Home FANTASY PREMIER LEAGUE Last Man Standing – cięcie 5

Last Man Standing – cięcie 5

0
0

Uma tnie równo.

W kolejce smutnej jak xG Kryształowego Pałacu na szklanych tarasach drobne rotacje. Z trzecim miejscem, mając Bale na C, hita i 36 punktów, pożegnał się Kuba, a do top10 wbili Tomasz i Wojciech z Cancelo na C oraz Maciej Sobociński z czwórką Cancelo/Stones/Rudiger/Shaw i Bruno C. Siły tracą Zdradzieckie Mordy, pierwszy raz upadł Łukasz Kublik. Siadła cała impreza, goście zmęczeni a fixy 29 kolejki walą atrakcyjnością jak oddech żula drugiej świeżości.  W tym nastroju pozostawiamy pierwszą dziesiątkę, niech knują nad bgw29, analizują Lookmana i wyjazdowe statsy Tottenhamu….

Uma zdecydowanie po takich meczach woli końcówki peletonu LMS. Najsłabszych i tych najbardziej pechowych menedżerów kolejki ze średnią 40 punktów. Pierwszy był CroXu, chciał przyspieszyć, rzucić się szczupakiem ale z 37 oczkami poczuł silne uderzenie pod biodrem, wyhamował, upadł i krzyknął. Przez pierś dostał Damian, w skroń menedżer Ekipy Wuja Zenona. Miłosz obrócił się zgrabnie, zamarkował unik ale nie dość szybko. Bezgłowe ciało zahaczyło w ostatnim tańcu o Janka, wybiło go z rytmu a Uma dokończyła żywot Poranka Kouyate’a jednym szybkim błyskiem ostrza. Jakub z Janem uderzyli równocześnie tnąc powietrze, Uma lekko tanecznym ruchem wywinęła się i z półobrotu przecięła jednego przez pierś, drugiemu poderżnęła gardło odskakując o krok. Z boku podszedł ją Karol, barkiem jak Kane, dostał sztychem pod brodę, zachłysnął się krwią zgrzytając zębami po klindze. Najbardziej doświadczony z ostatniej dziesiątki JW23 zaatakował oburącz, nie trafił, nie poczuł uderzenia, nogi ugięły się pod nim i upadł. Patryk, herszt ścinanej dziesiątki cofał się chaotycznie. Zgubił gdzieś skilla, stracił luck, zapomniał nawet kogo ma na kapitanie. Uma doskoczyła, krótkim młyńcem wytrąciła mu ostrze, cięła przez brzuch, wytrzymał przytrzymując wylewające się parujące wnętrzności. Poprawiła więc. Jednym cięcie. Drugim. Trzecim. Za dziesiątym ruchem ostrza odzyskała radość życia. Z piętnastym nie było już czego masakrować. Uspokoiła się, wyrównała oddech, wytarła ostrze bawełnianą szmatką, nałożyła olejek goździkowy choji i pogwizdując pod nosem odeszła lekkim krokiem. Po prosto kolejny dzień w pracy.

Po blankowej kolejce leci następna dziesiątka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *