Home FANTASY PREMIER LEAGUE Co poszło nie tak – grudzień 2021

Co poszło nie tak – grudzień 2021

0
0

Gram w grę, w której wszyscy chcą mnie zrobić w chuja.

Co poszło nie tak? Obiecali nam latające samochody, porządną ekranizację wiedźmina i normalny sezon fantasy premier league. Tymczasem po dziewięciu latach przesuwania w przeglądarce piłkarzyków pozostał mi w głowie wyłącznie wytarty folder reklamowy z wybitym złotą czcionką clickbaitem Gram w grę, w której wszyscy chcą mnie zrobić w chuja. Późna refleksja ktoś luźno rzuci. Oczywiście, dziękuję za ten głos rozsądku z sali, ale przyznaję i biję się w pierś, covidowa kropla przepełniła czarę goryczy. Nawet udawanie dystansu i luzu ma swoje granice. Mijający rok 2021 to chyba najbardziej chujowe miesiące w moim prywatnym rankingu lat chujowych, a daję słowo, mam na minione lata stosik dość grubych teczek. Parę niefajnych rzeczy kręciło się również wokół covida a mój ulubiony azyl jakim było do tej pory fpl przypomina aktualnie małe, ciasne pomieszczenie wypełnione po sufit gównem. I gdzieś tam jestem ja, na środku, w tekturowej teczce z pożółkniętymi arkuszami xG Salaha. A kiedy czyjeś gumowe rękawiczki otwierają do mnie drzwiczki, ocierając usta z pocovidowego gówna, ja się pytam kurwa co jest?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Zawsze. Nie wierzę w obiektywizm tych co siedzą nad nami. Nie ufam siedzącym u steru skurwielom i ostrzyżonym na Harveya Spectera ważnym kutasom. Tłusty lewiatan z top1000 powie, że jest ok, że na chaosie można zarobić, tak jak na niewiedzy, ambicjach i oczekiwaniach setek tysięcy aktywnych kont FPL. TT, patronite, YT, dookoła aż się roi od sprzedawców obietnic, analityków ryzyka i opcji krótkoterminowych, które uratują Twój sezon. To nie jest już moje FPL. Jeżeli czegokolwiek nauczyłem, to na pewno tego, że naturę człowieka może zmienić wiele rzeczy. Może tego dokonać i żal, i miłość, i zemsta, i strach. Naturę człowieka może zmienić to, w co wierzymy, że posiada taką moc. A we mnie jest dużo żalu. Czy gdybym siedział wysoko w OR, patrząc z góry na walczące o szklane tarasy tłumy, pisałbym gorzko o FPL? Czy może sadziłbym teksty o korzystaniu z chaosu kiepsko imitując chciwych sprzedawców marzeń z filmu Big Short. Czy jesteśmy w stanie pisać o FPL obiektywnie? Może powinniśmy zacząć od definicji, czym jest FPL. Albo nie, to wiemy, może lepiej napisać czym nie jest FPL. Nie jest obszarem gdzie możemy wypowiadać się całkowitą pewnością. Nie jest arkuszem kalkulacyjnym, nie jest tabelką z cyferkami, kontem patronite, kolumnami Crellina i hejtem na posiadaczy Ronaldo.

Wiem o tym, bo popełniłem każdy możliwy błąd w FPL. I w grze, i w relacjach z ludźmi. Taki mój obraz. Od chorych ambicji napędzanych szczęściem i dobrymi wynikami, rozpychania się z pewnością siebie w towarzystwie po czołowe zderzenie ze ścianą rzeczywistości. Połapanie się w tym wszystkim przyszło w momencie kiedy zrozumiałem, że fpl, jak i chyba nasze całe krótkie życie, jest grą błędów z bardzo niewielkim marginesem. Jeden fałszywy krok w złą stronę, jeden zły wybór i wszystko wali się jak domek z kart. Jedna pokusa, jeden błąd, i często zaczynasz od nowa. Jeden zły transfer, jedna kolejka za długo z Bilvą i już tego nie wygrasz. W fpl walczymy o te marginesy. Codziennie zresztą też. Dlatego z czasem stałem się przeciwieństwem postępu w fpl. Mam naprawdę szczerze dosyć kolejnych arkuszy Crellina, podwójnych i potrójnych kolejek, chaosu w kalendarzu, wyzywania ludzi od idiotów bo kupili Watkinsa godzinę przed odwołanym meczem, ekspertów mądrych po fakcie i skamlących legionów, że mój var jest lepszy niż twój. Lista kłamstw FPL jest coraz dłuższa, ale zawsze zaczyna się od słów To tylko zabawa. W zasadzie znam tylko jedną osobę, w ustach której brzmi to szczerze. Pozdrawiam serdecznie portowca. FPL przestało być zabawą w momencie kiedy gracze atakują żonę Cancelo pytając o zdrowie szanownego małżonka, kiedy wysyłają rasistowskie obelgi w stronę piłkarza po zmarnowanym karnym dosłownie moment po tym jak go nosili na rękach. Nihil novi sub sole, no może kurwa i tak. Ale to wszystko tak naprawdę męczy a my wciąż mówimy i piszemy o grze. To nie matrix. To gra przeglądarkowa. I ponownie mam świadomość, że załatwi mnie każdy argument, że tak jest wszędzie, od gierek mmo po sociale. Hejtujemy wszystko i wszystkich. Zabijcie wszystkich, bóg rozpozna swoich. Zresztą to też kłamstwo. Takie słowa nigdy nie padły a w usta opata Arnauda włożyli je kronikarze. I jakby co, zgrabne podsumowanie aktualnej rzeczywistości dopóki nie skorzystałem z internetu nie wiedziałem że na świecie jest tylu idiotów nigdy nie padło z ust Lema. No sorry, to już lepiej obejrzeć Dont Look Up. Najlepsze skrzyżowanie idiokracji i armageddonu jakie ostatnio widziałem.

Gracze FPL bywają jak osy. Budujemy swój sezon z najcieńszych gałązek a kiedy mocniejszy wiatr je zrzuci z gałęzi kąsamy na śmierć. Zamiast zdać sobie sprawę ze swoich głupich błędów i próbować naprawić zniszczenia, oraz brać naukę z doświadczenia, ranimy każdego, kto miał cokolwiek wspólnego z tym nieszczęściem. Potem wznosimy się jak owad wokół ruin swojej starej kopuły, pobrzękujemy przez chwilę i kurcząc się giniemy w oknie prawdy. Uderzamy w szybę, szukając światła bez żadnego ustalonego planu, a potem padamy wyczerpani gdy  się nie uda. Sprzymierzeni z innymi w fpl na moment żywimy się na nich przez chwilę, a potem i tak idziemy dalej nie zważając na nich ani trochę. Sam tu przyszedłem dziewięć lat temu, słuchałem mądrości fpl, a potem odszedłem w swoją stronę nie będąc ani trochę mądrzejszym. I to jest nawet ok. To taka fpl samoświadomość. Że fpl jest grą błędów, że nie ma tu żadnej wartości constans. Że tak naprawdę siedzimy we własnej bańce myśląc, że co sezon toczymy bitwę stulecia a tak serio to świat ma nas w dupie. Jak skasujecie konto, jak przejebiecie sezon to słońce i tak wstanie na drugi dzień a ludzie pójdą do pracy. Nie jesteście wybrani, tak jak fpl nie jest jakąś prawdą objawiona i batalią na śmierć i życie. Największa sztuka i najważniejszy achievement w fpl? Pierdolony dystans. Czego życzę sobie i Wam w przyszłym roku. Między nami wciąż mam z nim problem a opaska za 0 punktów dalej zabija coś we mnie. Ale to mój problem i moja walka o dystans. Staram się. Naprawdę chciałbym aby 10 sezon, który odpalę w przyszłym roku był tym normalnym. I aby był  fajną klamrą kończącą długą przygodę.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *