Było nas trzech
Jak w autobiografii zero ściemy
Taka sama krew i podobne geny
Jestem zły – taka ma zajawka
Wciągam całą działkę i akcja jest wartka
Kiedy jest nas trzech
Jak u wilka nasza krew jest zimna
Ginie z mojej ręki kolejna niewinna osoba
Taki pech albo taka karma
Sprzedasz komuś kosę – dla mnie to normalka
Ja tak żyję, piję, takie mam klimaty
Kiedy ja zarabiam ty szacujesz straty stary
Szacuję straty podwójnej kolejki:
– wystawiony Bruce zamiast Koscielnego: 2 punkty (mimo dwóch CS Hull) vs 9 punktów obrońcy Kanonierów,
– kupiony za minus 4 Sterling za Siggiego: 5 punktów vs 13 punktów.
W zasadzie zagrałem zgodnie z podręcznikiem i logiką. Stąd mimo kosy w kieszeni piszę te słowa w miarę tylko lekko wkurwiony. Żal mi tylko tych 90 minut dzisiaj. Trójka z Liverpoolu. Pffffff. To tak jakbym z wielkim wstydem uderzał eony temu do wypożyczalni VHS, ściągał szybko z półki pornusa, leciał na chatę, a w odtwarzaczu zderzał z rzeczywistością przaśnej Heidi rodem z RTL. Sytuacja hipotetyczna, wiadomo. Niebezpieczny był Henderson, fakt. Sterling robił za Assasina Creeda – niewidzialność + 10. Coutinho przypomina pamperka sterowanego joyem z wciśniętym klawiszem fire na hardcorowym poziomie Decathlona. Jasne, jutro zagra Chelsea i kapitan Hazard, ale czuje się cholernie umęczony tym wieczorem. Przyprawione skrzydła, spojrzenie odważne, krok do przodu i smak asfaltu na ustach. Gleba, lądowanie, ból dupy. Daleko mi od bycia pro w temacie footballu, ale litości: potrafię rozróżnić zaangażowanie od liczenia źdźbeł trawy, czy atak od bezmyślnego uderzania w czarno-pomarańczową ścianę. Cyferki dla Liverpoolu są bezlitosne. Rok temu, o tej porze, gracze the Reds mieli na koncie około 80 goli. Dwa razy tyle co teraz. Nieudanym transferom można by poświęcić następny akapit, ale litości: taki Dawson, Bruce czy N’Doye to większe gwiazdy niż gracze Brendana? Kij z klasą. Zaangażowanie, pieprzona walka o każdy metr, waleczność… żal mi tych 90 minut. I słów, które bym jeszcze napisał, ale staram się trzymać balans pomiędzy potrzebą bluzgania, a poziomem bloga. Może po prostu pójdę spać.
Pierwszy sezon poza TOP10k. Czas na rewanż!
fleishman
28 kwietnia, 2015 at 11:24 pm
no chłopy fujarki do góry! jeszcze niejedna przaśna Heidi przed nami 😀