Home FANTASY PREMIER LEAGUE Hity i kity DGW27

Hity i kity DGW27

0
0

Wyspy punktów na morzu przeciętniactwa

Osobiście cieszę się na koniec serii DGW, każdy z nich był trudnym przeżyciem, bez zdobywania łatwych punktów. W 27 kolejce geniusz od szaleństwa dzieliła niewidzialna granica. Mahrez, Bale, KDB, Auba czy nawet Shaw i wyprzedany przez wielu Cresswell byli 2 GW temu lata świetlne od bycia szablonem. FPL to rwąca rzeka, a szukanie w niej złota odbywa się zawsze trochę po omacku.

Jedenastka DGW27:

Dean Henderson – ciężko będzie DDG po powrocie z Hiszpanii rywalizować o skład, w przeciwieństwie do poprzednich szans Henderson nie kompromituje się, a młody Anglik z potencjałem na reprezentację zawsze będzie miał fory. Mecz z Manchesterem City nie był trudny (23 strzały, ale tylko jedna, nietrafiona przez Sterlinga setka), natomiast był ważnym sprawdzianem pod względem presji nałożonej na bramkarza, bez chwili na rozprężenie. Udało się zdać i perspektywy na przyszłość są dobre, kalendarz do końca sezonu to WHU-blank-BHA-tot-BUR-lee-LIV-avl-LEI-FUL-wol. Na pierwszy rzut oka w prawie połowie spotkań będzie spora szansa na czyste konto, jeżeli utrzymają poziom z derbów.

Luke Shaw – niesamowita forma Anglika, przypieczętowana bramką w derbach, gdzie wielu posiadaczy (w tym ja) znalazło dla niego miejsce na ławce rezerwowych. Shaw zdobył punkty w 6 z 8 ostatnich meczów i po fakcie możemy powiedzieć, że to zawodnik niesadzalny na ławce przy takim ofensywnym potencjale. Tym razem bez sytuacji stworzonych (wykonywał rożne tylko z jednej strony), ale 2 strzały oddane z pola karnego to nowy atut w jego arsenale. 5.2 to duża promocja, a masy nie czują przywiązania do Anglika.

Craig Dawson – gol, słupek i wybicie z linii piłki w końcówce meczu. West Ham wykonuje stałe fragmenty tak, że warto mieć kogokolwiek z atakujących wieżowców, punkty prędzej niż później wpadną. Wybór jest skrajnie szeroki, ciężej wymienić kto nie ma ważnej roli do odegrania przy sfg, niż wskazać kluczowych egzekutorów. Młoty mają już 10 czystych kont w sezonie.

Marcos Alonso – stary dobry Marcos z głębokimi wejściami z pole karne, 4 sytuacjami stworzonymi i dwoma strzałami. Gdyby Havertz lepiej przymierzył, byłaby asysta. Jeżeli ktoś lubi ryzyko, do Alonso można podejść jak do obrońców City – czyli mieć w składzie i liczyć się że w każdym GW może być potrzebne wsparcie z ławki. Na szczęście Alonso gra zero-jedynkowo, albo 90, albo 0 minut. Punktował w 5 na 7 rozegranych u Tuchela GW. Tak na logikę, skoro akceptowaliśmy w składzie Stonesa, Diasa i Cancelo, to czemu nie zaprosić Alonso z podobnymi cechami w podobnej cenie?

Aubameyang – cały Arsenal zagrał bardzo dobre spotkanie, łącząc swoje typowe przywary, czyli pech i pierdołowatość. Ciężko starali się, by nie odnieść zwycięstwa. Auba zdobył gola z trudnej pozycji, by 12 minut później przestrzelić setkę. Łącznie 4 strzały i jest nadzieja na przyszłość. Pytanie jak podejść do kalendarza TOT-whu-LIV, ciężko określić trudność tych spotkań, tak jak ciężko określić rzeczywistą formę Arsenalu. Aubameyang zyskał tradycyjnie na braku Lacazette’a, przez co widywaliśmy go w środku pola karnego:

Gareth Bale – żarty się skończyły, Bale póki się nie połamie jest poważną opcją. Liczbowo znowu nie było masakry, ale przy takiej skuteczności nie trzeba iść na ilość. 2 strzały, 4 sytuacje stworzone i znów bardzo wysoka pozycja na boisku. Jeszcze w zeszłym tygodniu każdy by twierdził, że Son jest lepszą opcją w FPL, teraz zdania mogą być podzielone. Główna wada to kończone przed czasem występy, jednak przy słabym zdrowiu to jedyna szansa na utrzymanie sprawności. Bale po każdym większym sprincie ma odruch „sprawdzania” sobie stanu mięśni.

Kevin De Bruyne – powrót w mocnym stylu. Z Southampton bawił się w Gundogana z wykończaniem ataku i dobijaniem (chociaż miał dużo szczęścia przy pierwszym golu). Oddał 3 strzały i stworzył tylko jedną sytuację. Swoje zrobił brak typowego napastnika i Sterlinga. W derbach, gdzie ustawienie było bardziej klasyczne KDB miał 4 strzały ze słabych pozycji, ale stworzył kolegom 8 szans strzeleckich. Kolosalny wpływ na punkty KDB ma niestety ustawienie personalne dookoła, jeżeli Guardiola nie przejdzie na stałe do systemu bez napastnika, wahania punktowe będą znaczne. Z Belgiem spędziłem prawie cały jego sezon, gdy nie miał kontuzji. W DGW obrodziło, ale przestrzegam przed hurra-optymizmem. Belg był w tym sezonie taką lepszą wersją Cancelo – w każdym spotkaniu był bezdyskusyjnie piłkarsko najlepszy na boisku, ale kończyło się to najczęściej pojedynczą asystą, od razu łączoną z bonusami za inne niewykorzystane asysty. Southampton było też unikalnym przeciwnikiem, mało kto wyjdzie z radosną obroną i bramkarzem bez formy na Manchester.

Riyad Mahrez – posypuję głowę popiołem, myślałem że będzie punktową kometą, która przeleciała i zniknęła grając jeden mecz w DGW. Czwarty mecz w pierwszym składzie z rzędu, ostatnio taką liczbę wykręcił tylko Bernardo Silva (który dla odmiany przestał grać). Na Pepa nie ma rady, kupujemy kogokolwiek i trzymamy. Wracając do Algierczyka z United nie zachwycił (jak całe City), ale z Southampton wyglądał jak nadpiłkarz. Wystarczyły do tego 3 strzały i jedno kluczowe podanie – Mahrez postawił na artyzm, jakość i czarowanie dryblingiem rywali. Gonienie punktów popłaciło, jak nigdy, a Guardiola miał litość zdejmując najokrutniejszego kata w 60 minucie. Jeżeli z Fulham zagra 5 mecz z rzędu, to zrobi się bardzo poważnie i ignorowanie go będzie ciężkie.

Ilkay Gundogan – miał być bezpiecznym kapitanem i tak zostało. Spokojne 10 punktów i tylko jedno trafienie, ale to wynik poniżej potencjału. 5 strzałów oddanych (3 z pola karnego) i 6 sytuacji stworzonych. Dobra gra przełożyła się na bonusy w drugim meczu, gdzie mimo mniejszego dorobku w sieci prawie dogonił KDB. Według mnie nie ma co kombinować, za taką niską cenę trzeba trzymać, nawet jeżeli przez większość meczów widzimy go w środku boiska:

James Ward-Prowse – poprzednie DGW i forma Southampton dały graczom po kościach tak, że transfer Lingarda z myślą o przyszłym BGW był czterokrotnie popularniejszy od próby nabicia punktów najlepszym pomocnikiem Świętych. Dopisało szczęście (kontuzja Ingsa) i Anglik wyciągnął piękną nieoczekiwaną mocną dwu-cyfrówkę będąc nieocenioną różnicą w mini-ligach.

Harry Kane – jest forma, jest skuteczność, jest pazerność do znęcania się nad rywalami. To wszystko czego potrzeba do szczęścia w FPL. Fajnie, gdyby taki stan utrzymywał się w każdym spotkaniu – niestety nigdy nie wiemy kiedy Anglik będzie egzekutorem, a kiedy rozgrywającym. Jak na razie zaimponowały nam dwa spotkania z drużynami mocno kojarzonymi z dołkiem formy, stawianie jakichkolwiek teorii przed derbami z Arsenalem jest wróżeniem. Z Crystal Palace 5 strzałów i 3 sytuacje stworzone (w tym oczywiście dwie setki przełożone na bramki Bale’a). Gdyby taki wynik wykręcił w DGW, zaorałby OR.

Antyjedenastka DGW27:

Alex McCarthy – posiadacze wystawiali go w składach z myślą o Sheffield, a Anglik wrócił z misją specjalną nawalenia w meczu z Obywatelami. Mam nadzieję, że ta zmiana to w 100% efekt kontuzji, inaczej są obawy że Hasenhuttl stracił wątek i zmierza w trenerski mrok.

Conor Coady & Romain Saiss – zmarnowali 3 setki o łącznym xG 1.83 i tym samym zapewnili Wolverhampton bezbramkowy remis. O ile teraz ze względu na Martineza było to (prawie) wszystkim na rękę, to w jest to podpowiedź kogo szukać w przyszłości do składu, Wilki bardzo skutecznie operują środkowymi obrońcami przy sfg i po nich, coś na wzór Manchesteru City.

Joao Cancelo – trzeba skrajnie wkurzyć Pepa, żeby zdejmował zawodnika koło 60 minuty z innych względów niż odpoczynek, Portugalczyk odblokował to osiągnięcie. Po odpoczynku z Southampton jest prawdopodobne, że wyjdzie od początku na Fulham, ale biorąc pod uwagę jakie fory zyskali Zinhenko i Walker powinien być to chyba mecz pożegnalny w naszych składach. To była piękna nieowocna przygoda, Cancelo był słusznym liczbowo wyborem, zupełnie bez przełożenia na punkty FPL.

Mohammed Salisu – wrzucony jako symbol obrony Southampton, bo słabi byli wszyscy i do bramki prowadziły 3 autostrady z każdego sektora boiska. Święci w obronie są tak beznadziejni, że wypadałoby polować na nich w FPL. Niestety kalendarz to BHA-blank-BUR-wba-CRY, zapowiadają się pełne błędów i przypadkowych wyników mecze walki o utrzymanie.

Mohammed Salah – źle grał ustawiony na skrzydle, teraz źle grał ustawiony na szpicy. Może trzeba go jak Zielińskiego, przesunąć 5 metrów w lewo i zaskoczy. Jest coraz gorzej, tylko 3 strzały z trudnych pozycji. Do tego wisienka na torcie ze stratą piłki w polu karnym, w niektórych ligach powiedzielibyśmy że gra na zwolnienie trenera. Ogółem cały Liverpool nabił 16 strzałów – niby fajnie, ale łączne xG 0.70 pokazuje, jak bardzo były to próby z rozpaczy. Wszystko jest kwestią indywidualnej decyzji. Z mojego punktu widzenia łatwiej byłoby się pozbyć Salaha, gdybym miał żelazne przekonanie do któregokolwiek zastępcy. Kuszący KDB właśnie zagrał pierwszy maraton 4 spotkań z rzędu od kontuzji i może być różnie ze składem na Fulham. W głowie mąci spotkanie w Lidze Mistrzów, gdzie Liverpool marnował na potęgę, ale w końcu były sztuki w sieci i atmosferka po golach.

Heung-Min Son – teoretycznie punkty były i karuzela się kręci. W praktyce pomimo niskiej klasy przeciwnika Son nie zachwycił. Pozycja gry wyraźnie na skrzydle, dwa strzały (jeden z pola karnego) i asysta z jednej sytuacji stworzonej. Koreańczyk według mnie nie jest bez formy, problemem jest zmiana obowiązków boiskowych po wejściu Bale’a do drużyny. Mourinho pomimo wyboru z podobnej grupy zawodników wyraźnie zaczął mieszać rolami boiskowymi, przez co pochwały z meczu z Burnley na spotkanie z Crystal Palace były już nieaktualne. Podobnie zresztą wyglądało to w przypadku Bale’a w meczu z Fulham. Ciężko mi w tym momencie przewidzieć poczynania Mourinho – czy będzie chciał wyjść ofensywnie na Arsenal i Aston Villę, czy biorąc pod uwagę potencjał tych drużyn schowa się za gardą czekając na kontrataki, gdzie Son znów będzie królem polowania.

Bernardo Silva – dostał ten prostszy mecz w DGW, ale posiadacze nie skakali z tego powodu z radości. Mocno wycofany względem wcześniejszych spotkań, z jednym strzałem oddanym w końcówce i jedną sytuacją stworzoną.

Michail Antonio – co rzadko się zdarza przeszedł obok meczu bez strzałów, z dwiema skromnymi stworzonymi sytuacjami. Leeds było bardzo dobrze przygotowane na neutralizację jego atutów zgrania piłki i rozpoczynania szybkich ataków.

Patrick Bamford – skuteczność leży już od kilku GW, tym razem dwie setki zmarnowane, w sumie nabił 5 uderzeń. Widzimy jak gra Leeds, udawało się przez większą część sezonu, trzeba czekać aż fala znowu wzejdzie. Trzeźwo patrząc, poza ich DGW, Leeds byli ostatnio punktowo pułapką FPL i wycofanie się z nich może postawić graczy krok przed szablonem.

Timo Werner – zmiana trenera ułatwiła komunikację, teraz trener może go opieprzać za ustawienie na boisku w ojczystym języku. Szczególnie, jeżeli Timo przez kwadrans nie ogarnia że coś w ustawieniu jest nie tak. Poza tym nie zmienia się nic. Werner jest wiecznie niespełnioną obietnicą bramek, która chyba nigdy nie przyjdzie. Na tak długiej próbce czasu i na podwójnej próbce trenerskiej ciężko o przypadki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *