Home DESER Dlaczego przegrywamy?

Dlaczego przegrywamy?

0
0

Przegrywamy. I gdyby na chwilę opuścić zdruzgotany Paryż to szybko okazałoby się, że szanse na globalne, miażdżące zwycięstwo przepadły dawno temu. To bardzo ponury dzień biorąc pod uwagę ilość złości, rozczarowania, smutku i zrezygnowania jaka dominuje w mediach, polityce czy fejsie.

Ryzykuję mieszając politykę do fantasy premier league. Wynika to ze smutku, jaki budzi pobieżna lektura zapisów czata, który jest modelowym przykładem efektu działania zamachowców. Jeżeli nienawidzicie i dzielicie Polaków rzucając w ich stronę epitety typu lewacki śmieć robicie dokładnie to, na co liczy ISIS. Terroryzm nie urodził się wczoraj w Paryżu. Nawet nie 11 września 2001 roku. Korzenie sięgają czasów, gdy nasi przodkowie wrażali sobie w bebechy oszczepy i miecze. Terroryzm niekoniecznie narodził się nawet na Bliskim Wschodzie, chociaż od  zealotów i izmaelitów właśnie tam prowadzi wiele tropów. Zmieniają się cele, ale stałym punktem programu jest strach, tworzenie podziałów, ofiary, oddanie pola oraz wrzenie. Tak jak dzisiaj.

Przegrywamy uogólniając. Przegrywamy dzieląc Europę na prawaków i lewaków. Przegrywamy mówiąc, że zamach był dziełem imigrantów. Przegrywamy tracąc empatię i solidarność. Przegrywamy będąc słabi. Przegrywamy chcąc wyłącznie prezentować tylko jeden typ postawy. Nawet tej skrajnie siłowej. Może nawet ja osobiście przegrywam, mówiąc o tym zamiast w poniedziałek na spokojnie pisać o trzynastej kolejce EPL. Zamach w Paryżu obnaża. Zaskakuje mnie, jak szybko na antyimigranckim hejcie próbują zbić kapitał politycy. Żeby tylko oni. Wielu wykorzystuje owe pięć minut by kupić kolejny rząd dusz. Zamach obnaża zarazem lewą i prawą stronę polityki. Zapomnieliśmy, że nie ma i nie będzie już łatwych rozwiązań. Bowiem wyjściem nie jest ani wpuszczanie w granice Europy każdego jak leci, ani żadnym rozwiązaniem nie będzie ksenofobia i nacjonalizm. Żyjemy w świecie, który w zasadzie po 1945 roku nie doświadczył globalnych katastrof i ludobójstw. Przynajmniej nie na gargantuiczną skalę. To świat w którym zagrożeniem dla dzieciaków są wyimaginowane zombie, terroryści z Homeland albo Call of Duty a kontakt z przemocą świata ogranicza się do hashtaga i lajka. To również świat, w którym autorytety wiedzą lepiej, gdyż Wasze skrajne opinie bywają ich paliwem i głosem przy urnie.

Bardzo bym chciał przeczytać podręcznik do historii w 2200 roku. Na blogu bawimy się przyszłością niemal z pasją. Przewidujemy wyniki i strzelców bramek. Czy można przewidzieć przyszłość Europy? Czy wnuki waszych wnuków bawić się będą pod polską, rosyjską, chińską czy islamską flagą? Chuj, nie wiem. Nie wybierając pomiędzy mniejszym złem, będę starał się szanować każdego przyzwoitego człowieka, nie dzieląc rodaków na śmieci i prawdziwych Polaków.

Nie czaruję sugerując, iż wiem lepiej. Że nie kusi mnie rzezanie obozów ISIS nalotami dywanowymi, budowanie murów i czekanie, aż ktoś naprawi świat za mnie. Wierzę, że zło będzie ukarane. Uciekam od skrajności i prostoty wyborów, gdyż historia uparcie udowadnia, że wszystkie totalitarne systemy są złe. Od lewej do prawej strony. Urodziłem się w kraju, gdzie uczą nadstawiać drugi policzek i nagradzać miłosierdzie. Podobno z automatu jestem słabszy niż zamachowiec wierzący, że odpalając pas z granatami kwadrans później ruchać będzie hurysy. Z drugiej strony ktoś uparcie narzuca mi jedyną słuszną ścieżkę. W zasadzie obie ze stron parające się władzą. Jeżeli niniejszym tekstem pragnę coś przekazać to myśl, że nie będzie już lepiej, że syci przespaliśmy globalne zmiany na Wschodzie lub Zachodzie, a dzielenie społeczeństwa i hodowanie w sobie nienawiści to ukłon w stronę tej garstki terroryzującej normalną większość.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *