Home GW Walk of life. Co poszło nie tak: DGW34, część pierwsza
GW

Walk of life. Co poszło nie tak: DGW34, część pierwsza

0
0

Klaszczcie przyjaciele, komedia skończona.

Seria spotkań pomiędzy DGW33 a DGW37 miała być opus magnum naszego sezonu. Dziełem życia okupionym roboczo godzinami planowania wkomponowanymi w paradygmat rozwoju składu, transferów oraz gromadzenia punktów. Nie ma lekko. Tworząc takie dzieło trzeba przejść gehennę. Cierpiał Mozart tworząc na łożu śmierci Requeim, od zmysłów odchodził komponując Odę do Radości głuchy Beethoven. Teraz my. Genialni i wielcy hardcorowi menedżerowie FPL. Klaszczcie przyjaciele, komedia skończona.

Podarowane przez wieże, na początku sezonu, chipsy wydawały się proste w obsłudze. Rzeczywistość udowodniła, że oceniliśmy je pochopnie a wielu płaci, i długo będzie jeszcze płacić, frajerskie wpisowe po nieudanej przesiadce na drugą dziką kartę. Napiszmy to wprost: niejeden rozwalił dobry sprawdzony skład a poszedł w urojony melanż. Lista błędów jest długa i w zasadzie nie mam już sił znęcać się nad rotacją i kontuzjami. Z grubsza błędy podzielić można na mniej i bardziej poważne w skutkach. Do momentu pierwszego gwizdka DGW33 nie było bowiem słabego składu ale w rezultacie, oparte wyłącznie na kalendarzu i minutach, twory okazały się kruszejącymi kolosami na glinianych nogach – najlepsze jest to że fundamenty tych porażek są dość logiczne: dwie pod rząd podwójne kolejki CP i EVE, seria non stop spotkań LIV, łatwy kalendarz MUN, giganci z ARS i MCI. Głusi, na jak się okazało po fakcie, trafione argumenty o rotacji dopakowaliśmy piętnastki najlepszymi z najlepszych. I bum. Bułgarskie Centrum Chujozy cytując nieśmiertelne Pidżama Porno.

W DGW33 dostaliśmy pomiędzy oczy potężną lutą statystycznego nieprawdopodobieństwa kiedy punktował niemal każdy sprzedany zawodnik. Teraz przejechaliśmy się na pucharowej ambicji Kloppa, braku formy i kontuzjach w szeregach Evertonu oraz rosołowej filozofii LvG. Poważnymi błędami, co by nie napisać surowo: lekkomyślną brawurą, były decyzje niemal 100 tysięcy menedżerów o sprzedaży wciąż najlepszego napastnika premier league, pochopne zaufanie bocznym obrońcom obu Manchesterów czy  potrojenie załogi Kloppa. Znowu ktoś powie: przed DGW33 mało kto mógł przewidzieć awans w LE Liverpoolu, powrót do formy Aguero lub serię kontuzji u Martineza. Przecież mogło się udać. Ale się nie udało i koniec pieśni.

Zanim napiszemy – co za chujnia – warto pamiętać: nikt tutaj nie układał dzikich kart z pistoletem przy głowie. To ja, Ty i wielu innych ślepo rzuciło się na kalendarz i minuty jak Reksio na podwawelską. Widząc rano w tabelach rodzynki z Gomesem i Aguero x 3 niejeden łapie się na refleksji, że można to było zagrać inaczej. Na przykład teraz tylko triple C a BB dopiero w DGW37. No niestety, WC na te kolejki to nasze własne, ułomne konstrukty. Za rok zagram tak samo tylko mądrzejszy już o pierwszy sezon chipsów. Nie ma bowiem bata abyśmy z tych kolejek nie wyciągnęli wniosków na przyszłość. I to jest pozytyw, którego szukacie.

W sobotę zaimponowało pewne i wysokie zwycięstwo Czarnych Kotów którym walka w końcówce sezonu  o przetrwanie wpisana jest w geny. To dobre, tanie i ciekawe opcje na DGW37 – dokładnie odwrotnie napiszę o grającym DGW37 Norwich City, które wczoraj udowodniło braki w ofensywie i chaos w obronie. Prawdopodobną powtórką z DGW34 zakończy się kupowanie zawodników Chelsea. Ci, tak jak WBA i Watford, myślami są już na urlopach a ich deklaracje o walce do końca należy traktować równie obiektywnie jak wieczorne Wiadomości. Wkładając do składu bossa Townsenda spodziewaliśmy się walczącego Newcastle, ale pobicie Swansea aż 3 : 0 to efektowny rezultat. Benitez ponownie strollował posiadaczy Mitrovica: napastnik Srok to taka dzika bestia spuszczana w drugiej części spotkania z łańcuchów. Rzuca się na zmęczoną defensywę przeciwnika, szarpie, przyciska do ściany. Wczoraj dwie asysty, z czego pierwszej opta, a potem FPL, nie przyznało. Zauważcie, że od pierwszej minuty z reguły bywa bezproduktywny. MCI po upokorzeniu Chelsea wkrótce będzie polem minowym. Na pojedynek z Newcastle nie mamy już żadnego wpływu ale spotkanie ze Stoke City, kilka dni przed półfinałem LM epickim starciem Pellegrini – Guardiola, będzie dla trenera MCI meczem totalnie drugiej ważności. Kto wczoraj zainkasował chipsa x 3 na Kunie ma już raczej wyjebane w tej kolejce.

Lisy i Młoty dały widowisko pełne zawodu, błędów sędziowskich i jednak emocji. 2:2 urządza tylko posiadaczy Cresswella i Carrolla bo 1 punkt Payeta, Lanziniego czy obrońców LEI wpisuje się w losy tej kolejki. Osobnym tematem jest niesprawiedliwa czerwień Vardy’ego. Sprawiedliwość zakrzykną dzikie karty, błąd sędziego słusznie zauważą Ci ostrożniejsi w DGW. Leicester złoży odwołanie – ważna sprawa dla posiadaczy bo GW35 będzie kolejną miną przed metą.  Niespodzianką jest za to udany występ rezerw the Reds i punkty Sturridge’a (3 gole/ 2 asysty w trakcie czterech meczów) na bogato wpisujące się w kolejkę DGW gdzie punktują głównie niszowe różnice. Niedzielę zamknął typowy Arsenal i typowy Wenger. Był taki moment kiedy pachniało już stokrotkami a punkty i bonusy z podwojonej obrony Kanonierów zbliżały nam wynik do setki. Dokładnie w takich okolicznościach przyrody parszywego bąka puścił Bolasie i to właśnie jego bramka, w tej cholernej kolejce, złamała mnie. To ta kropla goryczy, która przechyla szalę i coś co jeszcze wcześniej niemal bawiło stało się klasycznym fpl koszmarem.

Jesteśmy gdzieś w połowie DGW33 – DGW37. Większość z nas już wie co poszło nie tak.  Jestem  cholernie zmęczony. Rozumiem już: świętego Grala nie odnajduje się w pierwszej, lepszej pieczarze. Jest jak w życiu gdzie tylko nieliczni jadą bezboleśnie od samego początku. Na dobre trzeba uczciwie i ciężko zapracować. Cwaniactwo nie popłaca a DGW jest mirażem. I bez znaczenia, czy jesteśmy towarzyszami broni, czy wypalone pustynie przemierzamy samotnie, te kolejki można wyłącznie dopisać do życiorysu i ciężko poczłapać dalej. Na koniec i tak jesteśmy sami. Show must go on, zabawna dykteryjka ukryje wkurwa a co przeżyliśmy to nasze. Nawet nie wiem czy jest mi przykro czy po prostu gorzko głupio. Chciałbym napisać, że od momentu podania składu Liverpoolu wybucham śmiechem jak Joker ale to Kanonierzy odebrali mi oddech i wyrwali serce. Johny opowiedział historyjkę o DGW, obiecywał zamienić mrok w światło ale na koniec zabrał kasę i odszedł. Wolałbym bohatera. Walk of life.

Oto Johny, opowie nam historyjkę
Podaj mi proszę moje tenisówki
Oto Johny, w potędze i chwale
Zaraz powali nas bluesem
Ma w sobie rytm, ma w sobie czar
Ależ ten facet potrafi grać
Oddaniem i poświęceniem
Zmienia mrok nocy w światło dnia

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *