Home DESER 23 kilometr w drodze do Bangor

23 kilometr w drodze do Bangor

0
0

ajc

Jednym z najpiękniejszych stanów Nowej Anglii jest Maine. Odebrane rdzennym plemionom Penobscot i Passamaquoaddy tereny wydały na świat Stephena Kinga. Gdy sprzyja Ci szczęście to mistrza spotkać można w małym markecie gdzie w wytartej flaneli kupuje baniak mleka. Osaczony przy serach odda autograf na skrawku bibuły od bułek a ja takowy trzymać będę na półce obok zdjęć dziecka, unikalnej figurki księżniczki Lei w metalowym bikini z Return of the Jedi oraz wykręconej żarówki z pewnego motelu. W 23 kilometrze  prowadzącej do Bangor drogi nr 95 ktoś mądrzejszy ode mnie ułożył sentencje pasującą do każdej kolejki fantasy premier league.

Do wczoraj w siódmej kolejce padło 36 bramek.

35bramek

Jeżeli gdzieś wśród tych radosnych twarzy jest Twoja opaska to gratki. Są punkty. Może zielona strzała. Na pewno satysfakcja. Ale mogło równie dobrze nie pójść. Proces decyzyjny w FPL rządzi się prawami chaosu. Dobrze jest mieć plan. Więcej. Trzeba mieć plan. W jednej poznańskiej norze poznałem raz gościa z planem. Był piątek, miał się oświadczyć w sobotę. Jego ostatnie lata prowadziły do owej soboty szeroką autostradą wyborów i decyzji ale tej nocy poznał nadobną Zosię a cały plan poszedł się prokreować na zapleczu. Ponoć największą ułomnością człowieka jest tchórzostwo. Każda opaska, każda kolejka to wewnętrzny pojedynek. I to pomiędzy czym? Logiką. Statystyką. I przeczuciem. W końcu oddajemy ją starannie wybranemu Piłatowi a ten po 90 minutach często umywa ręce. To niczyja wina – powie. Oddałeś mi opaskę i zapomniałeś, że tak naprawdę to najmniej od Ciebie zależy. To ja gram. To ja decyduję w imieniu imperium. To ja fauluję na żółtą kartkę. To mi nie wyszedł mecz. Tak to ja przejebałem Ci po raz kolejny kolejkę. To dlaczego Ty się wkurwiasz? Przecież tylko kliknąłeś na confirm i już myślisz, że sprawa jest załatwiona!? Jesteśmy menedżerami poszukującymi. Trwamy w wiecznej wyprawie za świętym Grallem. Dumnie wybieramy trudniejsze ścieżki. Kolce. Chaszcze. Bagna. Grając na zasadzie co nas nie zabije to da nam punkty często podejmujemy odważne decyzje. Albo głupie. Później w sobotni poranek zrzucamy odpowiedzialność jak Piłat na tłumy. Na legiony, które oddadzą C bohaterowi ludu. Aguero. Martial. Rooney. Hazard. Trybuni ludowi gwarantujący spokój i bezpieczny błąd. Niezależnie jak postąpimy zawsze jest w nas szansa dojścia do głosu różnicy. Sancheza na ten przykład. Albo transferu na ostatnią chwilę Gestede. Potem taką ułomność nazwiemy intuicją. Może nawet przeznaczeniem. Niemal uwierzymy, że taką decyzją to sami strzeliliśmy te bramki. Bywa jeszcze gorzej kiedy w następnej kolejce uwierzymy, że dobrze nam idzie i zaczniemy intensywniej poszukiwać eldorado. Daje słowo, to się zawsze źle kończy.

Tak mówiła Małgorzata idąc z Mistrzem w kierunku ich wieczystego domu i wydawało się Mistrzowi, że słowa Małgorzaty szemrzą tak samo, jak szemrał i szeptał strumień, od którego się oddalali, i świadomość mistrza, niespokojna, pokłuta igłami świadomość gasła. Ktoś uwalniał mistrza tak, jak on sam dopiero co uwolnił stworzonego przez siebie bohatera. Bohater ten odszedł w otchłań, odszedł bezpowrotnie, ułaskawiony w nocy z soboty na niedzielę syn króla-astronoma, okrutny piąty procurator Judei, eques Romanus, Poncjusz Piłat. Bułhakow rozgrzeszył Piłata. Nas rozgrzesza następna kolejka. Następne wybory. Niechaj nie rozgrzeszają nas tłumy. Bądźmy odważni. Przyznajmy się, że bywamy głupi. Więcej. Bądźmy odważni i głupi. Bądźmy konsekwentni. Bądźmy cierpliwi. Tylko jedno z tych zdań jest prawdą. Reszta to kłamstwa. Po trzecim sezonie FPL wciąż ich od siebie nie rozróżniam psując sobie od czasu do czasu weekendy. Moja odwaga za często pija spirytus z głupotą. Wasza również. Nie ściemniajmy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *