Znużenie FPL

12
0

Jest taki moment, kiedy fascynacja nieprzewidywalnością i rywalizacją FPL zamienia się w znużenie, a energiczny i pełen werwy związek przypomina znudzone sobą małżeństwo. Znużenie i zniechęcenie trzymają się za ręce zgodnie w trakcie ostatnich kolejek sezonu. Dużo zależy od nas – czy interesuje nas wyłącznie statystyka, rywalizacja w FPL, czy też oglądamy mecze również dla przyjemności ciesząc się lub kibicując konkretnej drużynie. Nie bez powodu o tym piszę – FPL potrafi tak zafiksować postrzeganie angielskiej piłki, że zamiast czerpać radość z obcowania z prawdopodobnie najciekawszą ligą świata tworzymy w głowie skomplikowane układy zależności, kto może, kto powinien, a kto nawet nie powinien zbliżać się do szmacianki.

Celnie napisał Konwicki: właściwie to nawet trochę żałuję, że udałem się jakoś taki, że dużo wiem, i prawie wszystko przemyślałem. Co z tego mam? Nic. Tylko zniechęcenie. Bogata wiedza i poznanie mechanizmów FPL prowadzi często na manowce. Doprowadza skutecznie do frustracji. Niejeden pod koniec sezonu czuje, że nie ma już o co grać, że wystarczająco dużo przegrał, a oglądanie meczy wyłącznie dla radości i emocji nie ma sensu. Wypalenie, zmęczenie materiału – jak zwał – bywa paraliżujące. Sensem FPL jest rywalizacja i walka ze ślepym losem. Przegranie tej walki gdzieś na wysokości półmetka i uderzenie, po raz kolejny, o wysoki nagi mur powoduje, że wielu menedżerów odpuszcza właśnie teraz. Statystycznie ktoś wyliczył, że najwięcej graczy odpada po pierwszych 5 kolejkach, potem gdzieś na wysokości 25-30 gameweeku. Widać to po hitach, których liczba w top10k rośnie teraz z każdą kolejką – szukamy złotego runa, Grala który pchnie zmęczoną jedenastkę ostatkiem sił do przodu i wygra za nas mini ligę lub puchar. Najczęściej nic z tego nie wychodzi, a kolejne hity tylko pogrążają powodując odejście menedżera. Wróci, ale z nowym sezonem, nową energią i nowymi nadziejami.

Nie znam skutecznego lekarstwa w walce ze znużeniem FPL. To taka faza gry, przez którą każdy musi przejść. To ospa albo świnka fantasy premier league. Wszystko zależy od naszej własnej motywacji i wewnętrznej siły. Odłożę na bok motywujące couchingowe cytaty, i gotowe na takie okazje przemowy – postaram się poszukać czegoś unikalnego, co siedzi wyłącznie w ludziach, którzy przy FPL pozostali aż do dzisiaj – czyli już przez 28 kolejek, i może przez kolejne sezony.

1. Warto walczyć do końca, bo FPL bazując głównie na ślepym losie potrafi wynagrodzić w najmniej spodziewanym momencie.

2. Każdy postawił sobie jakiś cel – raczej nie wygramy już FPL – ale podejrzewam iż w Waszych mini ligach nie ma wielu graczy z top10, zatem jest szansa powalczyć z normalnymi śmiertelnikami. 11 kolejek to 11 opasek i 11 okazji na zaszachowanie różnicą. Trudno będzie teraz odrobić różnice wielkości kilkudziesięciu punktów – ale, można podejść bliżej ofiarę.

3. Toczą się jeszcze liczne turnieje i puchary – nawet jeżeli sprawa wydaje się stracona fajnie jest czasami stać się przeszkodą nie do przejścia dla któregoś z faworytów. Postawić autobus. Mur. You shall not pass.

You-shall-not-pass-2

4. Największym sukcesem niniejszego bloga – kiedyś niszowego, w tej chwili prawdopodobnie jedynego aktywnego w Polsce – jest stworzenie żywej społeczności. Nie ma dla nas większej satysfakcji niż żyjący mniej lub bardziej aktywnie czat i komentarze – ludzie, którzy rozmawiają o FPL, lidze angielskiej, sami z siebie, tutaj a nie gdzie indziej. 28 kolejek za nami, ja walcząc ze starczą demencją rozpoznaję już wiele nicków i osobowości.

5. Satysfakcja z ukończenia maratonu. Na bieganiu to ja się nie znam, wcześniej biegałem na tramwaj – teraz jeżdżę rowerem. Wyobrażam sobie jednak, że największą satysfakcją biegacza jest ukończyć dystans, pokonać założoną wcześniej odległości i tym samym często wygrać z własną słabością.

6. Braterstwo wilków. Tzn Jamajczyków. To jest tych gości, którzy w 1988 na bobslejach teoretycznie pokonali wszystko i wszystkich: stereotypy, uprzedzenia, wstyd i tych moralnie lepszych.

7. Doświadczenie. W zasadzie każdy sezon FPL jest nauką. Paradoksem FPL jest ciągłe powtarzanie tych samych błędów, ale z drugiej strony w pewne pułapki drugi raz się nie wpadnie.

8. Syndrom tej jednej zajebistej kolejki – ona tam jest, podobnie jak królowa balu, nigdy nie wiesz kiedy ją spotkasz, ale wiesz, że fizycznie istnieje.

I koniec, nie brnę na siłę aż do 10 punktu. Walczę, ze znużeniem tematem i FPL podobnie jak Wy. Swoje własne odpowiedzi, odnajdę w kilku punktach walcząc aż do 38 kolejki. Osobnym pytaniem jest sens powrotu.

12 komentarzy

  1. Cohade

    10 marca, 2015 at 2:39 pm

    Mnie ten syndrom złapał ostatnio i to bardzo poważnie. Zmęczenie materiału jest u mnie na tyle duże, że chyba czas zrobić sobie przerwę bo kompletnie zatraciłem radość i satysfakcję z gry. Nie mam już chęci na analizy, oglądanie obszernych skrótów itp. Kiedyś nad transferami myslalem czasem nawet ponad godzine, analizujac wszystko krok po kroku. Ostatnio zajmuje mi to gora 5-10 minut przez właśnie wcześniej wspomniany brak radości, a zarazem chęci do zabawy w to wszystko. Ten sezon już dawno spisałem na straty. Zrobiłem wiele mniej lub bardziej głupich błędów i los również nie okazał się łaskawy. Nie wiem co dalej zrobić z sobą może energia wróci wraz z jakąś dobrą kolejką, ale raczej w moim przypadku się na to nie zanosi.

    Reply

    • Ortega

      10 marca, 2015 at 3:42 pm

      Ja cierpię na pewną przypadłość i jakieś przywiązanie do tej strony, nawet jeżeli kilka dni mi się zdarzy nie otworzyć strony, nie przeglądnąć czatu czy nie przeczytać wpisu, to zawsze jak wracam – nadrabiam zaległości. Chronologicznie od najstarszych od najnowszych muszę przeczytać każdy wpis. Nawet będę skłonny powiedzieć, że celebruję to na swój dla siebie sposób. Zdarzenia dla których nie przeglądam fantasy.pl są losowe zaczynając od tych najprostszych – nie chce mi się, nie mam czasu, zrobię to później/jutro do tych ważniejszych typu praca, rodzina, obowiązki, studia, nauka, delegacje, choroby, znużenie. Ważne jest to aby przed kolejką zdusić w sobie zarodek przemęczenia, wziąć sobie to piwo, herbatę, jakąś przekąskę, zapalcie sobie papierosa, nie wiem, zrobić to na sposób jaki sprawi Wam przyjemność i rozsmakowywać się fantasy, bawiąc się w managera, sprawdzając ile brakuje mi do X miejsca, co zrobić żeby uratować punkty w następnej kolejce, raczej kontrolować tzw. #dziwneprzeczucie, nie podpalać się i nie robić w poniedziałek transferów jak kolejka jest np. za tydzień czy dwa, cierpliwość jest cnotą w przypadku fpl sprawdza się to podwójnie, fajnie czasem znaleźć różnice i chodzić dumny, bo np. Gruwwa czy Garret, bądź ktokolwiek inny, że źle wybrali Capitana albo zrobili jakieś zaskakujące zmiany, które nic nie przyniosły(jesteście tutaj najwyżej rangą, ramieniem opatrzności).
      Doszukując się w FPL jakiegoś pierwiastka złości – na pewno go znajdziecie! bo tutaj była żółć dla kogoś, tu kontuzja, powodów może być ogrom, stąd może to epicentrum zła FPL.
      Ja cieszę się grą, strzałkami, meczami, wszystkim związane z angielską ekstraklasą. Musze iść, a tego tematu szybko się nie wyczerpie.
      pozdrawiam Wszystkich znużonych! Cieszącym się grą podaję rękę, tych co są przede mną uśmiecham się ironicznie z nadzieją, że jeszcze ich złapie i wykorzystam gapiostwo 🙂
      zdrowia kamraci! rejs dopiero się zaczyna 😀

      Reply

      • garret

        10 marca, 2015 at 5:59 pm

        Miło 🙂 Aczkolwiek między wierszami widze ze radujecie się z naszego nieszczescia :):)

        Reply

        • Ortega

          10 marca, 2015 at 6:17 pm

          Kwestia interpretacji. H2H gdybyśmy mieli, to prędzej. Tak to nie.

          Reply

          • garret

            10 marca, 2015 at 7:43 pm

            just kidding

            Reply

  2. Ortega

    10 marca, 2015 at 1:36 pm

    W moim przypadku takiego znudzenia nie ma, raz hossa raz bessa. U każdego można by przytoczyć wiele zabawnych, irytujących sytuacji z różnych gameweeków z tego sezonu i pewnie całkiem ciekawe opowiadania mogłyby powstać (tutaj może bardziej do admina i moderatora; dla użytkowników bloga po skończonym sezonie, każdy mógłby się podzielić (jeżeli będzie chciał) swoimi doświadczeniami, właśnie tymi przypadłościami, zbiegiem losu czy pstryczkiem w nos z innymi aktywnymi fplowiczami.

    Mamy przedwiośnie, za niedługo moja ulubiona pora roku, zrobi się zielono, jasno, ciepło. Jeszcze chwila i odrodzi się w Nas trochę więcej optymizmu, uśmiechu na co dzień, a nie wkurw widzę na ulicach u każdego z przechodniów. : ) nic konkretnego w sumie. Forum musi żyć.

    Reply

    • garret

      10 marca, 2015 at 1:56 pm

      No właśnie wiosna, a sobota już zaplanowana pod FPL. Jak zyc 🙂 ?

      Reply

      • Ortega

        10 marca, 2015 at 3:02 pm

        Zaplanowana i to tęgo ! nie robię żadnych zmian, chyba że wyskoczy kolorowy kwadracik albo dowiem się jakiegoś info z „wieści z szatni” wtedy coś pomyśle.
        Plan jest ambitny, wolnymi krokami zmierzam ku Edenowi (cel:100.000 lub niżej w rankingu), gdzie na przestrzeni GW30-32 będę szukał siedmiu smoczych kul, by prosić smoka o highest kolejki i mocno pokrzyżować plany, tym którzy nawet o tym nie myśleli.
        Plan jest ambitny. Nie ambiwalentny.

        Reply

  3. garret

    10 marca, 2015 at 11:52 am

    Chciałem zaznaczyć, że Szymon nie jest dobrze opłacanym statystą, który wynajęty przez autorów bloga podzielił się jakby nie patrzeć mega motywującą historią. To prawdziwy fighter z krwi i kosci – stalym bywalcom dobrze znany, zwłaszcza z początku sezonu. Ba, jego entuzjazm do FPL przejawial się o wiele bardziej spontanicznie niż pozostałym :), się było, się pamięta.

    Reply

    • bQuiet

      10 marca, 2015 at 12:34 pm

      haha, to była śmieszna, spontaniczna akcja:)

      Reply

  4. KolleR

    10 marca, 2015 at 11:20 am

    ja z kolei tego jeszcze nie przerabiałem i chyba do końca sezonu będę się delektował FPL. Pierwszy mój sezon i zacząłem źle, nawet bardzo źle – później zacząłem łapać bakcyla i o co w tym biega, więc często widok zielonych strzałek napawał mnie dumą dając chęci do ciągłego parcia do przodu ( w swojej lidze z ostatniego 8 miejsca przeskoczyłem od listopada do końca grudnia na 1 miejsce, którego to do końca już nie zamierzam opuszczać).

    Reply

  5. bQuiet

    10 marca, 2015 at 9:54 am

    Rozumiem Twoje znużenie – dopadło mnie już w grudniu. Odpadłem z każdego możliwego pucharu, leciałem w dół z kolejki na kolejkę. Moim osobistym błędem sezonu 2014/2015 było przekonanie, że poradzę sobie bez Aguero. Nigdy nie podobała mi się jego podatność na kontuzje, ciężko mi się było do niego przekonać. Mijała kolejka za kolejka, a ten diabeł ciagle punktował! Robił ogromna roznice. Miarka przebrała się w 14 kolejce, kiedy Aguero po raz kolejny dał moim oponentom dokładnie 32 punkty na kapitanie. To było prawie tyle samo, co dorobek całej mojej drużyny. Podłamany dorosłem do decyzji, że bez Aguero się nie uda. Miałem ogromne problemy ze znalezieniem na niego środków, musiałem zrobić transferów na -8, żeby mój zespół powitał u siebie Sergio. Przed 15ta kolejka wybór kapitana był prosty. Dopasowałem się do trendu.

    Gameweek 15. 6 grudnia. Manchester City podejmuje u siebie Everton. Siadamy głęboko w fotelu, zapinamy pasy, jak mawia klasyk.
    W 6 minucie Aguero opuszcza boisko na noszach. Pauzuje 5 kolejek.

    Podziękowałem za sezon w tamtym momencie. Znużenie sięgnęło zenitu. Przestałem udzielać się na blogu. Odstawiłem FPL na trochę. Po świętach wróciłem do gry, odświeżyłem skład. Moja forma obecnie szczytuje, zaliczam bardzo przyzwoite kolejki, pne się w górę i odrabiam straty, zostało jeszcze trochę czasu, może jeszcze zdążę. Życze wam tego samego!

    Szymon aka bQuiet

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *