Home EURO2016 EURO 2016: GRUPA D HISZPANIA I TURCJA

EURO 2016: GRUPA D HISZPANIA I TURCJA

0
0

HISZPANIA

To nie będzie typowa analiza, bo też Hiszpania to nie jest typowa drużyna.

De Gea, Juan Fran, Pique, Ramos, Alba. To nie jest blok obrony. To jest (przynajmniej na papierze) Mur z „Gry o Tron” i to nie tylko taki, który doskonale chroni przed intruzami, ale też taki, który w razie czego żwawo ruszy dupsko i sprzeda przeciwnikowi śmiertelnego gonga na jego własnym terytorium.

Busquets. To nie jest defensywny pomocnik. To jest jednoosobowy środek pola, który zawsze ustawi się optymalnie, czyściutko zabierze rywalowi piłkę i upokorzy tak szybkim kółeczkiem, że ten nawet nie zobaczy jak Busi rzuca kluczowe podanie, bo będzie jeszcze bezładnie frunąć w przeciwnym kierunku.

Iniesta. To nie jest piłkarz. Artysta.

Fabregas, Silva…

No ale tak, jest też niby słaby punkt – ten mało galaktyczny Morata. OK, ale tak z ręką na sercu –  patrząc po pierwszych składach innych faworytów EURO 2016, to widać gdzieś lepszą „dziewiątkę”? Giroud? Goetze? Lukaku? (tak, wiem, ale Szwecja czy Polska EURO nie wygrają)

Do czego zmierzam?

Ano do tego: Hiszpania to monstrum. Pod względem piłkarskim jest ponad wszystkimi. My tu wszyscy kochamy Premier League, ale w obliczu wyników osiąganych przez hiszpańskie drużyny klubowe w europejskich pucharach chyba nawet nasza własna frakcja talibów musi przyznać: La Liga rulez.

Tylko jeśli jest tak dobrze, to czemu jest tak źle, ewentualnie nie tyle co źle, ile… mało spektakularnie? Skąd klęska w Brazylia i – pomimo dobrych wyników –  w sumie dość mało porywająca gra od tamtej pory? (Choć akurat przedwczorajszą porażkę z Gruzją jestem w stanie zrozumieć: na co dzień zatrzymujesz Ronaldo czy Messiego, więc jak widzisz, że z prędkością 15km/h pędzi na ciebie wirtuoz Dvalishvili, to gdzieś tam może zaświtać myśl: „nie no, nie będę ryzykował wślizgiem, bo jeszcze przegapię moment jak ten koleś kopnie się w czoło”).

No i najważniejsze pytanie: jaką twarz Hiszpanii zobaczymy tym razem?

Bo prawda jest taka, że nie ma sensu jarać się Ramosem czy grzebać w statsach Moraty, jeśli w głębi duszy czujemy, że jest to drużyna wypalona. Że pomimo niewątpliwej jakości zawodników gdzieś tam zatraciła kluczowy składnik sportowego sukcesu, czyli głód wygrywania. Że jest syta, opasła, a del Bosque zapadł na głęboką wengerozę i przegapił moment, w którym należało zejść ze sceny.

Jeśli tak myślicie, to nie ma sensu zastanawiać się nad żadnym zawodnikiem Hiszpanii, bo to klasyczny przepis na klęskę w wydaniu fantasy – duże nazwisko z odpowiednią ceną za dawne zasługi, lecz osadzone w zdemotywowanym kolektywie.

Jeśli natomiast przewidujecie, że zobaczymy tę drugą twarz, tę którą znamy chociażby z dwóch poprzednich EURO, to ładujcie siano w Moratę czy innego Albę bez zastanowienia. Bo jeśli macie rację i zobaczymy Hiszpanów w najlepszej wersji, to zmiażdżą system i obsypią was punktami niczym policja w długi weekend.

Uruchomcie piłkarskiego nosa i zdecydujcie – to może być jedna z najważniejszych decyzji w tegorocznej grze.

Ale żeby nie zostawić Was tak zupełnie z niczym jeśli chodzi o konkrety, to mam taką propozycję: zainwestujcie w de Geę (nie przyjmuję do wiadomości, że Wincenty z Lasu dokona sabotażu wystawiając w bramce truchło Casillasa). Kosztuje tylko 5.5, więc jeśli Hiszpania wtopi – trudno, większość niewypałów boli o wiele bardziej niż dobry bramkarz za taką cenę. Ale za to jeśli Hiszpanie zaskoczą, to będziecie mieli zajebiste value for money.

PS

OT (tak mi się przypomniało przy okazji meczu Hiszpanii z Gruzją i na fali EURO-entuzjazmu postanowiłem się z Wami tą refleksją podzielić).

Jak w poprzednim życiu studiowałem w Niemczech na Erasmusie, to spotkałem tam między innymi grupę Litwinów. W pewnym momencie zaczęliśmy gadać i słysząc, że jestem Polakiem jeden z nich wypalił tak: „Wiesz, my tam na Litwie niespecjalnie was lubimy. Właściwie, to strasznie nas wkurwiacie. A co ty sądzisz o Litwinach?”

Powiedziałem im oczywiście prawdę, czyli że nic nie sądzę o Litwinach, bo rzadko kontempluję ich istnienie i mam wrażenie, że nie jestem w tej postawie osamotniony (znacie np. jakiś kawał o Litwinach? Nawet beki nikt z nich nie toczy…).

Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że byli to mimo wszystko studenci, czyli jak by nie było, przynajmniej teoretycznie, otwarte umysły. A jeśli to był przykład otwartego myślenia, to ciekawe jak na Polaków reagują litewscy piłkarze. No bo umówmy się – wszyscy uwielbiamy piłkę nożną, ale gdzieś tam pewnie znajdą się kategorie zawodowe bardziej nieskażone uprzedzeniami i stereotypami niż futboliści.

Tak więc, w końcu wystawiamy na EURO sensowną drużynę z kilkoma gwiazdami światowego formatu, a jakiś geniusz z PZPN na niecały tydzień przed turniejem załatwia nam sparing z reprezentacją kraju, który nie dość że kijowo gra w piłkę, to jeszcze ewidentnie ma do nas jakiegoś dziwnego wąta. Ja wiem, że to może być przesada i taki Vaitkunas z Kazlauskasem pewnie nic do nas nie mają, ale… po co ryzykować?

 

TURCJA

Babacan (5.0) – Gönül (4.5), Topal (5.0), Balta (5.0), Erkin (5.5) – İnan (7.0), Tufan (6.5), Çalhanoğlu (7.5), Özyakup (6.0), , Arda Turan (8.0) – Yılmaz (8.0)

Turcy eliminacje zaczęli słabo, ale potem udało im się nadrobić straty, ostatecznie wyprzedzili Holandię i awansowali na EURO bezpośrednio z trzeciego miejsca. Zresztą ostatnio w ogóle idzie im całkiem nieźle – od początku 2015 rozegrali 15 spotkań, przegrali tylko jedno z nich (z Anglią trochę ponad dwa tygodnie temu), a z kwitkiem odprawili kilka przyzwoitych drużyn, między innymi Austrię i Szwecję, oraz oczywiście Holandię (3:0!) i Czechy w grach eliminacyjnych.

W formacji obronnej jakąś tam opcją jest prawy obrońca Gönül, głównie ze względu na niską cenę (4.5) oraz 8 asyst w swoich 57 dotychczasowych meczach reprezentacji. Odpadają Erkin i Topal, którzy w eurofantasy sklasyfikowani są jako pomocnicy. Natomiast Balta i bramkarz Babacan są moim zdaniem za drodzy, żeby budzić zainteresowanie (szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Turcy pierwsze dwa mecze zagrają z Chorwacją i Hiszpanią).

W pomocy jest oczywiście Arda Turan (2 gole i 3 asysty w eliminacjach), ale z ceną 8.0 i brakiem stałych fragmentów gry raczej odpada. Jest też Çalhanoğlu, który miał okres, gdy w Bayerze regularnie ładował z wolnych Juninho-style, ale wygląda na to, że w reprze wolne wykonuje İnan. Ten ostatni to chyba w ogóle jeden z najciekawszych DMów w grze, bo wykonuje też karne, a i statsy ma całkiem przyzwoite: 3 gole w eliminacjach i 11 dla Galatasaray w tym sezonie. Intrygującą opcją jest też 23-letni Özyakup (jeśli tylko będzie grał jako AM, a nie głębiej). Statystyki w kadrze ma co prawda słabe, ale za to w lidze zdobył w tym sezonie 10 goli, dorzucił 8 asyst i gdzieniegdzie słychać głosy, że to właśnie on będzie odkryciem turnieju. Cena: 6.0…

Jeśli chodzi o atak, to sytuacja jest dość niepewna – normalnie pierwszy skład miałby Yılmaz, ale ostatnio był kontuzjowany, więc możliwe, że turniej zacznie Tosun (6.0), który zdobył 17 goli dla Besiktasu w tym sezonie.

Ogólnie to najlepszy ruch jest chyba taki: zobaczyć jak Turcy wypadną w 1-2 meczach (bardzo trudnych) i potem w ramach Dzikiej Karty ewentualnie zastanowić się nad kupnem Gönüla, któregoś z pomocników lub Tosunem, jeśli to on będzie miał pewny pierwszy skład.

Karne: İnan, Yılmaz

Wolne: İnan, Çalhanoğlu

Rożne: Çalhanoğlu, Turan, İnan

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *