Biały Królik nałożył okulary. „Od czego mam zacząć, Wasza Królewska Mość?” zapytał.

„Zacznij od początku – odpowiedział z powagą Król – i czytaj, aż dojdziesz do końca; a potem przestań.”

Nie bez powodu fascynują mnie bardziej pierwsze niż ostatnie słowa. Pierwsze myśli, pierwsze zdanie, które autor goniąc natchnienie lub żebrząc na chleb, wydalił na czystą i niewinną przed momentem kartkę papieru. Niebo nad portem miało barwę ekranu monitora nastrojonego na nie istniejący kanał. Później mówiono, że człowiek ten nadszedł od północy od bramy powroźniczej… Lubię tak, niestety mocno wyblakłą blogową licencję mam wyłącznie na FPL. Tutaj każdy sezon to osobna opowieść, lepsza lub gorsza, ale z wyraźnym podziałem na początek, rozwinięcie i zakończenie. Nawet pandemia nie odebrała nam prawa do epilogu. Z tych trzech filarów potencjalnego hollywoodzkiego blockbustera, a najczęściej horroru, początek ma prawdopodobnie największe znaczenie. To wypadkowa planów, nadziei, oczekiwań, frajerstwa i zarazem miara z jaką przychodzi ocenić menedżera. Na starcie po jednej stronie barykady staną uzbrojeni po zęby w pierwsze analizy weterani niejednej kampanii. Napakowane testosteronem tabelek ze statsami fplowe karki. Po drugiej mamy kolorowe kwiaty celebrujące ostatnie wolne chwile bez FPL, pokryte patyną i ptasim gównem pomniki stoickiej cierpliwości, oraz liczne szeregi fantasy januszerki, które konta rzucą się zakładać w piątek wieczorem szukając pośród pomocników może nawet Messiego.

Wieże, mamy problem z początkiem sezonu. Preseason to na razie szereg chaotycznie dobranych spotkań niewiele znaczących dla menedżerów FPL. Przygotowania rozbijają zgrupowania reprezentacji, okienko transferowe, urlopy po pandemicznej dogrywce i sam covid, który na 14 dni w izolacji może położyć każdego piłkarza. Dzieje się natomiast tyle, że każde info jest i będzie bezcenne. Dlatego operujemy w trybie „szukaj”. Sam chciałbym wiedzieć jak Chelsea wyjdzie na Brighton, jak zgraną paczką będą Werner, Ziyech, Havertz i Pulisic, co się dzieje w szatni Pepa, i tak dalej? Tymczasem w świecie FPL informacji panuje pozorna klęska urodzaju. Toniemy pod potokiem analiz. Znane TT konta influencerów za hajs wyślą planer i pierwszy draft, i podobnie jak sedes w muzeum bywa sztuką, tak twitterowe udostępnianie mądrości FPL zamienia się w pieprzenie o banałach tylko dlatego, że wysrywa je z siebie ktoś ze śledzonego przez 10k użytkowników konta. Na koniec należy się certyfikat za ten show wyciskanych z minionego sezonu cyferek i plik excela ze składem na GW1. Jest sporo chętnych na takie akcje. Jełop po przeczytanie jednej książki wśród tych, co nie przeczytali żadnej staje się mędrcem, pierwsze top10k w historii jest najczęstszym punktem startu kariery niejednego FPL influencera. Stąd tych co mielą gówno z wielką częstotliwością na TT nie brakuje, angielskich podcastów, vlogów, strimów czy innych telegrafów są już setki. Jeżeli ktoś serio chce wydać hajs to rozsądniej jest poszukać jednej z tuzina stron z abonamentem na optę i za ekskluzywne lanie wody. I śledzić polskie blogi i gadające głowy. Biznes kwitnie, hajp się nakręca, a my dalej żyjemy echem końcówki sezonu 19/20. Taki mamy klimat początku sezonu 20/21.

Dzisiaj jako społeczność FPL żyjemy na moment przed budową wieży Babel. Myślimy i mówimy tym samym językiem, budując skład idę swoją własną drogą, możliwe jednak, że wasza droga przez jakiś czas będzie równoległa do mojej. I ok, bo pierwszy szablon to te najlepsze i najregularniejsze w fantasy nazwiska. Najlepsi piłkarze minionego sezonu. Nie ma nic w tym złego, i nie dajcie się nabrać, że szablon to bezlitosny oprawca obdzierający menedżera z resztek oryginalności, tudzież godności. Tych oryginalnych typów szukacie po GW1 na OR 4 miliony i niżej. Pierwszy szablon to glina, z której lepimy następne kolejki, waszym samodzielnym zadaniem jest pierwszy transfer. Właśnie w tym momencie zaczyna się prawdziwe FPL. Początek jest też najważniejszy z punktu widzenia całej kampanii. Fajnie czytać – to nie sprint to maraton. Stary, mówię ci, po pierwszych dziesięciu kolejkach byłem na OR dwie bańki a sezon kończyłem w top5k. Spoko, takie historie się zdarzają. Podobnie jak to, że Jasiu po pijaku potknie się o dzban złota na końcu tęczy albo wytrze smarki znalezionym kuponem Lotto. Owszem, po chujowym starcie można się pozbierać, ale zdecydowanie łatwiej oddycha się tlenem patrząc na tłuszcze z tych wyższych OR. Dlatego zadbajmy o ten początek. Szablon na GW1 znajdziecie już pewnie w Żabce, niszowy Blog FPL i polski Twitter dostarczy wam wszystko, a wyleniały szop garret sugeruje przyłożyć się do klimatu startu sezonu. Wieże dały nam piątek 11 września. Tylko ty, Twój skład, gwiazdy na czarnym suknie i jakiś alkohol. Tego wieczoru chcesz być introwertykiem, nie potrzebujesz miłości, dzieci, kota tylko internetu. Mniej więcej tyle ile mój 14 letni syn. Skład będziesz już raczej dopieszczać więc nie żałuj mu atencji. Ten początek warto i trzeba celebrować, bo później będzie punktem odniesienia do analiz błędów i pierwszym zdaniem waszej własnej, prywatnej opowieści, zdaniem do którego wrócicie nie raz z pytaniem – po chuj zakładałem to konto?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *