Home AKADEMIA Nie ma złota w górach szarych 2.0

Nie ma złota w górach szarych 2.0

13
0

To już naprawdę ostatni tekst w przed sezonowej Akademii. Stary artykuł z ubiegłego sezonu, ale wciąż aktualny. Zwłaszcza, że Akademia celuje w nowych menedżerów a każdemu warto przypomnieć iż ślepe zapatrzenie w cyferki, statsy, crossy, wykresy i kontakty z piłką niejednego weterana sprowadziło na manowce.

Historia od zarania zna przypadki kompulsywnej obsesji poszukiwania. Oto prawdopodobnie najpiękniejsza ludzka skaza, która pcha nas do przodu od czasów zarżnięcia pierwszego mamuta. Prowadzi do odkryć, wiedzy, przełomów, a mimochodem do obsesji i szaleństwa. Życie za symbol, za Sangreal , za wieczną tułaczkę oddał Lancelot, Parsifal, Gawain. Najczystszy z nich, Galahad rzekomo odnalazł kielich, ale jest powód dlaczego historie arturiańskie zwane są legendami. Dr Frankenstein szukał odpowiedzi by zrozumieć śmierć. Oddawszy duszę obsesji zrównania się z Bogiem, stworzył potwora z którego ręki zresztą zginął. U Lovecrafta, odnalezienie odpowiedzi kończyło się w żołądkach Przedwiecznych. Zaufajcie, czasami lepiej nie szukać.

Fantasy Premier League jest grą losową. I podobnie jak inne gry losowe opisane jest dość dokładnie za pomocą instrukcji i przepastnych ksiąg. Również jak inne gry losowe, głęboko w dupie ma wszelkiego rodzaju teorie. FPL jest bowiem wypadkową czystego szczęścia. Zaprawdę, czy ktoś kto trafi z opaską jest już wszechwiedzącym mędrcem pijącym ze studni mądrości FPL, czy zwykłym fuksiarzem?

Nie ma większego kłamstwa niż statystyka. Prowadzi ona na manowce. George Bernard Shaw napisał: Jeśli mój sąsiad codziennie bije swoją żonę, ja zaś nie biję jej nigdy, to w świetle statystyki obaj bijemy je co drugi dzień. Statystyką można manipulować i naginać ją dla własnych potrzeb lub żądań tłuszczy. Intuicją w zasadzie nie. I w tym momencie, fajnie by było ten tekst popchnąć w kierunku triumfu czucia ponad rozumem, ale pominąłbym wówczas ten jeden czynnik, który napędza FPL. Tortillę z odrapanej budy pod Old Trafford. Tego dnia, Rooney był głodny jak wilk. Za 88 minut zaczynał się pojedynek z rywalem grzejącym dolne miejsca tabeli. Roo pamiętał liczby, nakopali im ze 22 razy. Co więcej, on sam rok temu wpakował im dwie bramki, co pamiętał jak przez mgłę, bo seks oraz alkohol tej nocy był zajebisty i zwycięski. Zatem spokój tylko ten cholernie głód. No ale zaraz. Tortilla nie popsuje ułożonej starannie przez fachowców diety. Tylko jedna. 135 minut historia odnotowała taką sraczkę, że Rooney ledwo zdążył do kibla w rzerwie. W drugiej połowie poruszał się tempem nazistowskiego działa samobieżnego, pilnując zwieraczy – nie ilości kontaktów z piłką w polu karnym przeciwnika.

Przypadek bowiem, i jego siostra – szczęście, mają w FPL najwięcej do powiedzenia. Czy zatem statystyka i teoria liczb nie mają nic do powiedzenia?  Miecz ma dwa ostrza. Z jednej strony nie: to bolesne trafić w trakcie sezonu na zombie team, który robiąc dosłownie ZERO transferów ma jakieś 30 punktów mniej niż starannie i dokładnie zaplanowana własną krwią piętnastka. Z drugiej strony: cyfry przemawiają za np Fabregasem, Payetem czy Cazorlą. Każdy z nich jest fizycznym bytem stworzonym z liczby strzałów, wykreowanych szans i kontaktów z piłką. Nowoczesny football, hokej, koszykówkę, baseball, etc napędza cały przemysł oparty na cyfrach i excelu. Moneyball, świetny film. I działa to tak długo, dopóki nie zderzy się z symboliczną tortillą, kępką trawy, korkiem obrońcy czy kontuzją mięśnia dwugłowego. Wówczas, w aspekcie FPL tracimy wyłącznie my. Inni bowiem mówią o niespodziance.

Próbuję sprzedać jedną myśl. Szukajmy średniej punktów – nie poszukujmy równań i tabel, które wezmą odpowiedzialność za szczęście i przypadek. Nie szukajmy obsesyjnie kolejki idealnej. W najlepszym razie poszukiwanie takich liczb zakończy się niezrozumieniem i lekkim wkurwem. W najgorszym frustracją i zawiścią, gdyż zawsze będzie większa ryba. Nie ma bowiem drużyn od nas zdecydowanie lepszych. Są raczej Ci, którzy mieli więcej szczęścia. Ten wniosek w zasadzie powinien być budujący – każdy z nas, grający aktywnie jest sobie równy, o wynikach decydują piłkarze, przypadek – my najmniej.

Myślę bowiem, że mądrości i intuicji nie ma co szukać w żadnej piętnastce z top100 ubiegłego sezonu. Niektórzy mieli więcej szczęścia, byli cierpliwsi lub nie popełnili prostych błędów. Bo o ile trzeba pisać o fuksie FPL, to równolegle wypada pamiętać, że jest pewien zbiór zasad, które pomagają w FPL.

– unikanie opaski dla obrońcy,

– napastnik na ławce,

– nie rotowana obrona,

– nadpobudliwość, i analogicznie brak cierpliwości,

– nie oglądanie meczy i wyłącznie patrzenie w cyfry,

– prospekty,

– nie pilnowanie średniej, tylko poszukiwanie najlepszego wyniku w kolejce,

– nieuzasadnione hity,

Wierzchołek góry lodowej. Można przecież wypunktować więcej.

Pamiętajmy zatem, aby przy układaniu nowego składu uszanować czynnik zwany przypadkiem i szczęściem. W momencie startu GW nie ma wybitnych drużyn. Jest tylko i wyłącznie zbiór zawodników, którzy mają lepszą lub gorszą szansę na konkretną średnią w sezonie. Zatem, jeżeli potrzebujecie czegoś szukać, to poszukujcie średniej – wtedy może być łatwiej. Natomiast przypadek, jak będzie chciał, to rękoma sióstr losu i tak pokrzyżuje Wam wszystko. Tak jak w tej przypowieści o dwóch mocarstwach toczących wojnę od setek lat. Nastał moment kiedy to najmądrzejsi z mądrych zaaranżowali spotkanie dwóch władców by podpisać pokój. Albowiem już zapomniano, o co właściwie się biją i wykrwawiają następne pokolenia. Królowie spotkali się na polanie, zasiedli przy stole z winem i stworzonym przez mędrców traktatem pokojowym. Kilkaset metrów dalej stały naszpikowane stalą zaciężne pułki pilnując wzajemnie, aby ta druga strona nic nie wywinęła. Władcy wychylili kielichy i podpisali dokument. Słońce świeciło jasno. Spod dębowej ławy wychylił łeb wąż, przypadkowo myląc mebel z pniakiem. Jeden z władców, chcąc ratować drugiego wyciągnął miecz, aby ubić gada. Obie armie widziały tylko wyciągnięte ostrze i zareagowały adekwatnie.

13 komentarzy

  1. krootki

    24 lipca, 2015 at 9:20 pm

    Top Class – Garret!

    Reply

  2. masian

    24 lipca, 2015 at 12:04 am

    Dzięki, na pewno poczytam.

    Reply

  3. JW23

    23 lipca, 2015 at 4:42 pm

    Nie zgadzam się na przypisywanie racji tylko przypadkowi, jest to nadużycie. Podobnie zresztą jak naciągane jest przeświadczenie o sukcesie danej ekipy tylko dlatego, że jej nazwa przypadkiem to 40 i 4.

    Częstotliwość zwycięstwa jest unikatowa, by ją złapać i nadawać na tym samym poziomie trzeba wznieść się ponad własne niepewności. Tylko mentalność zwycięzcy pozwala na wyczucie osobliwości każdego gajmwika. Unikatowość wg mnie polega przede wszystkim na harmonicznym podziale pomiędzy ryzykiem a stabilnością, pomiędzy % posiadania a potencjałem, pomiędzy przeczuciem a statystyką. Tę mentalność w sobie trzeba wykrzesać przed każdym GW.

    Brakuje zdrowej szydery (KolleR również to wyczuwa), kiedy po tęgim laniu mózgu, po wstaniu z kolan z błota, czuć smak zwycięstwa, kiedy o świcie, po nocnym resecie serwerów FPL, pozycja w tabeli zaskakuje nawet największą konkurencję, kiedy ryk zwycięstwa zaskakuje nawet samego siebie, nie tylko wyrwaną ze snu żonę.

    Alchemiczne wzory na ogarnięcie kolejki są tylko inspiracją, drogowskazem w zaroślach drogi na skróty, abstrakcyjną kompilacją statystyk, podbudową własnej wybitnej intuicji. Skoro zakładamy konkretną ilość CS’ów Adriana w wąskim przedziale 12-14, skoro Fab mam mieć około 15 assyst, skoro Bestia w nowym otoczeniu ma ugryźć co najmniej 20 razy a Hendo co najmniej 5x będzie przykładał piłkę do wapna, to są to konkretne aksjomatyczne wyrażenia matematyczne z działu statystyka, który z daleka omija Pani intuicja.

    Zbiór formy zawodnika to nic innego jak ilość ostatnio strzelonych bramek. Dowolnie natomiast możne interpretować słowo „ostatnio” (2 kolejki, 5 meczy, etc). Jeśli w danym zespole gra dwóch równie szybkich, utalentowanych napastników, lecz jeden z nich robi wiatr, w danym okresie spóźnia się o milimetr do kluczowego podania a drugi drepta na treningach, narzeka na trenera lecz kiedy trzeba to znajduje się tam gdzie trzeba (finis coronat opus), to wiadomo z danych preseason, że ten drugi powinien grać w podstawowej 11. Fortuna kołem się toczy, jednemu tyłem a innemu zajrzy w oczy.

    Intuicja też ma swój kod liczbowy, konstrukcja tego kodu jest molekularnie wpisana w genetykę naszą jak i zawodników. Z pewnością znajduje się tam motywacja zawodnika, stres, podatność na kontuzje a więc pewna ostrożność w pierwszych meczach by w kolejnych zapomnieć o szklanej nodze i się pokruszyć, podatność na czerwone kartki
    (brak wyobraźni w skrajnych warunkach walki wręcz z rugbystami Stoke), walka i nieustępliwość, etc. Wybór składu jest czysto matematycznym działaniem, lecz tak złożonym, że wydaje się być macierzą abstrakcji. Brakuje tu miejsca na przytoczenie choćby kilku fantastycznych przykładów z natury np. niewiarygodnego ciągu Fibonacciego, zadziwiającego kąta występującego powszechnie w naturze (137,5), boskiego podziału zwanego złotym (1,618) czy choćby tak prostej w obsłudze liczby π.

    Być może zależność statystyk z wyborem najlepszej na świecie ekipy Premier League nie jest mądrym pomysłem, wręcz dziecinadą, lecz łamanie karku stereotypom za pomocą wyobraźni przypomina mi ekscytację grafikami Rosińskiego z fabułą Van Hamme.

    Cały ubiegły sezon poświęciłem na eksperymenty, w tym również nie mam zamiaru szablonić. Drogowskazem jest statystyka a paliwem logika.
    Pokrętna logika na częstotliwości Machine Head to chaos, który dla teściowej jest kocią kakofonią, chociaż to starannie zbudowana harmonia riffów w nadświetlnej przestrzeni.

    Reply

    • garret

      23 lipca, 2015 at 5:57 pm

      Podchodzisz do tematu jakbym szczęście/pech traktował wyłącznie jako perpetuum mobile napędzające system stojący w cieniu FPL. Natomiast rok temu, w tym samym tekscie pisałem aby: przy układaniu nowego składu uszanować czynnik zwany przypadkiem i szczęściem. Uszanowac, Wyłącznie. Oraz aby z pokorą i ostroznoscią podchodzic do statystyki, która owszem może być drogowskazem, ale również ścieżką na bagna i mokradła. Niejeden przeciez powie, ze droga do zwyciestwa (dobrego wyniku w tabelach) prowadzi dwiema sciezkami: tą pozornie prostą, wytyczoną przez średnią i szablon, oraz tą ciemną, porośniętą kłującymi chaszczami, pajęczynami ze szwendającymi się utopcami. I wydaje mi się, chociaż przecież mogę się mylić :), że wielu z nas – również kierując się oryginalnością i czasami pychą – celowo wybiera trudniejszą ścieżkę licząć, że odnajdzie tam Graala czy Białego Walenia. W wieksznosci wypadkow taki zakręt kończy się na kolcach i pokrzywach. Bezpieczna srednia sezonu jest metodą, odpowiednie różnice, ogromna dawka szczescia i tortilla Rooneya dźwignią i przewagą nad innymi. I daje slowo, nic bardziej mnie teraz nie cieszy iz to ze bedziesz grał po swojemu. Oto przeciez chodzi. Ja szukac bede nudnego szablonu – najlepszych graczy sezonu, liczac ze odnajde swoje roznice. A czy pomoze w tym szczescie, intuicja, czy statystyka. Coz, przyznaje – w to ostatnie wierzę najmniej.

      Reply

  4. Timberwolf

    23 lipca, 2015 at 11:40 am

    Co sądzicie? Spory znak zapytania przy Bakerze, ale generalnie ze składu jestem zadowolony 🙂

    Reply

    • garret

      23 lipca, 2015 at 12:05 pm

      4 graczy bez pewnego miejsca w skladzie.

      Reply

      • Mr. Maciej

        23 lipca, 2015 at 1:04 pm

        Nie no, Sterling zagra przez kilka pierwszych kolejek w pierwszej jedenastce niemal na pewno. Zresztą po to go kupili, żeby homegrown był. 😉
        Darmian prezentuje jak na razie bardzo dobrą formę na Tourze, więc też Van Gaal powinien na niego od początku postawić.

        Reply

        • garret

          23 lipca, 2015 at 2:06 pm

          Nie mialem na mysli Sterlinga. Pisalem m.in. o slowach LvG z niedawnego wywiadu ze to Darmian zostal zakupiony jako back up Valenci. Holender jt szalony i tyle. Bezpieczniej unikac takiego ryzyka.

          Reply

          • arcadiocardone

            23 lipca, 2015 at 10:23 pm

            Zostało już to rozwikłane na forach MU, błędne tłumaczenie albo nie tyle tłumaczenie co niezbyt perfekcyjny angielski LVG, back up czy second nie oznaczało drugiego w kolejności tylko drugiego na pozycję prawego obrońcy obok Valencii. Moim zdaniem jako fana MU i Valencia i Darmian będą musieli pokazać się z jak najlepszej strony na Tourze i wtedy będzie decyzja także ten…

            Reply

  5. JW23

    23 lipca, 2015 at 10:58 am

    Nie zgadzam się.

    Reply

  6. Radzio Ra

    23 lipca, 2015 at 10:27 am

    Wróciły wspomnienia z początku sezonu 14/15. W drużynie 5 obiecujących prospektów (sumiennie scoutowanych przez cały presez) i cyniczne przekonanie, że przechytrzę całą moją mini ligę. Skończyło się na wycofaniu się z projektu WC i duża strata do czołówki. Od tamtej pory jestem wyznawcą schematu z pojedynczymi nutkami ryzyka;)

    Reply

  7. masian

    23 lipca, 2015 at 9:13 am

    Swietnie napisane, czapki z głów !

    Reply

    • fleishman

      23 lipca, 2015 at 10:17 am

      tak jest, i nie bić gada 🙂

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *