Toneyący okręt

Toneyący okręt

0
0

Jakoś tak wyszło, że nie nagrywam podcastu w tym sezonie. Może i dobrze, przynajmniej mam czas na pisanie na blogu. Byłby cały jeden artykuł z planowanych nastu, w którym odradzałem branie Haalanda przed GW1. XD

Okazuje się jednak, że przynajmniej nie muszę usuwać konta, jak kolejni twórcy z angielskiego ćwierkacza. Spirala hejtu i nienawiści. Bo kolorowa koszulka w grze przeglądarkowej nie dała tyle, co miała dać. Bo Liverpool wygrał 7-0 z United pierwszy raz od stu lat. Bo Harry Pain nie strzelił z wściekle szybkimi Wilkami. No ja pierdolę. Dogoniło nas FPL. To była jedna z tych kilku kolejek w sezonie, kiedy logikę i planowanie można wyrzucić do kosza, a jedyne co pozostało nam, FPL-owym graczom to luz i dystans. Gorzej z mejwenami, którzy na tą gierkę i reaserch, żeby ludzie tacy jak ja wiedzieli co kliknąć, poświęcają godziny tydzień w tydzień. Tyle dobrze, że wpisów z cyklu „PATRYK TRIT POPSÓŁ MI SKŁAT” nie widuje się za wiele.

 

Z drugiej strony, chyba lepiej że goni nas FPL, a nie życie (pozdrawiam serdecznie). Ostatecznie swingi wrócą na swoje miejsce, a prawo średniej sprawi, że dobre decyzje w końcu oddadzą. Longterm to właśnie to podejście zdecydowanie wygrywa z casualami i pozwala popijać piankę z dobrego piwka, na zlocie w GW38. Bo jak nie w tym sezonie to w następnym. `To przynajmniej ma sens. Podobnie jak branie na podwójną kolejkę potrojonego Brentford i Brighton. Stawiam (hehe) że Ivan Toney to drugi najlepszy angielski napastnik, a trzeci najlepiej punktujący w FPL. Z jedynego zespołu w Premier League, które nie przegrało w 2023 roku. Piłkarz z nazwiskiem legendarnej 14stki Arsenalu, poczciwy Mbeumo, czy kolejny obrońca z wiecznie żywej defensywy Burnley, wzięty za Tarkowskiego. Bożyszcze i zabawowe Brighton bawiące się piłką i robiące kolejny świetny sezon mimo odejścia Cucu i Trossarda. Nie ma ich, jest Estupinian i Mitoma. Zabawa. Radosne hity, po to żeby sadzać Odegaarda i Trippiera, którzy akurat w tej kolejce dadzą te dwucyfrówki, na które czekaliśmy parę tygodni. Moje ulubione momenty w FPL.

 

Płynąc w wielkim oceanie oczekiwań, okręt o nazwie kolorowe koszulki zaczął przeciekać. Załoga podzieliła się na liczne podgrupki. Jedni wylewają wodę, drudzy łatają dziurę, trzeci debatują nad problemem, nie umiem liczyć, piąci skaczą za burtę, inni przymierzają koła ratunkowe. Wszystkie zapasy zostały wyniesione na sterburte. Jest nieco bananów, bench boostów i free hitów, brakuje wody i pitnej i dzikich kart. Wszystko jednak wskazuje na to, że okręt zostanie uratowany przez najwytrwalszych, którzy nie ugną się pod najsilniejszym wiatrem i najmocniejszym sztormem. Mimo, że maszt już dawno poszedł się jebać. Za moment wyjdzie słońce, a majtek wesoło zacznie nucić hymn Czerwonych Diabłów. Okręt FPL zostanie uratowany. Pytanie, co z innymi. Bo kolorowe koszulki są jednymi z mniejszych wyzwań, które ocean może rzucić na marynarzy.

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *