Home FANTASY PREMIER LEAGUE Co poszło nie tak – DGW34. Część 1.

Co poszło nie tak – DGW34. Część 1.

0
0

Zawsze bierz pod uwagę fakt, że możesz się mylić.

Pierwszą część tak długo wyczekiwanej podwójnej kolejki najcelniej podsumowuje porażka na Old Trafford Manchesteru United z WBA, oraz 7 punktów Hegaziego. W tym momencie powinienem wszystko jebnąć i pojechać w Bieszczady. Dzięki bramce Jroda, i zawodowej uprzejmości zawodników Mourinho, niebieska część Manchesteru rusza właśnie na miasto, my tymczasem zmuszeni jesteśmy napisać kilka słów o katastrofie DGW34. Gwoli sprawiedliwości przypominam, pozostało pięć spotkań, tyle że na chwilę obecną bilans podwójnej kolejki wygląda tragicznie: Kane, Lukaku i Sanchez po 2 punkty, nie lepiej większość popularnych obrońców i pomocników. Oczywiście dla beki punkty dali Sterling, Zaha lub Salah, ale też nie widzę powodów dlaczego mieli by nie dać.

Pierwszym, najpopularniejszym błędem każdego DGW jest odgórne założenie, że długo układana 15 zawodników da w obu kolejkach minimum setkę. Minimum! Drugim, że w tym samym czasie reszta drużyn się zesra i zagra na 1 : 1, a gole zdobywać będą defensywni pomocnicy. Panie i Panowie, wbrew pozorom mieliśmy fuksa. Proszę wyobrazić sobie scenariusz, w którym Salah odtwarza formę z Watford, i 25% opasek wszystkich aktywnych drużyn robi nam z dupy jesień średniowiecza. Psie Pole. Nie byłoby czego zbierać. Tak naprawdę jeden gol Egipcjanina był najniższym wymiarem kary. Punkty Sterlinga i Jesusa są za to konkretną wskazówką przed BGW35. Powróćmy jednak do rzezi DGW34. Co poszło nie tak? Zawiódł szablon. Oczywiście pytanie, dlaczego zawodzą ci, którzy zawieść nie powinni jest pytaniem retorycznym. Zawiedli i mają nas w dupie. Wskoczą pod prysznic, później do wartego 250 tysięcy papierów Roll Royce i zawiną do apartamentu. Bohaterem 34 kolejki będą Bednarek, Jrod czy Long. A przynajmniej powinni być bo w świecie FPL to zasłużenie nisze nisz.

Dopiero po fakcie wiemy, że najlepszą parą w ofensywie był Eriksen i Vardy a hitem Long. Jest różnica pomiędzy znajomością drogi a podążaniem za nią. Po pierwszych dziewięciu spotkaniach DGW34 większość ekip FPL przypomina przewróconego żuka. Wiara w Lukaku i Kane’a zamienia się w desperacje a wyczekiwane 150 punktów redukujemy pospiesznie do minimum 60 oczek. Największą bolączką DGW34 jest bezpośredni strzał w ryj każdemu kto w głębi serca liczył na odwrócenie tabel i gwałtowny skok w OR. Komu naprawdę zależało. To był moment, gdzie mieliśmy postawić na skill; udowodnić setkom tysięcy januszy z Egiptu czym jest planowanie i gospodarka chipami. Skończyło się na kontakcie z mokrym asfaltem i symbolicznym obdarciem z nadziei. Stachura napisał kiedyś: Można być mądrym, ale nigdy się nie bę­dzie za mądrym i zawsze można od każdego się czegoś nauczyć, od najgłupszego. Ale są niektóre rzeczy, w których nikt nikomu nic nie pomoże, w których na nic się zda mądrość i nauka drugiego. Bo trzeba do nich dojść samemu. Własnym rozumem, własnym wy­czuciem, własną stopą wydeptać. Własnymi nieszczęściami. Jest kil­ka takich rzeczy, gdzie trzeba być samoukiem. I między innymi to: który dzień jest najważniejszy? Na który dzień trzeba stawiać? Na wczoraj, na dziś czy na jutro?  Przy średniej z weekendu DGW34 równej 37 punktów słowa Stachury aż się proszą o chwilę refleksji. Tylko czy aby na pewno? Na DGW34 wystawiłem 14 zawodników z dwoma meczami i odpaliłem BB. Wbrew logice, wbrew BGW35, postawiłem wszystko na jedną kartę. I jestem pewien, że za rok zagram identycznie. Nadzieja w FPL również umiera ostatnia.

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *