Home DESER Moja ulubiona jedenastka

Moja ulubiona jedenastka

0
0

Panegiryk ku czci parszywej jedenastki.

Pewnego razu w pomalowanym na zgniłą zieleń budynku WKU, gdzieś pomiędzy zakurzoną gablotą pełną pożółkłych kłamstw informacyjnych a odrapanym stojakiem na parasole odnalazłem legalną inaczej wlepę: Zaciągnij się do armii: odwiedź odległe, egzotyczne kraje, poznaj ciekawych, niezwykłych ludzi i zabij ich. Parafrazując wojskowe mądrości można śmiało napisać: zagraj w FPL, poznaj ciekawych, niezwykłych zawodników i daj się zabić.  Każda porażka, każdy nieudany transfer i rozczarowanie durnowatą cierpliwością dolewa nam kropelkę goryczy. Cóż się stanie gdy przeleje się kielich? Trudno powiedzieć, mój psycholog dużo mówił o czakrze czołowej. Owa czakra pozwala nurkować w głąb siebie i kontaktować się z wewnętrzną mądrością. W efekcie mój szósty zmysł energetyczny zamyka pachnącą żółcią złość w elastycznej kuli mojego prawdziwego ja a medytacja, joga, 30 minut z Chodakowską, sałatka z jarmuża oraz sok z korzenia selera kurczą tą kulę złych emocji niczym papierową torebkę.

Nie byłoby problemu gdyby nie bohaterowie weekendów. Parszywa jedenastka rozczarowań, frustracji oraz częsty podmiot liryczny fraszek:

Po podpowiedzi kolegów z czata pośpiesznie, przy porannej kawie ułożyłem taki składzik:

11

Moim wirtualnym trenerem będzie Pulis. Jednym tchem można go wymienić w szeregu z Kazimierzem Wielkim, trzystoma Spartanami oraz panem Zbigniewem, z którym drzewiej piłem bimber na budowie. Pulis zastaje obronę wiotką i elastyczną a pozostawia okopaną potrójną linią zasieków w formacji 6:4:0.

Na bramce postawiłem bez wahania Llorisa. Zawdzięczam mu bardzo dużo. 8 czystych kont w ubiegłym sezonie rzeczywiście siłą rozpędu wepchnęło mnie na szczyty. Nie napiszę czego. Obrona to Wes Brown – definicja ofiarności i walki do końca. Trzy czerwone karki w sezonie 2013/2014 to prawie medal na spoconej klacie obrońcy Sunderlandu. Obok zagra Skrtel – wciąż jestem mu wdzięczny za te trzy samobóje dwa lata temu. W połączeniu z siedmioma strzelonymi wówczas bramkami nadawały nowe znaczenie definicji emocjonalnej huśtawki zwanej potocznie wkurwem. Do owej dwójki pozwoliłem sobie dołączyć Evansa – ponoć po śmierci akademie medyczne chcą go pokroić i odnaleźć sekretny gen odpowiadający za stosunek kontuzji do rozegranych minut.

Pomoc to ekstrakt moich trzech sezonów FPL. Michu na przykład w kampanii 2012/2013 strzelił 18 bramek. Rok później pełniąc rolę gwiazdy w mojej jedenastce do siatki trafił tylko 2 razy. Siem de Jong przechodził do EPL rok temu otoczony nimbem sławy i szacunku po występach w Ajaxie. Preseason udany, pamiętam fantastyczną bramkę z wolnego – w mojej jedenastce kupiony za hita zszedł w tej samej kolejce z kontuzją do końca sezonu. Eriksen to piąteczka w stronę Gruwwy – kupując pomocnika Tottenhamu trzeba było cierpliwie czekać na moment aż sprzeda go mój kolega. Działało to w obie strony – transfer Eriksena do jedenastki Gruwwy wywoływał natychmiastową panikę na rynku oraz spadek formy Duńczyka. Linię pomocy zamykam Walcottem i pozdrowienia dla wszystkich posiadaczy Anglika w pierwszych kolejkach tego sezonu.

Solą parszywej jedenastki jest atak z Balotellim – ukucnę to może pomyślą, że się przejmuję i podskoczę to udam zaangażowanie. Fajnie, że kupiłem go wraz z Moreno w trakcie pierwszej dzikiej karty ubiegłego sezonu. Obok Balo wystawiłem Rooneya – 33 gole w sezonie 2013/2014, 7 rok temu i 1 aktualnie. Opus magnum linii ataku to kapitan Giroud – wojownik, kochanek, poeta. Jak przypierdolić obrońcy z główki to najlepiej przed sędzią i w chwili gdy Garret Ci odda opaskę. Dziękuję. Pamiętamy.

giru

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *