Home FANTASY PREMIER LEAGUE Co poszło nie tak – GW36

Co poszło nie tak – GW36

0
0

Wehikuł czasu.

Pieprzony wehikuł czasu. Jak może być inaczej skoro bramki w trzydziestej szóstej kolejce strzelali Benteke, Zaha, McArthur, Fellaini, Phillips czy Fabregas. Zaskakuje brak na liście strzelców najpopularniejszej opaski GW36 – Salaha. Zaufało mu aż 1 694 645 menedżerów, z czego ok 40 tysięcy odważnie potroiło. Punktujący na Anfield, regularnie od boxing day,  Salah, podobnie jak cały Liverpool w lidze, po prostu się zaciął. Taki moment musiał nadejść, szkoda akurat, że w momencie kiedy wystraszeni perspektywą starotestamentowego rzezania Stoke City ściągaliśmy Egipcjanina niemal za wszelką cenę. Dyskusję czy nie lepiej przed Romą było zagrać Solanke pozostawiam otwartą. Trzy punkty Salaha przypadają na kolejkę, w której na drugą połowę nie wyszedł kontuzjowany Lukaku, gdzie czyste konta radośnie traciły oba Manchestery, Willian zaczął z ławki, Milo oddał karnego Benteke, a z różnic jedyne punkty dał Zaha… i zapomniany Tadic. Wychodzi, że ostatnia klasyczna kolejka sezonu równie klasycznie wydymała większość z nas.

W tym całym klasycznym dymanku jedynym jasnym punktem po raz enty jest Manchester City. Miało być mocne zakończenie sezonu i wychodzi, że Pep nie rzucał słów na wiatr. Sterling z Jesusem są i będą podstawą aż do końca ostatniej kolejki. Losy GW36 rozstrzygnie jutro Tottenham. Ewentualny blitzkrieg na Wembley i hatty Kane’a przewrócą do góry nogami niejedną tabelę. Tak może być, tak nie musi być.  Nadzieje są jednak wysokie.

Panie i panowie kończymy ten nierówny sezon. Niewątpliwie jeden z ciekawszych i zarazem jeden z najtrudniejszych. Pewne rzeczy , tak jak ludzie, się nie zmieniają. Przeglądam fragmenty wczorajszego koncertu Metalliki w Krakowie i wracam wspomnieniami do dawnego koncertu w Spodku. Pamiętam go dobrze, bo gdzieś jeszcze na dnie szuflady leży mandat otrzymany jakąś godzinę przed koncertem. Dawny ja miał w dupie piłkę, mimo że pamiętałem i przeżywałem mundial w Hiszpanii. Dwadzieścia lat później piszę u Gruwwy o FPL a weekendy współdzielę z rodziną i Premiership. To w zasadzie bardzo chujowy sezon, to prędzej ciężka przeprawa przez bagno i starcie z nie biorącymi jeńców wieżami niż czysta radość z footballu. Przyjmuję z pokorą, na wątłą klatę, ten sezon, podobnie jak trzy punkty Salaha. Przecież świat nie jest taki zły dopóki gdzieś tam kolega Lolo warzy piwo. We wtorek ogarnę jeszcze LMS, ale krótko i po żołniersku. Przez cały następny tydzień zwiedzam Śląsk i pokutuje za wszystkie weekendy z FPL. Zapowiadam usprawiedliwioną nieobecność.

 

;

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *