Komu dać opaskę tym razem?
Możecie w nie wierzyć lub nie, ale po raz kolejny zaczynamy od szybkiego rzutu okiem na procenty:
A teraz czas na kilka przemyśleń.
Na papierze najciekawszym spotkaniem kolejki wydaje się być mecz pomiędzy Manchesterem United a Chelsea na Old Trafford. Po stronie The Blues byliśmy ostatnio świadkami przebudzenia Timo Wernera, wśród Czerwonych Diabłów, pomimo długo trwających męczarni, ostatecznie bardzo ładne punkty przynieśli Bruno i Rashford. Obie drużyny nieźle radzą sobie z przodu, obie mają też swoje problemy w defensywie. Może tym razem sprawdzi się zasada „są hity są bramki”. Jeśli chodzi o podopiecznych Ole, to młody Anglik w 11 starciach z Chelsea zaliczył 5 bramek i 3 asysty, a Portugalczyk w jedynym spotkaniu z The Blues na poziomie Premier League asystował.
Głodny zwycięstw i pozbawiony Virgila Liverpool zagra u siebie z Sheffield, które pomimo zdobycia ostatnio pierwszego w tym sezonie punktu prezentuje się bardzo niemrawo i w starciu z mistrzem Anglii wydaje się być skazywane na porażkę. Salah i Mane w środowym meczy Ligi Mistrzów z Ajaxem zaliczyli zjazd do szatni w 60 minucie w związku z czym powinni być wypoczęci, a w ubiegłorocznych pojedynkach z Sheffield zdobyli po 1 bramce.
Pomimo ostatecznej utraty punktów przez Tottki imponująco prezentuje się wciąż koguci duet eksportowy Kane & Son, który tym razem na wyjeździe zagra z Burnley. The Clarets w ostatniej kolejce w dużym stopniu dzięki dobrej dyspozycji Pope’a zachowali remis z WBA, więc o ile morderczy duet z północnego Londynu utrzyma dobrą dyspozycję, to możemy być świadkami kolejnych tłustych punktów. Do tej pory Angik zaliczył 8 bramek i 2 asysty w 9 spotkaniach, a Koreańczyk 2 trafienia i 1 asystę w 4.
Patrząc na ostatnie popisy West Hamu bardzo interesująco zapowiada się również sobotnie starcie w Londynie pomiędzy The Hammers a Manchesterem City (po stronie Obywateli wracający Kun, a także Mahrez i Ster, po stronie gospodarzy ciężko chyba wskazać na jedną postać, może Antonio?). Do tego pamiętać trzeba o spotkaniu pomiędzy Arsenalem a. Lisami oraz meczu rewelacyjnej Aston Villi z Leeds (chociaż, może Grealish?), choć tu ciężko chyba o opcję kapitańską. Niezłym wyborem mógłby być DCL grający w Southampton z przeciętnie broniącymi Świętymi, ale potencjał ofensywny The Toffies z pewnością spadnie bez Richarsliona i z wielce prawdopodobną pauzą Jamesa. Jeśli lubicie strategię „gramy na WBA”, to śmiało można próbować Maupaya.
Powodzenia, samych zielonych strzałek.
To będzie ten sezon…